Garbarnia Kraków przegrywa z Wisłą Puławy i wraca do punktu wyjścia

Mariusz Lesiak
Garbarnia Kraków bardzo utrudniła sobie sytuację w tabeli
Garbarnia Kraków bardzo utrudniła sobie sytuację w tabeli Jakub Hereta/Polskapresse
Garbarnia Kraków przegrywa drugi mecz z rzędu pod wodzą Mirosława Kmiecia i oddala się od bezpiecznej strefy. Tym razem krakowianie polegli na własnym terenie z Wisłą Puławy 0:1. Jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył Michał Paluch.

Spotkanie na Suchych Stawach stało pod znakiem debiutów. W szeregach gości swoje pierwsze mecze w barwach Wisły Puławy rozegrali Jakub Zolech, Jason Gorskie oraz Christopher Edwards, który wypadł najlepiej z całej trójki. Natomiast w zespole gospodarzy swój pierwszy mecz przed własną publicznością rozegrał Jakub Sypniewski. Do drużyny "Brązowych" po półrocznej przerwie powrócił także Marcin Siedlarz, były piłkarz m.in. Górnika Zabrze, AC Sieny, a ostatnio Floty Świnoujście.

Od początku lekką przewagę miała Wisła, jednak to Garbarnia stworzyła pierwszą bardzo groźną sytuację. W 10 minucie w sytuacji sam na sam z Jakubem Zolechem znalazł się Michał Górecki, ale bohater pierwszego wiosennego spotkania z Limanowią, tym razem nie zachował zimnej krwi i trafił wprost w golkipera gości.

Na odpowiedź Wisły nie trzeba było długo czekać. Już sześć minut później z prawej strony w pole karne futbolówkę próbował dogrywać Konrad Nowak, ale w ostatniej chwili lot piłki przeciął Mateusz Kowalski i zażegnał niebezpieczeństwo.

W 31 minucie Garbarnia nie miała tyle szczęścia co w poprzedniej akcji i po dośrodkowaniu z lewej strony Jabkowskiego gola strzelił Michał Paluch, który czubkiem buta skierował piłkę do siatki. Od razu kibicom gospodarzy przypomniały się wszystkie złe chwile, które przeżywali w czasie rundy jesiennej.

Humor załamanym kibicom próbował poprawić chwilę później Paweł Nowak, który potężnym strzałem z dystansu chciał zaskoczyć Jakuba Zolecha. Bramkarz gości miał jednak wiele szczęścia, bowiem uderzenie byłego piłkarza m.in. Cracovii zatrzymało się na słupku.

Więcej emocji w pierwszej połowie nie było, tak więc goście schodzili z jednobramkowym prowadzeniem, które można śmiało nazwać szczęśliwym, bowiem lepsze sytuacje na strzelenie gola stworzyła sobie Garbarnia, której niewątpliwie zabrakło dzisiaj trochę szczęścia.

Po zmianie stron gra toczyła się głównie w środku pola. Przełożyło się to na groźne sytuacje, które można śmiało policzyć na palcach jednej ręki.

Na pierwszą akcję godną uwagi czekaliśmy do 63 minuty, kiedy to uderzenie z rzutu wolnego Krzysztofa Kalemby minimalnie minęło bramkę gości. Trzy minuty później kolejną próbę pokonania bramkarza z wolnego podjął Kalemba, ale tym razem na posterunku był Zolech, który sparował piłkę na rzut rożny.

Grający bardzo rozważnie goście na swoją szansę czekali do 77 minuty, ale na drodze Konradowi Nowakowi stanął Jakub Sypniewski, który odważnie wybiegł z bramki i w ostatniej chwili zatrzymał rozpędzonego napastnika Wisły.

Wynik ostatecznie nie uległ już zmianie i Garbarnia Kraków zanotowała drugą porażkę pod wodzą Mirosława Kmiecia. Kolejna strata punktów spowodowała, że "Brązowi" spadli na 15 miejsce w ligowej tabeli, tak więc można powiedzieć, że krakowski zespół wrócił do punktu wyjścia. Teraz przed "Garcą" ciężkie chwilę, ale na pewno jest jeszcze nadzieja na utrzymanie się na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Drużyna musi jednak jak najszybciej zapomnieć o dobrej passie, jaką nie tak dawno mieli, i od nowa zacząć mozolną pracę, która może w ostatecznym rozrachunku pozwoli zachować ligowy byt. W zupełnie innej sytuacji są goście dzisiejszego spotkania, którzy po zwycięstwie w stolicy Małopolski włączyli się do walki o awans do 1. ligi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24