Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inauguracja sezonu malkontentów, czyli krajobraz po dwumeczu ze Skonto

Kasia Guzik
Wisła dwukrotnie pokonała Skonto
Wisła dwukrotnie pokonała Skonto Ryszard Kotowski
Wraz z pierwszym gwizdkiem, który zabrzmiał na łotewskiej ziemi w zeszłym tygodniu, sezon malkontentów można oficjalnie uznać za otwarty. Mimo, że wiślacy w pojedynku z piłkarzami Skonto Ryga dwukrotnie potwierdzili, że są lepsi i awansowali dalej, ze wszech stron możemy usłyszeć ciągłe narzekania. Jak mówi powiedzenie: jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził.

Hasłem przewodnim staje się zapytanie: z czym do Ligi Mistrzów? Odpowiedź jest dość prosta – z drużyną, która zapewniła sobie tytuł mistrza kraju na 3 mecze przed końcem sezonu. Dodatkowo wzmocnioną kilkoma nowymi graczami, z których jeden z nich nie dość, że okazał się mocnym ogniwem zespołu, to już w swoim drugim meczu w nowej drużynie wpisał się na listę strzelców. Dodać też należy niezwykłą krakowską publikę, która jest, jak podkreślają sami zawodnicy, dwunastym graczem drużyny, nie tylko w meczach u siebie, ale także na wyjeździe.

Jest to niezła mieszanka, która okraszona umiejętnościami, ambicją i wolą walki może okazać się zabójcza. Czy udało się taką stworzyć można będzie dopiero z dużym prawdopodobieństwem ocenić na przestrzeni kilku kolejnych pojedynków piłkarzy Białej Gwiazdy. Bo wbrew punktowi odniesienia narzekaczy, jakim jest dwumecz Wisły ze Skonto Ryga, na temat drużyny nie powinno się ostatecznie wyrokować po dwóch pierwszych meczach po okresie przygotowawczym, ponieważ zwykle są po prostu niewymierne. Lecz, jeśli się człowiek uprze i koniecznie chce wydać osąd, to musi mieć na uwadze to, że forma Wisły niezaprzeczalnie rośnie, czego nie da się tłumaczyć tylko i wyłącznie grą przed własną publicznością.

Przy okazji drugiego meczu ze Skonto usłyszeć często można, że gdyby Małecki w ostatnim meczu z Łotyszami nie strzelił gola na 1:0, wynik końcowy byłby bezbramkowy. Pomijając fakt, że i przy stanie 0:0 wiślacy awansowaliby dalej, to oczywistym jest, że zwykle pierwsza bramka pozwala na przełamanie i dopóty, dopóki ona nie padnie, niejednokrotnie ciężko jest się wstrzelić w bramkę przeciwnika.

Wielu z malkontentów narzekało, że a to było za mało sytuacji, a to za mało bramek w ogóle jakby nie zauważając faktu, że trenerowi Maaskantowi w meczach przeciw Skonto zapewne nie chodziło o grad goli, a o dogranie systemu z dwoma defensywnymi pomocnikami w środku. Bowiem w poprzednim sezonie Radosław Sobolewski i Cezary Wilki właściwie nie wychodzi razem w składzie. Jak widać, ustawienie się sprawdziło, bo od dziś wiślacy szykują się do pojedynku z Bułgarami.

Ponad wszelką wątpliwość jest też fakt, że ciężko gra się przeciw rywalowi, który stawia tzw. autobus w polu karnym. Konkretnie, że drużyna ofensywna jaką jest Wisła ma z tym problem, widać było nie tylko w meczach ligowych, ale także kiedyś w pucharowych, chociażby w starciu z Valerengą Oslo.

Z Litexem Łowecz, kolejnym przeciwnikiem Białej Gwiazdy na drodze do Ligi Mistrzów, sprawa powinna wyglądać inaczej. Spodziewać się można bardziej ofensywnej, otwartej gry, a wierzę, że w takich sytuacjach piłkarze Wisły sprawdzają się najlepiej.

Nie mamy dream teamu pokroju Barcelony i nigdy mieć nie będziemy, chociażby z powodu nie za wysokich budżetów i słabego prestiżu ligi. Jednakże Wisła Kraków jest mistrzem Polskim, a zdobyty przez nią tytuł to nie łut szczęścia, jak sądzą niektórzy. Uzasadnione jest, że wobec tego mamy pewne oczekiwania i nadzieje, które, póki co, nie zostały zawiedzione, bowiem cel został osiągnięty – wiślacy wyeliminowali zespół z Rygi.

Czy zrobili to, bo trawa rosła z przechyłem dokładnie w tę stronę, która pozwala Białej Gwieździe na lepszą grę, czy zdecydowały umiejętności, jest już mało ważne, bo to za nami. Lepiej skupić się na przyszłości, pamiętając o przeszłości. Bowiem mecz z drużyną łotewską nie był popisem i szczytem możliwości wiślaków, to jasne, ale teraz, w meczu z Bułgarami, gdy forma rośnie, będą mieli okazję pokazać, że stać ich na więcej.

Frustracji można pozbyć się inaczej, nie trzeba wiecznie narzekać. Utyskiwania mogłyby mieć uzasadnienie po katastrofalnym wyniku i odpadnięciu z rozgrywek w fatalnym stylu. Czy się to komuś podoba, czy nie, Wisła Kraków wciąż stoi przed szansą zagrania w elitarnych rozgrywkach Ligi Mistrzów, mimo, że krajobraz, jaki niektórzy rysują po dwumeczu ze Skonto wskazywałby, że jest wprost przeciwnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24