Garguła: Chciałbym, żeby to była wiosna Wisły Kraków

Bartosz Karcz
- Jeśli rzeczywiście myślimy o zdobyciu mistrzostwa Polski, to nie możemy patrzeć na tabelę, liczyć punktów. Trzeba podejść do tego w inny sposób. Trzeba potraktować każdy mecz jak finał, jak spotkanie, które będzie decydowało o tytule - mówi piłkarz Wisły Kraków, Łukasz Garguła.

Rozpoczęliście przygotowania do sezonu. Proszę jednak jeszcze powiedzieć, jak minął Panu urlop.
Przede wszystkim bardzo szybko, ale i przyjemnie zarazem. Zawsze jest tak, że jak spędza się czas w przyjemny sposób i w gronie bliskich, to on biegnie bardzo szybko i człowiek nawet nie wie, kiedy urlop się kończy. Najważniejsze jednak, że odpocząłem, a teraz trzeba wziąć się ostro do pracy, żeby jak najlepiej przygotować się do sezonu.

Poprzedni rok zakończył się dla Pana bardzo dobrze. Awansowaliście w Lidze Europy, a Pan w dodatku strzelił w ostatnim meczu bramkę Twente Enschede.
Nie kryję, że ta bramka sprawiła mi dużą radość, ale jeszcze większą sam awans do wiosennych gier w Lidze Europy.

Proszę się przyznać, ile razy oglądał Pan na powtórkach mecz z Twente.
Całego meczu ani razu, ale wiele razy widziałem najciekawsze fragmenty tego spotkania i muszę przyznać, że przyjemnie ogląda się takie obrazki.

A widział Pan ten filmik, który stał się prawdziwym przebojem internetu, a na którym Mateusz Borek krzyczy "niesamowita sytuacja", a Pana mina świadczy o tym, że nie bardzo wie, co się właśnie stało?
Tak, widziałem ten film kilka razy i rzeczywiście miałem minę pt. co tutaj jest grane [śmiech]. Biorąc pod uwagę okoliczności tego wszystkiego, to teraz rzeczywiście możemy się trochę pośmiać, oglądając te obrazki. Trzeba jednak patrzeć już do przodu, bo nowe wyzwania przed nami.

Mecz z Twente wlał sporo optymizmu po ciężkiej jesieni. Wy też patrzycie z większymi nadziejami na to, co czeka was wiosną?
Ten mecz sprawił przede wszystkim, że każdy z nas mógł się oczyścić z tego, co przeżywaliśmy jesienią. Wiadomo przecież, że było kilka momentów, o których chcielibyśmy zapomnieć. Przegraliśmy kilka spotkań, w których nie powinniśmy stracić punktów. Teraz jednak możemy już na spokojnie skoncentrować się na przygotowaniach do wiosny. Czasu nie ma za wiele, bo przecież już za niespełna miesiąc mamy pierwszy mecz o konkretną stawkę. Najpierw będzie starcie o Superpuchar, a chwilę później już czeka nas Liga Europy.

Wiosną będziecie rywalizować na trzech frontach, w Lidze Europy, ekstraklasie i Pucharze Polski. Wszystkie rozgrywki potraktujecie w taki sam, poważny sposób? Może np. okazać się, że najkrótsza droga do europejskich pucharów będzie wiodła przez Puchar Polski.
Szczerze mówiąc, nie analizujemy tego w tak szczegółowy sposób. Dla nas nie ma tematu, że któreś rozgrywki, któryś mecz jest bardziej lub mniej ważny. Chcemy wygrywać wszystkie spotkania. W Lidze Europy, w ekstraklasie i w Pucharze Polski również.

Trener Kazimierz Moskal, odkąd prowadzi zespół, stosuje system rotacyjny. Jak Pan sądzi - czy jest dobre dla drużyny, zawodników, że do końca nie wiecie, kto będzie grał i że praktycznie w każdym meczu na boisko wybiega inna jedenastka?
Jak pokazały te mecze z końcówki jesieni, w których na ławce trenerskiej siedział Kazimierz Moskal, taka niepewność wychodzi na dobre zespołowi. Gra znacznie się przecież poprawiła w stosunku do tego, co było wcześniej. Wynika to również z tego, że każdy ma świadomość, że jeśli pokaże się z dobrej strony w tygodniu na treningach, to może dostać swoją szansę. Dzięki temu wszyscy trenują bardzo ciężko, nikt nie może pozwolić sobie na moment odpuszczenia. Na pewno jest to jedna z podstawowych zmian, jaka zaszła, odkąd trenerem jest Kazimierz Moskal. Wcześniej ta rotacja była przecież o wiele mniejsza.

Pan przez wiele miesięcy nie grał tak, jak wszyscy tego oczekiwali. Końcówka jesieni była jednak o wiele lepsza w Pańskim wykonaniu. Czy to oznacza, że wiosną już na dobre nawiąże Pan do tego starego dobrego Łukasza Garguły, jeszcze z Bełchatowa?
Mocno w to wierzę. To jest kwestia jak najczęstszej gry. Samymi treningami nie da się dojść do optymalnej formy. Skoki mojej dyspozycji wynikały m.in. z tego, że grałem mało, zresztą nie zawsze z własnej winy, bo przecież nie miałem wpływu np. na kontuzje, które mnie nie omijały. Ostatnia jesień pod tym względem była już jednak dla mnie inna, lepsza. Grałem więcej, dzięki czemu mogłem się wreszcie odbudować. Teraz mam nadzieję, że wiosną będzie już tylko lepiej i rzeczywiście nawiążę swoją grą do najlepszych czasów.

Czyli rywale już mogą się bać ofensywnego duetu Wisły Kraków - Łukasz Garguła, Maor Melikson?
Wiele razy podkreślałem, że bardzo lubię grać z Maorem. Wiadomo przecież, jak kreatywny jest to zawodnik. Nie mam nic przeciwko temu, żebyśmy razem grali również wiosną. Jak jednak będzie, przekonamy się, gdy rozpocznie się sezon. Wszystko jest w głowie trenera Moskala. To on ma przecież swoją wizję drużyny i zobaczymy, jak to będzie wyglądało na boisku.

Kilka tygodni temu trener Franciszek Smuda ogłosił szeroką, trzydziestoosobową kadrę na Euro 2012. Nie ma Pana w tym gronie, ale selekcjoner stwierdził, że to nie jest ostatecznie zamknięta lista. Ma Pan jeszcze nadzieję, że na występ w mistrzostwach Europy?
Jeśli chodzi o reprezentację, to zawsze pozostaje wiara, że w niej będę grał. Do mistrzostw Europy jest jeszcze sporo czasu. Wiele może się wydarzyć. Ja muszę się skoncentrować na grze. Jeśli będę prezentował się dobrze, to moje szanse wzrosną. Jedyne, co chciałbym teraz zrobić, to dać trenerowi Smudzie do myślenia.

Wróćmy do Wisły. Wasza sytuacja w tabeli ekstraklasy po jesieni jest bardzo trudna. Macie dziesięć punktów straty do lidera. Proszę powiedzieć szczerze, wierzy Pan, że jesteście w stanie to odrobić.
Zdecydowanie tak!

Gdzie Pan widzi do tego przesłanki? W terminarzu?
M.in., bo np. drużyny z dołu tabeli czy z jej środka, z którymi teraz będziemy grać głównie na wyjazdach, nie będą u siebie tak kurczowo się bronić, jak to zdarzało się u nas. Moim zdaniem, to nam może ułatwić zadanie. Z drugiej strony, jeśli rzeczywiście myślimy o zdobyciu mistrzostwa Polski, to nie możemy patrzeć na tabelę, liczyć punktów. Trzeba podejść do tego w inny sposób. Trzeba potraktować każdy mecz jak finał, jak spotkanie, które będzie decydowało o tytule. Jeśli będziemy tak podchodzić do każdego spotkania, to nawet te dziesięć punktów jest do odrobienia. Oczywiście będziemy potrzebować trochę szczęścia i co najważniejsze, nie możemy już sobie pozwolić na stratę punktów, choćby w taki sposób, jak to miało miejsce kilka razy jesienią.

Grał Pan niedawno w halowym turnieju Amber Cup, w którym wystąpił również zespół Śląska. Zapowiedział Pan kolegom z Wrocławia, że będziecie ich gonić?
Ten turniej to bardzo fajna sprawa, bo spotkaliśmy się w gronie przyjaciół. W Śląsku również ich mam i jak to zwykle bywa przy tego typu okazjach, nie brakowało docinków. Oczywiście zapowiedziałem chłopakom, że będziemy ich ostro gonić. Oni jednak też zdają sobie doskonale sprawę, że przed nimi otwiera się ogromna szansa, żeby zrobić coś historycznego dla Śląska. My i inne drużyny łatwo się jednak nie poddamy, dlatego zapowiada się ciekawa walka o tytuł.

To już tak na koniec proszę powiedzieć: to będzie wiosna Łukasza Garguły?
Chciałbym, żeby to była przede wszystkim wiosna Wisły Kraków!

Rozmawiał Bartosz Karcz / Gazeta Krakowska

Wisła Kraków - więcej o przygotowaniach Białej Gwiazdy w naszym dziale specjalnym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24