Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Indywidualności zapewniły Wiśle kolejne trzy punkty

Piotr Adamczyk
Krakowianie poradzili sobie na własnym stadionie z defensywnie nastawioną ekipą Czesława Michniewicza. Bramki zdobyli Patryk Małecki i Andraż Kirm, ale tę dwójkę przyćmił pewien niepozorny przybysz z Izraela.

Maor Melikson - Wisła trafiła w dziesiątkę z transferem tego kreatywnego pomocnika. Na tle ligowej posuchy rozgrywających z prawdziwego zdarzenia, wygląda jak wypolerowany kabriolet wśród brudnych minivanów. Izraelczyk imponuje szybkością oraz zaangażowaniem. Może się wydawać, że w jego ruchach jest coś z paniki. To tylko złudzenie. Po prostu tak szybko przebiera nogami, że trudno nadążyć za jego ruchami.

W drugiej połowie nikt, oprócz faulującego w polu karnym Macieja Mielcarza, nie zdołał powstrzymać Meliksona podczas jego 60-metrowego rajdu. Bramkarz Widzewa za to przewinienie dostał żółtą kartkę. Już miał na koncie kartonik tego koloru, więc wyleciał z boiska.

Zastąpił go Bartosz Kaniecki. Wyczuł intencje wykonującego jedenastkę Andraża Kirma, lecz przy dobitce Słoweńca był bezradny.

W pierwszej połowie tuż przed przerwą do siatki Widzewa trafił Patryk Małecki. I przy tym trafieniu Kirm miał swój udział. Dośrodkował w pole karne. Wydawałoby się, że nikt nie zamknie tego podania. „Mały” zjawił się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie i posłał piłkę w długi róg.

Wisła nie zaprezentowała się oszałamiająco. Nie uniknęła szkolnych błędów w postaci niecelnych podań w wydawałoby się prostych do rozwiązania sytuacjach. - Muszę powiedzieć, że nie graliśmy bardzo dobrze, ale absolutnie zasłużyliśmy na wygraną w tym spotkaniu - przyznał Robert Maaskant, trener krakowian. - Wykonaliśmy dziś dobrą pracę, dzięki której umocniliśmy się na pierwszym miejscu w tabeli - dodał.

Widzew miał swoje sytuacje, lecz głównie był nastawiony na przerywanie ataków rywala. Najbliżej pokonania Sergieja Pareiki był Dudu. W 55. minucie uderzył z rzut wolnego, a Estończyk nie złapał piłki. Wisłę przed utratą gola uchronił Gordan Bunoza, interweniując pewnie na linii bramkowej.

Trudno znaleźć w łódzkiej drużynie kogokolwiek, kto by zasługiwał na wyróżnienie. Najbardziej zawiódł Nika Dżalamidze. Gruzin szalał w meczu z Koroną Kielce, lecz w konfrontacji z kandydatem do tytułu mistrzowskiego był kompletnie niewidoczny. - Nie chcę publicznie oceniać zawodników. Cały zespół pracował na taki wynik, jaki dzisiaj mieliśmy - podsumował Czesław Michniewicz, szkoleniowiec gości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24