Franciszek Smuda: Trener z charakterem

Mateusz Iwanecki
Polonia Warszawa 3:3 Lech Poznań
Polonia Warszawa 3:3 Lech Poznań Sylwester Wojtas (Ekstraklasa.net)
Jego wybuchowe zachowania podczas meczów ligowych zapadają wszystkim w pamięci. Jako trener największe sukcesy trenerskie odnosił z Widzewem Łódź i Lechem Poznań. Nigdy nie prowadził reprezentacji Polski, choć wielokrotnie był do niej przymierzany.

22. czerwca 1948 roku przyszedł na świat człowiek, który w późniejszych latach stał się w Polsce jednym z najbardziej cenionych zawodników i szkoleniowców. W swojej karierze piłkarskiej występował w wielu polskich i zagranicznych klubach. Potem już jako trener święcił sukcesy z najlepszymi polskimi zespołami. Mowa oczywiście o Franciszku Smudzie, obecnym szkoleniowcu Zagłębia Lubin.

Stoper z krwi i kości
W swojej piłkarskiej karierze Franciszek Smuda najczęściej występował na środku obrony. Jako zawodnik wielkich sukcesów jednak nie odnosił, choć grał w wielu polskich i zagranicznych klubach. Swoją przygodą z piłką rozpoczął w Unii Racibórz i tam spędził pierwsze lata swojej piłkarskiej kariery. Po przygodzie z III ligowcem przeniósł się do Odry Wodzisław. Tam z meczu na mecz grał coraz lepiej, co zaowocowało transferem do Ruchu Chorzów.

Jego możliwości wzrastały z czasem. Po kilku latach gry w Chorzowie zadebiutował wreszcie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Konkretnie jako zawodnik Stali Mielec. W tym klubie występował w sezonie 1970/1971, jednakże w późniejszym czasie rozwój piłkarski Smudy przyniósł kolejny transfer. Tym razem w polskiej lidze błyszczał jako zawodnik Piasta Gliwicie.

Po krótkim epizodzie z I ligą, Smuda zdecydował się na wyjazd zagraniczny i tak przeniósł się do Ameryki. W tym państwie grał aż w pięciu klubach. Z żadnym z nim wielkich sukcesów jednak nie zaliczył. Dlatego też po epizodzie z Ameryką zdecydował się na powrót do Polski i reprezentowanie barw warszawskiej Legii. Jego gra w Polsce trwała jednak tylko dwa lata, gdyż po skończonym sezonie „Franz” otrzymał propozycję gry w RFN. Tam jeszcze bronił barw dwóch zespołów i w roku 1982 podjął decyzję o zakończeniu piłkarskiej kariery, która trwała 20 lat. Od początku jego wielkim marzeniem była praca szkoleniowca. Jako zawodnik, Smuda zasłynął z twardych wejść i nieustępliwości.

Początek bez fajerwerków
Marzenie z młodości wreszcie zaczęło się spełniać. Swoją pracę szkoleniową Smuda rozpoczął w Niemczech od prowadzenia zespołów występujących w niższych ligach. Tam jednak sukcesów nie odniósł i zdecydował się na przenosiny do Turcji, gdzie pracę dostawało wtedy wielu znakomitych trenerów. W tym kraju spędził 4 lata i prowadził zespoły Atalay Izmir i Konyaspor, ale równie i tam nie szło mu najlepiej.

Po nieudanych zagranicznych wojażach pierwszą drużyną Smudy w Polsce była Stal Mielec. To właśnie z tym klubem zaczął poważną przygodę z trenowaniem, bo dwukrotnie udało mu się utrzymać klub z Mielca w Ekstraklasie. W tym klubie spędził dwa lata trenerskiej kariery i zdecydował się na przenosiny do Widzewa Łódź.

Szczęście znalezione w Kopenhadze
Jak się potem okazało, przenosimy do Łodzi były dla „Franza” strzałem w dziesiątkę. Drużynę Widzewa przejął on w sezonie 1994/1995 i już w pierwszym roku swojej pracy zajął z tym klubem drugie miejsce w lidze, będąc o krok od Mistrzostwa Polski. Łódzki klub musiał jednak ustąpić miejsca Legii Warszawa. W następnym sezonie nie było jednak wątpliwości komu się należy korona mistrzowska.

Drużyna Smudy przez rozgrywki przeszła jak burza, nie przegrywając żadnego spotkania. Jednak o pierwszym Mistrzostwie Polski w karierze trenerskiej „Franza” decydował dopiero ostatni mecz, w którym to jego drużyna nie dała szans stołecznej Legii, wygrywając 2:1. To właśnie w tym pamiętnym sezonie rozwinął się wielki talent Marka Koniarka, który z dorobkiem 29 bramek został królem strzelców tamtejszej I ligi.

Zdobyte Mistrzostwo świętowane było w Łodzi przez długi czas. Po rozpoczęciu kolejnego sezonu drużyna Smudy wystartowała w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Wielką niespodzianką było wyeliminowanie z tych rozgrywek duńskiej ekipy Broendby Kopenhaga. Ten dwumecz był dla łodzian prawdziwym horrorem. W pierwszym meczu rozgrywanym u siebie zespół Smudy wygrał po golach Dembińskiego i Majaka 2:1 i wszystkim wydawało się, że awans do elity jest tylko kwestią czasu, bo przed meczem w Danii za faworytów uważani byli właśnie Polacy. Rewanżowe spotkanie ułożyło się dla Widzewa niefortunnie.

Do przerwy łodzianie przegrywali 2:0, a później stracili jeszcze jedną bramkę. Wszystkim kibicom zgromadzonym na stadionie w Kopenhadze wydawało się, że odpadnięcie polskiej drużyny z europejskich rozgrywek jest tylko kwestią czasu, ale nastąpił całkowity zwrot akcji. Zabójcza końcówka oraz gole Citki i Wojtali dały Widzewowi upragniony awans do Ligi Mistrzów. Spotkanie w Kopenhadze było pełne emocji i dramaturgii, ale dla Widzewa i trenera Smudy ułożyło się zgodnie z planem i dzięki temu mogliśmy oglądać łodzian na arenie międzynarodowej.

Średniak w silnej grupie
Awans do elity był dla trenera Smudy pierwszym poważnym sukcesem w karierze. Po samym awansie w Łodzi oczekiwano na losowanie grup pierwszej fazy. Wbrew przekonaniu Widzewiacy trafili do bardzo silnej grupy wspólnie z Borussią Dortmund, Steauą Bukareszt i Atletico Madryt. Faza grupowa nie do końca ułożyła się po myśli szkoleniowca łodzian. Jego zespół wygrał zaledwie jedno spotkanie, raz remisował i pięciokrotnie schodził z boiska na tarczy. Cztery zdobyte punkty i trzecie miejsce w końcowej tabeli swojej grupy nie dały Widzewowi osiągnięcia kolejnej fazy rozgrywek Ligi Mistrzów.

Niepowodzenie w fazie grupowej nie załamało jednak Widzewa i trenera Smudy. W kolejnym sezonie pracy Franza w Łodzi, jego zespół znów wywalczył Mistrzostwo Kraju i po raz kolejny stanął do walki o Ligę Mistrzów. Przed rozpoczęciem eliminacji z łodzianami pożegnało się kilku czołowych graczy. Efektem tego było odpadnięcie z rozgrywek już w drugiej rundzie eliminacji po przegranym dwumeczu z włoskim AC Parma. Przegrana Liga Mistrzów i pogarszająca się sytuacja finansowa i organizacyjna była powodem kryzysu, jaki w późniejszych latach zaczął nękać łodzian.

W kolejnym sezonie Widzew zajął czwarte miejsce w lidze i jednocześnie stracił szansę na Europejskie Puchary. Było to powodem przejścia Smudy do Wisły Kraków, w której posadę „Franz” zapewnił już sobie, gdy jeszcze z Widzewem walczył o czołowe miejsce w lidze. W przeciągu swojej trenerskiej kariery dwa razy wracał jeszcze do Łodzi, ale więcej sukcesów z tym klubem już nie odniósł. Z Widzewem odniósł dwa razy Mistrzostwo Polski i raz awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Za jego kadencji w Łodzi wychowało się wielu znakomitych graczy.

Niepochlebiany na Reymonta
Po udanej przygodzie z łódzkim Widzewem przyszła pora na kolejnego pretendenta. W swoim pierwszym roku pracy w Krakowie zdobył z Wisłą Mistrzostwo Polski, ale jego przygodę w europejskich pucharach z krakowskim klubem lepiej zapisać w niepamięć. Jego zespół nie dotrwał do fazy grupowej, gdyż został wyłączony przez UEFA z międzynarodowych rozgrywek. Powodem tego była sytuacja jaka miała miejsce podczas meczu Wisły z AC Parmą, kiedy to włoski zawodnik Dino Baggio został trafiony nożem w głowę przez jednego z krakowskich pseudokibiców.

O przegranych eliminacjach w Krakowie starano się jak najszybciej zapomnieć. Zmazaniem plamy miało być kolejne Mistrzostwo wywalczone przez trenera Smudę. Jednak po obiecującym rozpoczęciu sezonu i jednym przegranym spotkaniu „Franz” został zwolniony ze stanowiska trenera krakowian. Na krótki czas zadomowił się w Legii, ale i tam nie spełnił pokładanych w nim nadziei.

Do Wisły powrócił po dwóch latach mając za zadanie awansować z Białą Gwiazdą do Ligi Mistrzów. Wisła w dwumeczu nie zdołała pokonać FC Barcelony i kolejna próba awansu zakończyła się fiaskiem. Trenerowi Smudzie dano możliwość rehabilitacji za niepowodzenie na arenie międzynarodowej. Jednak porażki ligowe z Legią i Polonią Warszawa sprawiły, że Franz definitywnie pożegnał się z Wisłą. Jego następcą został Henryk Kasperczak i jak się potem okazało, był to jeden z najlepszych trenerów pracujących jak do tej pory w Wiśle.

Lubin - odzyskaniem wiary?
W kolejnym roku pracy Smuda zdecydował się spróbować swoich sił prowadząc drużynę zagraniczną. Nie zawahał się skorzystać z oferty cypryjskiej Omonii Nikozja. Zagraniczny wojaż wyszedł na dobre szkoleniowcowi. Z cypryjską drużyną zajął trzecie miejsce w tabeli, jednak długo nie zagrzał sobie tam miejsca. Powrócił do Polski i tam objął posadę trenera Odry Wodzisław. Śląski klub zawdzięcza Franzowi m.in. utrzymanie w lidze. Sukcesy Smudy zostały szybko zauważone przez działaczy Zagłębia Lubin, którzy zdecydowali się na zatrudnienie doświadczonego trenera. To był dla nich dobry ruch, a w swoim pobycie Smuda wywalczył z Miedziowymi trzecie miejsce w lidze.

Godnym odnotowania klubem, w którym przyszło pracować Smudzie między swoimi wojażami a pracą w Widzewie Łódź była II-ligowa Piotrcovia Piotrków Trybunalski. Tam zdecydowano się zbudować silną ekipę i do osiągnięcia tego celu potrzebny był także dobry trener. Z pracą Smudy w Piotrkowie wiązano sobie spore nadzieję, a sam szkoleniowiec liczył że uda mu się tam zbudować zespół, który w najbliższej przyszłości będzie liczył się w I lidze. Pierwsze spotkanie piotrkowian zakończyło się porażką 0:4 i szybko postanowiono podziękować trenerowi za współpracę.

Przełom w Poznaniu

Po udanej przygodzie z Zagłębiem Lubin kolejnym przystankiem Smudy był Lech Poznań. Swoją pracę z „Kolejorzem” Smuda rozpoczął w 2006 roku. Pierwszy rok pracy Poznaniu był dla „Franza” udany. Zespół Lecha połączył się wtedy z Amicą Wronki i głównym zadaniem Smudy jako trenera obejmującego posadę szkoleniowca było wywalczyć z Poznańskim klubem awans do europejskich pucharów.

W sezonie 2006/2007 zespół zajął szóste miejsce w lidze będąc o mały włos od czołówki. Co nie udało się w pierwszym roku, powiodło się w następnym. Drużyna Smudy grała o niebo lepiej i rozgrywki skończyła na pechowym czwartym miejscu. Jednak wtedy to wycofał się Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski i podopieczni Franciszka Smudy wywalczyli upragnioną promocję do europejskich pucharów.

Wtedy to w Poznaniu zdecydowano się poważnie wzmocnić skład tak, aby zespół był postrachem dla rywali na arenie krajowej i międzynarodowej. Zakupiono takich zawodników, jak: Robert Lewandowski, Sławomir Peszko, czy Semir Stilić i Jak się potem okazało zakupy te były strzałem w dziesiątkę. Silny zespół Smudy idealnie rozpoczął rozgrywki Pucharowe eliminując azerskiego Chazara Lenkoran. Kolejorz nie miał także większych problemów ze szwajcarskim Graschoppers Zurich. Ostatnią przeszkodą poznaniaków w walce o fazę grupową Pucharu UEFA była Austria Wiedeń. Po dramatycznym meczu Lech awansował do fazy grupowej i tam czekali już na niego wyżej notowani przeciwnicy. Fazę grupową poznaniacy także mogą zaliczyć do udanych. Zajęli trzecie miejsce w swojej grupie i awansowali do 1/16. Tam czekało już na nich włoskie Udinese Calcio. Polacy dosyć pechowo przegrali dwumecz i odpadli z walki o dalszą fazę rozgrywek.

Sukcesy Lecha na arenie międzynarodowej pozwoliły właścicielom klubu racjonalnie myśleć o zdobyciu Mistrzostwa Polski. Runda jesienna była przez poznaniaków bardzo udana, ale już na wiosnę „Kolejorz” w kilku ważnych spotkaniach dostawał zadyszki i skończył rozgrywki na trzecim miejscu w lidze. Oprócz dobrych rozgrywek pucharowych i ligowych, poznaniacy walczyli także w Remes Pucharze Polski.

W meczu półfinałowym podopieczni Smudy wyeliminowali Wisłę Kraków i w meczu finałowym przyszło im się mierzyć na Stadionie Śląskim w Chorzowie z tamtejszym Ruchem. To spotkanie od początku należało do poznaniaków, który zasłużenie wygrali 1:0. Dzięki temu zwycięstwu Smuda sięgnął po raz pierwszy w karierze po Puchar Polski. Od dłuższego czasu było jednak wiadome, że doświadczony szkoleniowiec nie przedłuży kontraktu z poznaniakami i po sezonie 2008/2009 odszedł z klubu.

Po odejściu z Poznania, bardzo marzyło mu się objęcie posady trenera reprezentacji Polski. Jednak wszystko tak się ułożyło, że Franz po raz kolejny w swojej karierze objął funkcję trenera Zagłębia Lubin, zastępując przy tym Andrzeja Lesiaka. Jego głównym celem w pracy z Miedziowymi jest wyciągnięcie ich z dołka. Jak na razie zespół zaczął wygrywać, ale jeszcze nie do końca nauczył się stylu gry preferowanego przez Smudę. W Lubinie wszyscy jednak wierzą, że obecność doświadczonego trenera pomoże Zagłębiu utrzymać Ekstraklasę na dłużej, a w późniejszym czasie także walczyć o coś więcej.

Franciszek Smuda jest bardzo dobrze znanym trenerem w środowisku piłkarskim. Jego kariera trenerska była bardzo obfita. Odniósł sporo sukcesów, ale miał też i upadki. Szybko się jednak potrafił z nich podnieść i sukcesem zakończył swoją przygodę z Lechem Poznań. Wszyscy wierzymy, że jego warsztat trenerski wciąż będzie się rozwijał tak, aby wkrótce mógł zagościć na pozycji selekcjonera Polskiej Reprezentacji. Najpierw jednak musi utrzymać w lidze Zagłębie Lubin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24