Hit 1 ligi w cieniu chuligańskich wybryków

Tak w skrócie można opisać zamieszki, do których doszło przed, w trakcie, oraz po spotkaniu Górnika z Widzewem Łódź.

Do pierwszych starć doszło już przed spotkaniem, kiedy to na ulicach wokół stadionu starli się szalikowcy Górnika oraz Widzewa. W trakcie meczu kolorowe oprawy przyćmiły antysemickie okrzyki oraz wybuchy petard. Co więcej w trakcie spotkania „krążyły” plotki, iż pod stadionem Górnika ma pojawić się znaczna grupa kibiców Ruchu. Co gorsza w tym samym czasie był rozgrywany mecz Piasta Gliwice z Lechią Gdańsk, a godzinę wcześniej swoje spotkanie rozpoczął GKS Katowice. Nie popisała się ochrona spotkania, która pozwoliła sympatykom obu drużyn na wniesienie sporej ilości środków pirotechnicznych. Spora ilość fotoreporterów oraz kamerzystów skarżyła się, że z trybun w ich kierunku były rzucane petardy itd. Służby ochroniarskie swoją frustracje związaną z niezauważeniem sporej ilości środków pirotechnicznych, chciały wyładować na dziennikarzach, którzy próbowali wejść do „strefy wywiadów” na kilku minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Na szczęście sytuacja została szybko załagodzona przez pracownika klubu.

Po spotkaniu zamieszki nie ustały. Szalikowcy Widzewa wydostali się ze swoich sektorów i ruszyli na boiska treningowe, które znajdują się tuż za sektorami zajmowanymi przez najwierniejszych fanów Górnika. Jak łatwo się domyśleć doszło do kolejnego starcia. Po blisko godzinie od zakończenia spotkania policjantom udało się zapanować nad zamieszkami.

Szkoda, że po raz kolejny święto piłkarskie jest niszczone przez osoby, którym nie zależy na pozytywnym dopingu czy wyniku sportowym swojego klubu. Na takich ekscesach cierpią przede wszystkim kibice, którzy przez 90. minut dopingowali swoje zespoły oraz przygotowali kolorowe oprawy.