Franciszek Smuda apeluje o (s)pokój

Marian Kmita
Marian Kmita, szef sportu w Polsacie
Marian Kmita, szef sportu w Polsacie Polskapresse
Franciszek Smuda nie tylko dzięki reklamom Biedronki prawie nie znika z ekranów telewizorów. Włoski przyczesane, ząbki białe, sylwetka sportowa. Jego wizerunek uległ ostatnio ociepleniu i Polacy zaczynają rozdzielać stajnię Augiasza - PZPN - od trenera i jego ambicji. Im więcej Smudy w mediach, tym mniej razi swoją zgrzebną polszczyzną, mniej uwiera sztucznym uśmiechem i trudną do pojęcia logiką wywodów. Trochę z bezradności zaczynamy szukać w nim jedynej nadziei na wyjście z twarzą z Euro.

Polska piłka nożna jest u Ciebie na 1. miejscu?Polub nas na Facebooku!

Nie wiem, czy Smuda sam prowadzi swój PR, ale czasem w wypowiedziach przytrafi mu się gruchnąć kulą w płot. Ostatni apel trenera: "Dość krytyki! Zjednoczmy się jak Niemcy w 2006!", nie tylko obnaża znane od dawna kosmopolityczne zapatrzenie selekcjonera, ale też pachnie jakąś formą emocjonalnej cenzury. Tylko spodziewać się następnego apelu w stylu: "Prawdziwy polski dziennikarz nie krytykuje swojej reprezentacji, trenera, związku przed Euro". Za tym pójdzie pewnie sugestia do właścicieli gazet i telewizji z "prośbą" o dyscyplinowanie dziennikarzy. Znamy takie przypadki, jak to prezes Lato pofatygował się do właściciela dużej stacji ze skargą i żądaniem zwolnienia niewygodnego reportera.

Jak to nie pomoże, to jest jeszcze inna skuteczna broń - pieniądze sponsorów kadry, które w czasach kryzysu nie muszą być proporcjonalnie wydawane na reklamy w mediach. Kto będzie fikał, ten reklamy ze Smudą i jego kadrowiczami nie wyemituje. Tak być może, ale nie musi. Ulubiony przykład Smudy - Niemcy 2006 - dowodzi, że rola selekcjonera nie musi sprowadzać się do publicznej agitki za spokojem wokół drużyny. W Niemczech ani Klinsmann, ani jego piłkarze nie mieli ciężkiego życia, bo niemiecki związek nie dostarczał tylu powodów do sensacji co PZPN. Trudno też porównywać klasę Beckenbauera i Laty. Rozumiejąc trudną sytuację Smudy, dla niego samego lepiej będzie, jak skoncentruje się na reprezentacyjnej szatni, a politykę zostawi np. Ministerstwu Sportu. To pani Musze powinno najbardziej zależeć na spokoju i udanym turnieju w Polsce.

Sam Smuda musi teraz zadbać o swoją wiarygodność. Kontrowersyjny mecz z Bośnią, według badań opublikowanych przez Sport.pl, prawie połowa z pięciu tysięcy respondentów oceniła jako potrzebny. Polacy zaczynają Smudzie ufać. Jeśli jednak wiosną okaże się, że udany debiut Soboty czy powrót do kadry Mili to było jedynie alibi do dalszego faworyzowania graczy z Bundesligi i ligi francuskiej, spokoju wokół kadry na pewno nie będzie.

Marian Kmita jest szefem sportu w Polsacie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24