Pogoń ma szczęście do testowania obiektu Jagi. W sierpniu zeszłego roku to Portowcy zagrali inauguracyjny mecz na nowym stadionie, kiedy to oddano do użytku dwie pierwsze trybuny. Wtedy Pogoń była lepsza, a szczególnie złe wspomnienia może mieć Michał Pazdan, który na niespełna 10 minut przed końcem spotkania zdobył zwycięskiego gola dla… gości. Teraz będzie miał okazję się zrehabilitować. Podobnie, jak jego koledzy z zespołu, ponieważ w zeszłym sezonie ani razu nie udało im się wygrać z podopiecznymi Dariusza Wdowczyka.
Ten jednak rozpoczął się lepiej dla Jagiellonii. Po 11. kolejkach zajmują oni wraz ze Śląskiem Wrocław najniższe miejsce na podium i w ostatnich pięciu spotkaniach zdobyli 13 punktów, pokonując między innymi poznańskiego Lecha oraz krakowską Wisłę. Nie wiadomo jednak, jak na formę gospodarzy wpłynęła przerwa reprezentacyjna, ponieważ liga już pokazała, że "Jaga" ma zdolność łapania wiatru w żagle, by w najmniej spodziewanym momencie zacząć dryfować w kierunku mielizny. Tym bardziej, że naiwnością byłoby sądzić, że brak Daniego Quintany w żadnym stopniu nie odbije się na formie zespołu, który bardzo uzależnił się od kreatywnego Hiszpana.
Pogoni Szczecin nie idzie póki co równie dobrze, jak przed rokiem. Goście zajmują ósme miejsce, ex aequo z Lechią Gdańsk. Należy jednak dodać, że do "Jagi" tracą zaledwie cztery punkty i powtórzenie wyniku sprzed roku mogłoby diametralnie zmienić ich ligową sytuację. Problem polega na tym, że po odejściu Akahoshiego, gra szczecinian to istna sinusoida i naprawdę trudno jest przewidzieć, jakie oblicze dzisiaj zobaczymy.
A oblicze to oglądać może nawet 22 tysiące widzów. Tutaj pojawia się kolejne pytanie – na jak długo uda się władzom Jagiellonii utrzymać równie duże zainteresowanie zespołem. Może im w tym znacząco pomóc ewentualny dobry występ w meczu otwarcia stadionu. Motywacji nie powinno brakować ani gościom ani, tym bardziej, gospodarzom, a co za tym idzie jedynym minusem jest fakt, że przerwa reprezentacyjna mogła rozregulować obie jedenastki.
Ciekawe jest to, że w składzie wyjściowym Pogoni może znaleźć się aż komplet Polaków. Jest to rzecz niebywała, jeśli przypomnimy sobie nie tak znowu dawne eksperymenty z tworzeniem brazylijskiej Pogoni, czy jeszcze nie tak dawno obecnych w składzie Japończyków. Kolejną ciekawostką jest fakt, że kibice gości nie przybędą w zorganizowanej formie do Białegostoku. Powoduje to możliwość sprzedania miejscowym kibicom zarówno biletów przeznaczonych dla przyjezdnych, jak i udostępnienia miejsc w sektorach przeznaczonych na miejsca buforowe. Stąd zaskakująca pula ponad 22 tysięcy biletów.
Sobotnie spotkanie poprowadzi arbiter z Warszawy – Paweł Raczkowski. Jest on poniekąd szczęśliwy dla obydwu rywali. W tym sezonie sędziował bowiem okazałe zwycięstwo Pogoni nad Śląskiem Wrocław. W poprzednim gwizdał zarówno w zakończonym remisem spotkaniu Pogoni z Jagiellonią w Szczecinie, jak i był świadkiem białostockiego pogromu Ruchu Chorzów w stosunku 6:0.
Czy będzie komplet publiczności? Dla kogo szczęśliwszy okaże się sędzia Raczkowski? Czy Michał Probierz zdoła przekrzyczeć trybuny? A może na trybunach wyląduje równie nerwowy Dariusz Wdowczyk? Odpowiedzi poznamy już w sobotni wieczór. Relacja na żywo od 18 w Ekstraklasa.net!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?