Hit kolejki pełną gębą! Piękne gole, zwroty akcji, a ostatecznie remis Górnika ze Śląskiem

Sebastian Gladysz
Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 3:3
Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 3:3 Arkadiusz Gola/Polskapresse
Spotkanie określane mianem hitu 22. kolejki Ekstraklasy, spełniło oczekiwania. W meczu pełnym emocji, Górnik Zabrze zremisował u siebie ze Śląskiem Wrocław (3:3). Bohaterami swoich zespołów zostali Łukasz Madej i Mateusz Machaj, którzy zanotowali po golu i asyście. Na listę strzelców wpisali się też obaj bracia Paixao.

W bardzo chłodny, sobotni wieczór bój o trzy punkty rozpoczęli zawodnicy Górnika Zabrze i Śląska Wrocław. W porównaniu do ostatniego ligowego spotkania Tadeusz Pawłowski dokonał dwóch zmian w wyjściowej jedenastce swojego zespołu, w tym jednej z konieczności. Z miejscem w pierwszym składzie pożegnali się Kamil Dankowski i Lukas Droppa, pauzujący za nadmiar żółtych kartek. W ekipie gospodarzy rotacje ograniczono do minimum – na środek obrony kosztem Oleksandra Szeweluchina powrócił Błażej Augustyn, a reszta składu pozostała bez zmian.

Ależ świetnie rozpoczął się ten mecz! Oba zespoły w pierwszych pięciu minutach wyprowadziły po jednym bardzo groźnym ciosie, ale tylko raz piłka zatrzepotała w siatce. W 3. minucie fatalny błąd popełniła defensywa gospodarzy – typowa „świeca” z linii obrony Śląska spowodowała spore zamieszanie, bowiem nie było jasne, kto ma zgarnąć futbolówkę, obrońcy czy bramkarz. Steinbors poszedł do końca i interweniował głową poza polem karnym. Piłkę przejął jednak Flavio Paixao. Szybko zagrał do brata i Marco uderzał z linii szesnastego metra. Powracający Steibors zdołał jednak sparować strzał do boku. Tam na dobitkę czyhał Robert Pich, ale i jego mocny strzał z ostrego kąta kapitalnie obronił łotewski golkiper.

Odpowiedź Górnika była natychmiastowa i bardziej skuteczna. W piątej minucie szybko wykonany aut na środku boiska okazał się kluczowy. Madej po wyrzucie Kosznika bez problemu uciekł obrońcom rywali i z lewego skrzydła dośrodkował w stronę Łuczaka. Ten nieznacznie minął się z piłką, ale nie przeciął jej także żaden z obrońców gości i ta dotarła do Romana Gergela. Słowak bez zastanowienia huknął bez przyjęcia z ostrego kąta w kierunku bliższego słupka bramki Śląska. I wpadło.

Mocny początek zwiastował kibicom obserwującym to spotkanie sporo emocji. Mecz toczył się w szybkim tempie, żaden z zespołów nie murował dostępu do własnej szesnastki i dzięki temu naprawdę sporo się działo. Optyczną przewagę posiadał Śląsk, który częściej był przy piłce, ale to Górnik był konkretniejszy. Chwilę po golu swoją szansę miał Łuczak, nieźle uderzający głową. Piłka po jego próbie lobowania bramkarza odbiła się od poprzeczki i opuściła plac gry. Goście starali się w ataku pozycyjnym i często udawało im się wrzucać piłkę z bocznych sektorów boiska, ale Steinbors był dziś dobrze dysponowany. Dawno nie widziano tylu piąstkowań tego bramkarza. Czujnie grali także defensorzy z Zabrza, a Augustyn rządził i dzielił w powietrzu.

Bardzo aktywny w tym meczu Łukasz Madej w 25. minucie miał wymarzoną sytuację do podwyższenia rezultatu. Po świetnym podaniu Iwana doszedł do sytuacji sam na sam z bramkarzem Śląska. Madej strzelił nie tylko obok niego, ale także nieznacznie obok słupka. Później na jakiś czas spotkanie nieco zwolniło, „Górnicy” nieco wycofani kontrolowali przebieg meczu, bo zmuszali piłkarzy gości do powielania tego samego schematu rozegrania akcji, który kończył się dośrodkowaniem z boku boiska i czujną interwencją obrońców lub bramkarza. I gdy wydawało się, że „Trójkolorowi” dowiozą ten remis do końca pierwszej połowy, defensywa gospodarzy dała się zaskoczyć w 44. minucie.

Po szybkim wrzucie z autu niepilnowany przez nikogo Machaj mógł swobodnie dośrodkować i w polu karnym dał o sobie znać snajperski nos Marco Paixao. On bowiem pozwolił mu wyprzedzić Adama Dancha i z bliska wpakować piłkę do siatki. Z przebiegu spotkania mimo wszystko był to sprawiedliwy remis.

Początek drugiej części spotkania nie zwiastował szybkiej zmiany wyniku, ale wystarczył jeden rzut wolny dla Śląska, aby goście objęli prowadzenie. W 53. minucie Augustyn niepotrzebnie faulował swojego rywala na samym rogu pola karnego. Do piłki podszedł Machaj i… przestawił piłkę ustawioną przez sędziego. Po jego ostrzeżeniu zrobił to ponownie, więc ostatecznie otrzymał żółtą kartkę i musiał posłuchać arbitra. To jednak wyszło mu na dobre. Mimo że wszyscy spodziewali się dośrodkowania, to jednak zdecydował się zaskoczyć Steinborsa strzałem. I przymierzył idealnie, nad murem, a łotewski bramkarz nie zdążył zareagować.

Po drugiej bramce dla gości role się odwróciły. To Śląsk oddał pola rywalom i teraz to „Trójkolorowi” musieli próbować swoich sił w ataku pozycyjnym. Mimo oczywistej przewagi optycznej nie przyniosło im to wiele więcej dobrego. Piłkarze Tadeusza Pawłowskiego radzili sobie z rozbijaniem ich ataków. Brakowało również zimnej krwi pod bramką Wrąbla. Ofensywny tercet zabrzan raził niedokładnością i irytował łatwymi stratami.

Wszystko to przestało mieć znaczenie w 74. minucie. Madej czujnie odebrał piłkę przeciwnikowi w okolicach środka pola, zagrał klepkę ze Skrzypczakiem i popędził na bramkę Wrąbla. Gdy był na dwudziestym piątym metrze, zdecydował się na strzał i była to najlepsza decyzja Łukasza Madeja w tym dniu. Piłka nabrała perfekcyjnej trajektorii i wylądowała w okienku bramki Śląska.

To nie był jednak koniec emocji w Zabrzu. Górnik dążył do zwycięstwa i nacierał na swoich rywali. Mimo to Śląsk wyszedł na prowadzenie. W 82 minucie dośrodkowanie Grendela zostało zablokowane przez obrońców i goście popędzili do kontry. Trzy szybkie podania i w polu karnym z piłką znalazł się Flavio, który nie pomylił się w dobrej sytuacji i pewnym strzałem pokonał Steinborsa.

Mecze Górnika ze Śląskiem w Zabrzu muszą być jednak dramatyczne. Dwie minuty później mieliśmy już 3:3! Piłkę we własnej szesnastce ręką zagrał Hołota, a sędzia wskazał na „wapno”. Do karnego podszedł Mariusz Magiera, kompletnie zmylił bramkarza i pewnie zdobył dla swojej drużyny trzeciego gola. Mnóstwo emocji mieliśmy dziś w Zabrzu, a sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie.

Nic więcej już jednak przy Roosevelta się nie wydarzyło. Ostatecznie remis 3:3 można uznać za sprawiedliwy rezultat, który nie krzywdzi żadnej ze stron. Byliśmy jednak świadkami świetnego widowiska i wypada to docenić, bowiem rzadko w naszej Ekstraklasie pada sześć bramek, szczególnie takich jak te Machaja i Madeja. Warto było dziś przyjść na stadion w Zabrzu!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24