GKS Bełchatów nad przepaścią. Bez 5 mln nie ma szans na uzyskanie licencji PZPN

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Fot. Dariusz Śmigielski
GKS Bełchatów znalazł się w dramatycznej sytuacji finansowej. Długi są tak duże, że klubowi grozi upadłość.

Pod koniec stycznia w GKS-ie miało miejsce personalne trzęsienie ziemi. Najpierw do dymisji podali się członkowie rady nadzorczej, a ostatniego dnia miesiąca zrezygnował prezes Alan Paczuszka. Decyzje szefów klubu były zaskakujące, bo przecież jesienią zmieniono trenera pierwszej drużyny, szukano wzmocnień, by walczyć o utrzymanie w drugiej lidze.
To nie był koniec roszad, bo do dymisji podał się też Zbigniew Fałek, prezes EKS Skra, współwłaściciela GKS-u. Dowiedzieliśmy się jednak, że to była to tylko formalność, bowiem Fałek został wcześniej zawieszony przez komisję rewizyjną za złamanie statutu stowarzyszenia.
Ogłoszono też, że na 15 lutego zwołane zostało walne zebranie GKS Bełchatów S.A., na którym ma zostać wybrana nowa rada nadzorcza i zarząd.

Co było powodem zaskakującej rewolucji we władzach GKS-u?
Odchodzący działacze nie upublicznili powodów dymisji. Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną jest katastrofalna sytuacja finansowa GKS "Bełchatów" SA. Potwierdzają to nasi rozmówcy. Pełnomocnicy udziałowców - EKS Skra (66 proc.) i Bełchatowsko-Kleszczowskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego (34 proc.) chcieli zapoznać się z dokumentami finansowymi klubu, lecz zablokowano im dostęp do materiałów.
O tym, że sytuacja klubu jest zła, wiadomo od kilku lat. Przed obecnym sezonem wydawało się, że największy kryzys został zażegnany z pomocą PGE. Nieoficjalnie mówi się, że sponsor przekazał GKS-owi 3 mln zł. Okazało się jednak, że zadłużenie nie dość, że nie zmalało, to jeszcze wzrosło i spółka znalazła się na krawędzi istnienia. I to ma być główny powód ucieczki działaczy, bo tak w Bełchatowie mówi się o ostatnich dymisjach działaczy.

Sytuacja finansowa klubu nie jest zła, jest katastrofalna.
W EKS Skrze usłyszeliśmy, że pilnie potrzeba ok. 5 mln zł tylko na najpotrzebniejsze zobowiązania. Bez ich spłacenia nie ma szans na uzyskanie licencji PZPN-u. Skąd tak duża suma? Np. do 20 kwietnia trzeba zapłacić 1,2 mln zł zobowiązań wobec ZUS. Wynika to z porozumienia o rozłożeniu zaległości z poprzednich lat, podpisanego 26 kwietnia 2021 roku. GKS zobowiązał się co miesiąc spłacać po 15 tys. zł, a ostatnia rata to blisko 1,1 mln zł.
To nie koniec, bo podobne porozumienie zawarto z Urzędem Skarbowym w sprawie zaległego podatku VAT (1,554 mln zł plus odsetki). Tutaj miesięczne raty są niższe - po 7 tys. zł -   ale w sierpniu należy znaleźć 1,9 mln zł. To nie koniec, gdyż klub zalega też z podatkiem dochodowym od osób fizycznych. W sierpniu należy wpłacić 689 tys. zł. To zaległości z lat 2016-2019, a w 2021 zaległości wzrosły o kolejne kilkaset tysięcy zł. Do tego dochodzi niezapłacony VAT w styczniu 2021 i podatek od osób fizycznych.
Nie, to jeszcze nie wszystko, bo GKS nie rozliczył się z byłymi pracownikami, w tym piłkarzami, trenerami. To kolejne 0,7 mln zł.
Bez porozumień z ZUS-em, Urzędem Skarbowym i spłacenia pracowników GKS nie dostanie licencji na nowy sezon. Był z tym wielki problem już rok temu, a efektem były cztery ujemne punkty na starcie rozgrywek. Owszem, można by negocjować z ZUS i US prolongatę zaległości. Obie instytucje byłyby podobno gotowe pójść na ustępstwa, ale... już nie mogą. Dlaczego?

GKS jest bliski wyczerpania limitu wsparcia publicznego "de minimis".
Wynosi on 200 tys. euro w czasie trzech lat podatkowych. Zalicza się do niej m.in. porozumienia o rozłożeniu na raty zobowiązań i redukcję odsetek. To akurat łatwo sprawdzić, gdyż są to dane ogólnodostępne. Wynika z nich, że klub z Bełchatowa wykorzystał 188,5 tys. euro. Pozostało 11,5 tys., co być może wystarczyłoby na układ dotyczący bieżącego VAT i PIT za 2020r., ale na pewno nie „duże” układy ratalne z ZUS i skarbówką. Limit pomocy "de minimis" można zwiększyć, ale taką decyzję musiałaby podjąć Komisja Europejska. Procedura jest jednak długa i wymaga ona uzasadnienia. A restrukturyzacja długów klubu sportowego raczej nie przekona urzędników UE.

Jaki będzie więc los GKS-u?
Szanse na ratunek są bliskie zeru, bo trudno liczyć, że nowy zarząd, jeśli oczywiście będą do niego chętni, znajdzie szybko 5 mln zł na spłacenie najpilniejszych zaległości. Według specjalistów, na ratunek jest już za późno, choć działacze zdawali się nie przejmować się problemami. Podpisali kontrakty z nowymi zawodnikami, negocjowali ze znanym kandydatem na dyrektora sportowego, kiedyś związanym z Widzewem. Jeden z działaczy, który działał w GKS-ie kilka lat temu, twierdzi, że wniosek o ogłoszenie upadłości spółki jest nieunikniony. - Niestety, ludzie głoszący hasła o ratowaniu GKS-u, okazali się jego grabarzami. A teraz chcą uciec z tonącego okrętu - twierdzi rozgoryczony.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: GKS Bełchatów nad przepaścią. Bez 5 mln nie ma szans na uzyskanie licencji PZPN - Dziennik Łódzki

Wróć na gol24.pl Gol 24