Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Łęczna przegrał pierwszy mecz o stawkę w 2021 roku. Kamil Kiereś: Ja nigdy nie mówię, że nic się nie stało

Bartosz Litwin
Bartosz Litwin
Fot. Karol Kurzępa
Zielono-czarni pożegnali się z rozgrywkami Fortuna Pucharu Polski na etapie 1/8 finału. Trener łęcznian liczy na to, że zespół wyciągnie wnioski po wyjazdowej przegranej 1:2 z Arką Gdynia.

- W jakimś stopniu dla obydwu zespołów spotkaniu w ramach Pucharu Polski było niewiadomą. Wiadomo, że jesteśmy w trakcie przygotowań do sezonu pierwszoligowego. Mamy ze sobą sparingi. Dla obu zespołów było to pierwsze zetknięcie się z trawiastą murawą. Moim zdaniem boisko było dobrze przygotowane, ale też nie ułatwiało ono zawodnikom utrzymania tempa gry. Boisko było grząskie, ciężkie. My tutaj przyjechaliśmy z zamiarem kontynuowania przygody pucharowej. Naszym celem był awans do ćwierćfinału i dalsze pięcie się w tych rozgrywkach w górę. Taki mieliśmy cel i z takim założeniem wyszliśmy na to spotkanie. Na pewno żałujemy, że tak się stało, że odpadamy z tych rozgrywek - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Górnika Kamil Kiereś.

- Mecz moim zdaniem był "globalnie" dosyć wyrównany. Na pewno Arka miała przewagę strzałów na bramkę. Szczególnie w pierwszej połowie. My jednak w pierwszej części gry również mieliśmy kilka dobrych sytuacji. Mam tu na myśli, chociażby strzał Bartka Kalinkowskiego czy sytuacje Bartka Śpiączki po dośrodkowaniu Stasiaka i po stałym fragmencie. Było także kilka kontr, które mogły się zakończyć lepszym wyprowadzeniem piłki. Tego nam na pewno zabrakło. Na pewno nie zabrakło nam determinacji po tym jak straciliśmy bramkę. Nie zabrakło nam determinacji do tego, by odrobić stratę. Strategia na drugą połowę była taka, że nie chcieliśmy dokonywać zmian zbyt wcześnie. Wiadomo, że musi w meczu grać dwóch młodzieżowców i w jakimś stopniu to te zmiany utrudnia. Druga połowa była mniej obfitująca w sytuacje z obydwu stron. W pierwszych 45. minutach bramkarze bardziej musieli się wykazać. Było dużo gry w środkowej strefie. Na pewno jednak to Arka trochę częściej nas spychała do niskiego pressingu. Umiejętnie się broniliśmy - dodaje szkoleniowiec

Trener "Górników" przyznaje, że bramka w końcówce popsuła plany jego zespołu, który już szykował się do dogrywki. - W końcówce szybki Serhij Krykun wszedł w miejsce Pawła Wojciechowskiego. Tu szukaliśmy szansy, by Arkę ukłuć bramką. Byliśmy blisko, bo Serhij w pierwszej akcji fajnie się urwał na skrzydle i praktycznie po rykoszecie piłka szła nad bramką. Powiem szczerze: te zmiany, które miałem zostawiłem na dogrywkę. Ta bramka mocno nas irytuje, bo przede wszystkim padła w 87. minucie. Padła w newralgicznym momencie i przede wszystkim z autu. Żaden z zawodników nie potrafił przeciąć głową piłki po dalekim wyrzucie. Piłka spadła na przedpole i Arka objęła prowadzenie. Probowaliśmy jeszcze do końca coś zrobić, ale się nie udało. Bardzo żałujemy i musimy teraz przełknąć tę gorycz porażki. Ja nigdy nie mówię, że nic się nie stało. To był pierwszy mecz w 2021 roku mecz o stawkę. Przegrywamy i teraz musimy wyciągnąć z tego meczu bardzo duże wnioski i przygotować się do pierwszego meczu pierwszoligowego za niecałe dwa tygodnie. To nam zostało - kończy Kiereś

ZOBACZ TAKŻE:

16.02.2021 gdyniapilka nozna, puchar polski . mecz arka gdynia - gornik lecznafot. przemek swiderski / polska press / dziennik baltycki

Górnik Łęczna poza Fortuna Pucharem Polski. Arka Gdynia w ćw...

Marta - piękna żona Pawła Wojciechowskiego, piłkarza Górnika...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gol24.pl Gol 24