Gostomski: Wszyscy nas krytykują, a my po prostu robimy swoje

Krzysztof Lekowski/Głos Wielkpolski
Maciej Gostomski
Maciej Gostomski Grzegorz Dembiński
- O czym ja mówię od początku sezonu? Właśnie, że idziemy na mistrza. I nikt mi nie wierzy, tak jakby wszyscy bali się tych słów i jakby one gryzły - mówi Maciej Gostomski, bramkarz Lecha Poznań.

Znikają czarne chmury znad głowy Mariusza Rumaka. Jakim dyrektorem będzie Kręcina?

Dzięki zwycięstwu 2:1 z Lechią Gdańsk wskoczyliście na pozycję wicelidera ekstraklasy. Sprawa tytułu mistrzowskiego znowu jest otwarta?
A o czym ja mówię od początku sezonu? Właśnie, że idziemy na mistrza. I nikt mi nie wierzy, tak jakby wszyscy bali się tych słów i jakby one gryzły. Mamy dobry zespół, fantastyczny stadion i cudownych kibiców, a strata do lidera jest coraz mniejsza. Wszyscy nas krytykują, a my po prostu robimy swoje.

Trudno było nie krytykować Lecha po porażce 1:5 w Szczecinie czy po remisie 2:2 w Łodzi. Z przedostatnim w tabeli Podbeskidziem Bielsko-Biała uciekliście grabarzowi spod łopaty.
O meczu w Szczecinie mówiłem, że to wypadek przy pracy. Już zapomnieliśmy o tej wpadce. Z Widzewem straciliśmy punkty na własne życzenie. Wszyscy czuliśmy po tym pojedynku ogromny zawód. Powiedzieliśmy sobie, że taki mecz nie może się nam więcej powtórzyć. Od tego czasu gramy coraz lepiej, uwierzyliśmy w siebie. No i punktujemy, a to jest najważniejsze.

Czy mecz z Lechią był łatwiejszy niż z Podbeskidziem?
Nie spodziewałem się, że rywal wyjdzie na nas tak agresywnie. Przez pierwsze piętnaście minut gdańszczanie mieli nawet lekką przewagę. Udało nam się jednak z tego wybrnąć i to my przejęliśmy inicjatywę. Gdy już złapaliśmy właściwy rytm, to zdominowaliśmy wydarzenia na boisku, czego efektem było zwycięstwo.

W ostatnich minutach spotkania zrobiło się bardzo nerwowo. Pomyśleliście, że może powtórzyć się scenariusz z meczu w Łodzi?
To nie powinno się zdarzyć. Sprawiliśmy Lechii prezent i pozwoliliśmy jej strzelić gola z niczego. To było całkowicie niepotrzebne, bo rzeczywiście los mógł nas pokarać za ten brak koncentracji. Ważne jednak, że wszystko skończyło się dobrze. Lechia zresztą miała zbyt mało czasu na to, by zdobyć drugiego gola. Dlatego nie kombinowaliśmy, tylko wybijaliśmy piłkę jak najdalej i czekaliśmy aż sędzia skończy mecz. Nie było to może ładne, ale w ostatecznym rozrachunku liczą się wyłącznie punkty. O obrazie gry niedługo nikt nie będzie pamiętał.

Głos Wielkopolski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24