Gdzie jest reprezentacja Polski? W rek-la-mie

Paweł Zarzeczny
Paweł Zarzeczny, publicysta
Paweł Zarzeczny, publicysta Polskapresse
"Gdzie jest orzeł?" - rozpaczliwie wołali w piątkową noc wrocławianie, co dziwiło mnie niepomiernie. Winni raczej pytać: "Gdzie reprezentacja?", (jak to gdzie? - w rek-la-mie!).

Ja się specjalnie nie przejmuję, zwykle nigdy Euro albo mundialu nie wygrywał bity faworyt, a zdarzało się - że kompletny patałach, więc szansę mamy! Jasne, przykro, iż Szczęsny puścił kołnierzyk (nie martw się, to szmata była), no i kanałek (mogło się zdarzyć każdemu, ale zawsze zdarza się jemu). Ale to już problem tych, którzy młodemu przyznali klasę światową, i tych, którzy po puszczeniu przez tego bohatera ośmiu goli pisali, iż przy żadnym nie ponosił winy...

Ja złudzeń nie miałem, w końcu Arsenal stracił w tym sezonie więcej goli niż ostatni w tabeli Wigan - 21! No więc cudów nie oczekujmy. Zresztą, nie Wojtek był najgorszy dnia tego. Bo wedle komentatora (nie wiem którego, obaj beznadziejni) był nim Balotelli - "niewidoczny". No, jeżeli niewidoczny jest dla kogoś facet, który strzela przytomnego technicznego gola, przy drugim ma asystę, trzy razy mało brakuje, by piłka wpadła do bramki po jego strzałach z paru metrów głową, a raz nogą, do tego swoboda dryblingu i szybkość odmitologizowała kompletnie rzekomo szybkiego i dobrego Piszczka...

Ba, komentator wypluł z siebie w 45. minucie tej nędzy, że "optycznie jesteśmy lepsi, a bramkę straciliśmy przypadkowo". No, optycznie to raczej pan potrzebuje pilnej pomocy specjalisty. Jesteśmy od Włochów słabsi, nie tylko w calcio.

Trwa na przykład jakiś rozpaczliwy spektakl, że Italia zaraz zbankrutuje - no więc zbankrutowana Italia jest jakieś trzy razy bardziej zamożna i osiem razy bardziej innowacyjna niż Polska, więc raczej oni winni nam współczuć położenia, nie wygłupiajmy się, proszę. A że mają długi? Ale... dbają o obywateli!

W tym roku wybuchł strajk piłkarzy, zawieszono pierwsze mecze. Piłkarze walczyli między innymi o to, żeby kluby płaciły za nich podatek dochodowy (i… kluby się zgodziły, w końcu nikt im nie każe kupować najdroższych zawodników i płacić im najwyższych pensji, to jest działalność dobrowolna, nastawiona na zysk). Ale piłkarze wywalczyli też, że nie można karać zawodników zsyłaniem do tzw. u nas klubów "Kokosa", gdzie niepokornym każe się bez sensu biegać osiem godzin dziennie po schodach, czekając aż sami poproszą o wykopanie na ulicę bez grosza w kieszeni. Zatem cywilizacyjnie jesteśmy za Włochami i ich etyką pracy daleko, choć wciąż uważamy, że oni tylko leżą i się obijają, no i się zadłużają. Hm, jeżeli na leżąco można wymyślić ferrari albo "Ostatnią wieczerzę", albo sto tysięcy innych zapierających dech w piersiach wynalazków, nawet takich jak radio albo Monikę Bellucci (no, to ostatnie dzieło może i faktycznie stworzono na leżąco), albo Kolumba, a i tego całego Balotellego też...

Nic dziwnego, że nas leją, ostatnio nawet wcisnęli nam swoje pociągi, bo nasze fabryki - przy tylu mądrych ludziach, za jakich się uważamy - padły prosciutto na pysk, jak zwykle nasi stoperzy. Kimkolwiek by byli mają oni w sobie coś z Najmana chyba. (Słyszeliście ostatni żart? Saleta ma do sprzedania nieużywane rękawice). Jak tak się trochę śmiałem do telewizora, jak głupi do sera, przyszedł mi do głowy dwuwiersz związany z dziedziną najchętniej uprawianą przez polskich piłkarzy, mianowicie z reklamą. Brzmi on tak: "Biedroneczki to…". Dokończcie sobie sami. Nie miałem na myśli, że to laleczki, ale ciepło, ciepło, gorąco. A więc: "Biedroneczki to...".

Autor jest ekspertem stacji Orange Sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24