Wielki znak zapytania widniał nad sobotnim spotkaniem GKS-u Tychy z Rakowem Częstochowa, bowiem jeszcze 3 dni wcześniej na płycie Stadionu Miejskiego w Tychach zalegała gruba warstwa śniegu. PZPN rozwiał jednak wszelkie wątpliwości informując pisemnie, że o przełożeniu kolejki nie ma mowy. Na szczęście zdecydowanie lepsza, wiosenna pogoda, która zagościła w Tychach od czwartku pozwoliła przygotować murawę na tyle, aby spotkanie zostało rozegrane.
Na pierwszym meczu ligowym w 2010 roku pojawiło się 1200 kibiców GKS-u. Wszyscy głodni piłki, głodni oglądania swoich pupili i wszyscy głodni kolejnych zwycięstw.
Od samego początku inicjatywa należała do gospodarzy, jednak to goście jako pierwsi stworzyli groźną sytuację pod bramką Michała Kojdeckiego. W 11. minucie gry Artur Lenartowski ładnie wypracował sobie pozycję do strzału, piłka jednak w bezpiecznej odległości poszybowała nad bramką GKS-u.
GKS powinien objąć prowadzenie w 25. minucie. Daniel Feruga, debiutujący w barwach GKS-u, z prawego skrzydła zagrał w pole karne do Krzysztofa Bizackiego, ten odegrał do Łukasza Weseckiego, jednak strzał napastnika GKS-u był bardzo niecelny.
Nie wyszło Weseckiemu, udało się Krzysztofowi Kozłowskiemu. W 41. minucie po wrzutce Bizackiego z rzutu wolnego obrońca GKS-u ładnie uderzył piłkę głową i wyprowadził swój zespół na zasłużone prowadzenie. Był to jego pierwszy gol po powrocie z wypożyczenia do Tychów.
Po zmianie stron gospodarze nadal kontrolowali grę. W 72. minucie Wesecki znalazł się z piłką w polu karnym, jednak jego strzał z ostrego kąta obronił bramkarz Rakowa.
W 76. minucie sędzia podyktował rzut karny dla GKS-u. Krzysztof Bizacki, który ładnym dryblingiem przedarł się w pole karne gości, minął trzech obrońców Rakowa. Po drodze jednak jeden z nich zagrał piłkę niedozwoloną częścią ciała. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Kopczyk, jednak jego strzał odbił się od zewnętrznej strony słupka i piłka opuściła plac gry.
Raków musiał kończyć spotkanie w osłabieniu - w ostatniej minucie spotkania drugą żółtą kartkę otrzymał kapitan Dawid Jankowski. GKS po 20 kolejkach z dorobkiem 34 punktów plasuje się na 5 miejscu w tabeli grupy zachodniej. Do miejsca premiowanego awansem, które aktualnie zajmuje drużyna Zagłębia Sosnowiec, traci 6 oczek, jednak zawodnicy z Sosnowca rozegrali o jedno spotkanie więcej. Liderem Ruch Radzionków mający na swoim koncie 43 punkty.
Pomeczowe wypowiedzi:
Mirosław Smyła: - Po dzisiejszym meczu na pewno cieszę się z trzech punktów, ale z gry jeszcze nie. Widać, że mamy dużo pracy do wykonania, choć jednak jakiś wpływ na naszą grę miał przecież stan boiska. Zadowolony jestem z gry obronnej mojego zespołu, bowiem nie pozwoliliśmy Rakowowi na zbyt wiele. Mieliśmy również kilka sytuacji bramkowych oraz rzut karny, który niestety został przestrzelony. Bardzo dobry mecz rozegrali dzisiaj Bizacki i Odrobiński, którzy na boisku pracowali jak za dwóch. Nie można również zapomnieć o Krzysiu Kozłowskim, który oprócz zdobytej bramki świetnie sobie radził w defensywie.
Krzysztof Kozłowski: - Lepszego powrotu do GKS Tychy oraz prezentu na 22. urodziny nie mogłem sobie wymarzyć. Odnieśliśmy cenne zwycięstwo na inaugurację wiosennych rozgrywek, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Mecz na pewno nie był wielkim widowiskiem, ale bardzo duży wpływ miał na to stan murawy.
Łukasz Kopczyk: - Wielka szkoda, że przestrzeliłem "jedenastkę", bo wtedy nasze zwycięstwo mogło być okazalsze. Możemy być jednak usatysfakcjonowani z tego rezultatu, ponieważ na tym boisku trudno było grać w piłkę. Dzisiejsze zwycięstwo musieliśmy przede wszystkim wywalczyć. Z niecierpliwością czekamy już na kolejny mecz z Lechią Zielona Góra.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?