Jagiellonia Białystok. Ireneusz Mamrot przed półfinałowym meczem Pucharu Polski z Miedzią Legnica (wideo, zdjęcia)

Jakub Laskowski
Ireneusz Mamrot i Taras Romanczuk spotkali się z dziennikarzami przed meczem z Miedzią Legnica
Ireneusz Mamrot i Taras Romanczuk spotkali się z dziennikarzami przed meczem z Miedzią Legnica Wojciech Wojtkielewicz
Trener Jagiellonii Białystok przed meczem z Miedzią Legnica w półfinale Pucharu Polski przekonuje, że celem jego zespołu jest awans do finału rozgrywek i występ na Stadionie Narodowym. Zaznacza też, że wtorkowa rywalizacja nie ma zdecydowanego faworyta.

O meczu z Miedzią

- Zdajemy sobie sprawę, o co gramy i na jakim etapie jesteśmy w Pucharze Polski. Od pierwszej rundy traktowaliśmy te rozgrywki bardzo poważnie. Naszym celem było i jest gra w finale na Stadionie Narodowym. Czeka nas ciężki mecz, ale na tym etapie trudno wybierać sobie przeciwników. Uważam, że w obu parach półfinałowych nie ma faworytów. Mimo że Lechia Gdańsk jest liderem ekstraklasy, to Raków Częstochowa w meczach u siebie pokazał, że jest w stanie ograć każdego przeciwnika. Mecz z Miedzią jest dla nas najważniejszy i jesteśmy mocno skoncentrowani przed tym pojedynkiem.

O najbliższym rywalu

- Wiemy, jak Miedź gra. To zespół, który występuje w innym ustawieniu niż większość drużyn w naszej lidze i reaguje na to, co chce w danym momencie osiągnąć. We Wrocławiu, podobnie jak my z Pogonią, legniczanie chcieli zdobyć punkt, z kolei z Cracovią zagrali inaczej i widać było, że chcą wygrać to spotkanie. Wiemy, w jakim ustawieniu zagrają i na 90% możemy przewidzieć ich skład, choć wiadomo, że trener zawsze może dokonać jednej czy dwóch zmian, które nas zaskoczą. Nie wiemy jednak, jakie Miedź będzie miała założenia – czy wyjdzie od początku wysokim pressingiem, czy będzie wolała się cofnąć i poczekać. Musimy być przygotowani na oba warianty.

- Nie chciałbym być źle zrozumiany, ale uważam, że w meczu z Legią były momenty pozytywne, które mnie zadowalały. Przegraliśmy tam jednak przez błędy defensywne. Kilka razy jako drużyna źle się ustawiliśmy i Legia to od razu wykorzystała, ale widziałem zalążki dobrej gry.

- W spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec nie powiem, że nasza gra była płynna. Natomiast zdawaliśmy sobie sprawę, że był to mecz, który musieliśmy wygrać i widać to było po zawodnikach. Gdy czytam artykuły zamieszczone na większych portalach czy gazetach, to zauważyłem sporą krytykę, jeśli chodzi o grę Jagiellonii. Natomiast Zagłębie nie stworzyło sobie ani jednej stuprocentowej sytuacji, poza rzutem karnym, z którego padła bramka. Przyznaje, że początek był bardzo nerwowy, były stałe fragmenty gry. Później, gdy zespół zdobył bramkę, z każdą minutą zaczął grać coraz lepiej. To nie jest jeszcze gra, jakiej wszyscy byśmy oczekiwali, ale wierzę, że to zwycięstwo nam tylko pomoże, bo drużynie brakuje tylko i aż pewności w grze. Gdyby ona była, to spotkanie mogłoby się zakończyć wyższym wynikiem. Mieliśmy kilka sytuacji, w których wychodziliśmy w przewadze liczebnej, ale nie podejmowaliśmy dobrych decyzji.

- Drużyna pokazała, że pod względem fizycznym wyglądała bardzo dobrze, mimo że to był kolejny mecz rozgrywany co trzy dni. Nie brakowało jej też determinacji. Zawodnicy zostawili w sobotę sporo zdrowia na boisku i podobnie będzie we wtorek. Wierzę też, że z każdym meczem będziemy grać coraz lepiej.

O stanie zdrowia Patryka Klimali

- Nie chciałbym pomagać trenerowi Nowakowi. Do tej pory było tak, że jeden młodzieżowiec był na boisku, a drugi na ławce. Występ Patryka pozostaje pod znakiem zapytania, ale pozostali zawodnicy są do naszej dyspozycji.

- Oba zespoły zmieniły się personalnie od tego momentu. To było zupełnie inne spotkanie. My wówczas graliśmy bardzo ofensywnie i prowadząc 2:1 daliśmy sobie strzelić dwie bramki, bo na boisku zaczęły się robić bardzo duże przestrzenie. Nigdy nie podchodzą do rywalizacji z najbliższym przeciwnikiem, wracając do meczu, który był pół roku wcześniej. To nie ma sensu. Ktoś powie też, że w lutym wygraliśmy łatwo z Miedzią 3:0, a tak nie było, bo mieliśmy trzy sytuacje i wszystkie wykorzystaliśmy. Nie zawsze w piłce tak się zdarza. Nawet te dwa spotkania były zupełnie inne, a jutro może być jeszcze inny mecz.

O ewentualnych wykonawcach rzutów karnych

- Na podstawie treningów nie można wiele powiedzieć. Jestem już od dłuższego czasu trenerem i widziałem, jak zawodnicy wykonują na treningach rzuty karne. Na treningu bramka ma 20 metrów wysokości i 20 metrów szerokości, z kolei w meczu 2 metry na 2 metry. Wszystko zależy od tego, co dzieje się w głowie zawodnika i jak mocny jest on psychicznie. Tak to po prostu wygląda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24