Jak sobie radzisz z wieloma ograniczeniami spowodowanymi koronawirusem?
Dla każdego to nowość. Do tej pory było tak, że czekało się na weekend, żeby posiedzieć w domu z rodziną, czy gdzieś wyjechać. Teraz większość musi siedzieć w domach, część ma kwarantannę. Trzeba się podporządkować tym rygorom dla dobra nas wszystkich, żeby zwalczyć epidemię. Koronawirus mocno namieszał nie tylko w w Polsce, ale na całym świecie.
Liczba osób zmarłych z powodu koronawirusa we Włoszech, Hiszpanii, czy w Stanach Zjednoczonych na pewno szokuje.
Szokuje i to bardzo. Nieciekawa sytuacja jest też w Niemczech, we Francji. Serce boli, gdy słyszy się takie informacje. Dlatego ja też uważam, że bardzo ważne jest to, żeby respektować te zasady. Kto może, niech zostanie w domu. Te ograniczenia są dla naszego dobra i ważne jest to, żebyśmy to zrozumieli.
Wy też macie teraz ograniczone możliwości trenowania, bo nawet bieganie jest już niemożliwe.
To prawda, biegać już nie możemy. Zostają nam treningi w mieszkaniu. Każdy ćwiczy na tyle, na ile może w domowych warunkach. Coś trzeba robić. Na pewno wszyscy tęsknimy za normalnym trybem życia, za treningami, ale musimy się uzbroić w cierpliwość. Życzę dużo zdrowia i wytrwałości, żeby przetrwać ten trudny czas.
Z powodu koronawirusa problemy przeżywają też kluby sportowe. Wy dostaliście propozycję obniżenia kontraktów o 50 procent.
Musimy zdać sobie sprawę, że nie tylko my jesteśmy w trudnej sytuacji. Wiele osób ma dużo gorzej, bo już obcięto im wynagrodzenia, albo nawet straciły pracę i przeżywają swoje dramaty. Jest ciężko, bo gospodarka mocno odczuła już tę epidemię, a pewnie będzie jeszcze gorzej. Wiadomo, że Korona też walczy o przetrwanie i trzeba to mieć na uwadze. Pieniądze schodzą na drugi plan, najważniejsze jest zdrowie nasze i bliskich.
Jacek Kiełb o Janie Pawle II
Piętnaście lat temu, 2 kwietnia 2005 roku, zmarł święty Jan Paweł II. Polski papież o godzinie 21.37 wrócił do Domu Ojca. - Doskonale pamiętam ten dzień - wspomina Jacek Kiełb, piłkarz Korony Kielce. - Siedziałem w domu z tatą i bratem, oglądaliśmy telewizję. W pewnym momencie przekazano informację, że Jan Paweł II nie żyje. Tata powiedział, żebyśmy klęknęli i zaczęliśmy się modlić. Dla nas to było ogromne wzruszenie. Dziś, 15 lat później, sięgnąłem pamięcią do tego dnia. Brakuje Jana Pawła II, to był dla nas ogromny autorytet, wspaniały papież.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?