To był szalony wieczór na stadionie w Nowym Sączu. Sandecja zremisowała z Chojniczanką 4:4, a prowadzenie w tym spotkaniu zmieniało się niczym w kalejdoskopie. Za sprawą Toniego Conejo "Chojna" wyszła na prowadzenie już w pierwszej minucie meczu. Później do głosu doszli jednak podopieczni Tomasza Kafarskiego i nasi piłkarze musieli gonić wynik. Przegrywali już 1:3, ale zdołali wyszarpać cenny punkt.
- Długo nie graliśmy na wyjeździe (od 9 sierpnia w Grudziądzu - przyp.). Ostatni mecz na wyjeździe wygraliśmy 5:3 z Olimpią. Dobrze weszliśmy w ten mecz. Niestety, szybko straciliśmy - można powiedzieć - bardzo ładną bramkę na 1:1. W tym momencie Sandecja przeważała w meczu i w efekcie straciliśmy znów szybko dwie kolejne bramki. Wiara w chłopakach była jednak nadal i chcieli coś w tym meczu jeszcze zrobić. Myślę, że za drugą połowę muszę zawodnikom podziękować, bo zagrali naprawdę dobre 45 minut. Mecz mógł się skończyć wygraną Sandecji, ale i wygraną naszą. A zakończył się remisem - powiedział na pomeczowej konferencji Josef Petřík junior, drugi szkoleniowiec Chojniczanki.
- Ta pierwsza bramka otworzyła mecz. Mieliśmy widowisko, z którego kibice powinni być zadowoleni, bo rzadko zdarza się, żeby w meczu padło osiem bramek, a sytuacji było trzy razy więcej, niż bramek. Musimy na chłodno ocenić ten mecz, bo drużyna, która prowadzi dwa razy, powinna zachować się bardziej odpowiedzialnie. Bramki na 2:3 i 4:4 straciliśmy po takich samych wyjściach. Trochę zabrakło nam odpowiedzialności. Wydaje mi się, że ten mecz miał mordercze tempo, które wytrzymaliśmy - podsumował mecz trener Tomasz Kafarski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?