Jakim klubem jest Eintracht Frankfurt? Rangersi zmierzą się w Sewilli z nie byle kim

DW
Na piłkarskiej mapie Europy Eintracht Frankfurt to zdecydowanie jeden z najciekawszych przypadków w historii.
Na piłkarskiej mapie Europy Eintracht Frankfurt to zdecydowanie jeden z najciekawszych przypadków w historii. EASTNEWS
Niemiecki zespół stanie przeciwko drużynie z Ibrox przed swoim pierwszym, europejskim trofeum od pół wieku. Droga do finału była długa i wyboista. Tłuste lata nie zapewniły wielu sukcesów, ale wpędziły klub w duże długi. Wychodzenie z nich zajęło niemal półtorej dekady. Dopiero od 2016 roku Eintracht jest na fali wznoszącej.

Jakim klubem jest Eintracht Frankfurt?

Został założony w 1899 roku i jest jednym z założycieli niemieckiej ligi. Historia nie była dla Eintrachtu łaskawa, bo zdobył on tylko raz ligowy tytuł i było to w 1959 roku. Mimo że klub nie może pochwalić się bogatą gablotą z trofeami, jest jednym z najbardziej konsekwentnych, jeśli chodzi o liczbę lat spędzonych w najwyższej klasie rozgrywkowej. W erze Bundesligi pięciokrotnie zajmował trzecie miejsce, a najbliżej zdobycia tytułu był w 1992 roku, kiedy to uplasował się zaledwie kilka punktów za Stuttgartem.

Eintracht Frankfurt to klub z dużymi tradycjami, którego pierwotnymi założeniami jest przede wszystkim dbanie o rozrywkę dla kibiców. Nad tym celem klub pracował zwłaszcza w latach 60. ubiegłego wieku, kiedy zadziorny styl drużyny sprawił, że byli jednym z najlepszych zespołów w Europie.

Drużyna kilkukrotnie unikała spadku w niesamowitych okolicznościach. W 1984 roku pokonała MSV Duisburg 6:1 po dogrywce(!), a w 1989 roku wygrała z 1. FC Saarbrücken 4:1. W sezonie 1996/97 Eintracht ostatecznie spadł do 2. Bundesligi. Jego okoliczności również były fascynujące, bo w tym samym sezonie relegowane było wówczas 1.FC Kaiserslautern, a były to dwie z zaledwie czterech ostałych drużyn, które występowały w Bundeslidze od czasów jej założenia.

Szybki powrót do Bundesligi wcale nie oznaczał sielanki, bo już dwa lata później drużyna znów rywalizowała głównie o utrzymanie. Osiągnięcie celu utrudniały nadużycia finansowe, za które związek ukarał frankfurcki klub dwoma punktami ujemnymi. Wyglądało na to, że w sezonie 1998/99 znów spadną, ale udało im się pokonać broniących tytułu mistrzowskiego Kaiserslautern 5:1, podczas gdy 1. FC Nürnberg niespodziewanie przegrał u siebie, co dało Eintrachtowi szansę na utrzymanie.

Mylne wrażenie wyjątkowości

W 2004 roku klub ponownie miał problemy finansowe, po czym ponownie spadł z ligi. Dopiero na początku XXI wieku tęgie głowy Eintrachtu poszły po rozum do głowy. Jeśli drużyna od późnych lat 80 ma problem z regularnym utrzymywaniem się w Bundeslidze i osiąganie wyników nawiązujących do poprzednich dekad, to znaczy, że coś jest nie tak. Stwierdzono, że jeśli drużyna tylko raz zdobyła mistrzostwo Niemiec, i to w 1959 roku, to Eintrachtu "wyjątkowym klubem" na pewno nie można nazwać. W lidze nigdy nie był nawet wicemistrzem. W Europie triumfował raz, ale dawno, bo w 1980 roku, w Pucharze UEFA.

Zdobywanie trofeów musiało jednak zostać zastąpione spłacaniem ogromnych długów. Rola w tym należała do Heriberta Bruchhagena, doświadczonego działacza. Ten musiał uporać się z zaległościami wytworzonymi jeszcze 20 lat wcześniej. Jego celem było zajmowanie zawsze minimum 15. miejsca w lidze, aby otrzymać kawałek z telewizyjnego, finasowego tortu. Nawet jeśli dwukrotnie mu się to nie udawało, za rok wracał i pilnował budżetu. Szukał oszczędności w każdym aspekcie funkcjonowania klubu. Oglądał każdą markę i każde euro dwukrotnie, zanim rozsądnie je wydał.

Kibice musieli znieść wiele suchych lat, bo oszczędność nigdy nie jest cechą zwycięzców lig. Nawiązując do poprzednich lat, próbowali wykrzesać ze swojej drużyny wyniki ponad stan, ale to musiało nadejść w swoim czasie. Gdy Bruchhagen odchodził w 2016 roku, Eintracht nie miał na swoim koncie ani jednego długu, a sam działacz otrzymał za to ogromną wdzięczność społeczności we Frankfurcie.

Nowe rozdanie

Nowy szef, Fredi Bobic, rozpoczął swoją pracę w lipcu 2016 roku. Właśnie ten okres uznaje się za koniec etapu walki o przetrwanie. Kadencja Bobicia to okres, w którym Eintracht miał odzyskać swój dawny blask.

Bobić chciał przede wszystkim wzmocnić akademię i postawić na szkolenie młodzieży. Kibice mogliby oglądać efekty dopiero po kilku latach, dlatego należało sięgnąć po doraźne środki. Eintracht dysponował skromnymi możliwościami finansowymi, ale i z tym sobie poradzono.

Przede wszystkim zerwano z poszukiwaniem zawodników na rynku niemieckim. Eintracht postawił na sprowadzanie do siebie międzynarodowych piłkarzy z dużych klubów, którzy nie mieliby szansy na grę. Było to niemal całkowicie darmowe, bo transfery przebiegały najczęściej na zasadzie wypożyczenia. Z Realu Madryt pozyskano więc Omara Mascarella, Lucasa Torro i Jesusa Valleja, z Chelsea Michaela Hectora, z Manchesteru United Guillerma Varelę, aż w końcu Antego Rebicia z Fiorentiny i Lukę Jovicia z Benfiki. Zespół uzupełniono też Allanem z Liverpoolu, Alamamym Toure z Monaco i Gonacalo Paciencią z Porto.

Za żadnego z wyżej wymienionych zawodników nie zapłacono więcej niż pięć milionów euro. Co ciekawe, rekord klubu do dziś jest śmiesznie niski (porównując do europejskich standardów). Najwyższą transakcją do klubu to pozyskanie Sebastiana Hallera z Utrechtu za siedem milionów euro.

Dziś wartość drużyny Eintrachtu to ponad 200 milionów euro, co jest aktualnie wynikiem numer 8 w Bundeslidze.

Ostatnie sezonu klubu z Frankfurtu to już nie miejsce w dolnej połowie tabeli. Od 2016 roku drużyna zajmowała kolejno: jedenaste, ósme, siódme, dziewiąte, piątek i znów jedenaste miejsce. Może i nie jest to wynik imponujący, ale znacznie lepszy od bezgranicznego ratowania się przed spadkiem. Klub osiągnął tak ważną w ostatnich latach stabilność.

Pamiętny finał z 1960 roku

Dziś, w finale Ligi Europy, kibice przypominają sukces sprzed ponad 60 lat. Drużyna Eintrachtu, jeszcze amatorska, dotarła do finału Pucharu Mistrzów jako pierwsza z Niemiec. Była też jedną ze stron w absolutnie kapitalnym finale w historii europejskich rozgrywek. Real Madryt pokonał wówczas Niemców 7:3, a hat-tricka zanotował Alfredo Di Stefano.

Wspominamy o tym, bo właśnie w tamtej edycji Pucharu Mistrzów doszło do deklasacji Eintrachtu nad Rangersami. Drużyna Scot'a Symon'a chciała wówczas dotrzeć do finału Pucharu Mistrzów. Ten byłby dla nich wyjątkowy, ponieważ odbywał się w Glasgow, na Hampden Park.

Jednak "The Light Blues" zostali rozgromieni 12:4 przez Eintracht — co było największym zwycięstwem w historii półfinałów. Finał da Rangersom szansę na długo wyczekiwany rewanż na Niemcach za jedną z największych i najbardziej rozczarowujących porażek w ich historii.

Jak udało im się dotrzeć do finału w tym sezonie?

Drużyna z Bundesligi była niepokonana w grupie D Ligi Europy, zdobywając 12 punktów w sześciu meczach i zajmując pierwsze miejsce. W grupie znaleźli się Olympiakosem, Fenerbahce i Royal Antwerpią, z którymi wygrali trzy mecze i trzy zremisowali. To zapewniło Frankfurtowi miejsce w fazie pucharowej i to właśnie tam wywołał wokół siebie duże zainteresowanie.

W 1/8 finału pokonali Real Betis, a w ćwierćfinale, po remisie 1:1 w pierwszym meczu z Barceloną, odnieśli niezapomniane zwycięstwo 3:2 na Camp Nou, gdzie byli wspierani przez ok. 30 tysięcy kibiców. Dalej doszło do starcia z West Hamem, a po zwycięstwie 2:1 w Londynie nastąpiło zwycięstwo 1:0 w rewanżu.

Menedżer - Oliver Glasner

Dla 47-letniego Austriaka pierwszy sezon na Waldstadionie nie był zły - poprowadził Eintracht Frankfurt do pierwszego od 42 lat finału. Nie miał jednak najlepszego startu po zastąpieniu Adiego Huttera, ponieważ już w pierwszym meczu drużyna doznała kompromitującej porażki w Pucharze Niemiec z trzecioligowym SV Waldhof Mannheim.

Jednak Glasner odnalazł formę swoich podopiecznych i drużyna ma za sobą udaną kampanię w Bundeslidze oraz występy w Europie. Jego kariera zawodowa w SV Ried była skromna, ale dopiero w LASK zyskał sławę jako szkoleniowiec.

Glasner poprowadził drużynę do Ligi Mistrzów, co przyciągnęło uwagę Werderu Brema, w którym spędził dwa lata i zakwalifikował się do Ligi Europy, zanim zgłosił się do niego Frankfurt.

Gwiazda - Evan Ndicka

Francuski obrońca przyciąga uwagę kilku czołowych klubów i jest łączony z Manchesterem United, jako potencjalny zmiennik Harry'ego Maguire'a, a także z Newcastle United.

Ndicka jest reprezentantem Francji do lat 21, który przeszedł przez szeregi młodzieżowe w Auxerre. Spędził tam jeden sezon w pierwszej drużynie, a następnie dołączył do Eintrachtu Frankfurt.

Lewonożny środkowy obrońca szybko stał się kluczowym zawodnikiem i przy imponujących warunkach fizycznych ma wszystko, żeby zostać nowym Virgilem van Dijkiem.

Eintracht Frankfurt - Glasgow Rangers FC TRANSMISJA TV

Finał Ligi Europy Eintracht - Rangers w środę 18 maja o godzinie 21:00. Transmisja nie będzie dostępna w żadnej polskiej telewizji. Finałowy mecz można obejrzeć na platformie streamingowej Viaplay. Początek przedmeczowego studia o godz. 19:30. Jego gospodarzem będzie Rafał Kędzior, a gośćmi Artur Wichniarek, Nina Patalon i Marcin Borzęcki. Spotkanie skomentuje duet Rafał Wolski - Michał Zachodny. Ekspertem w studiu w Sewilli będzie Łukasz Piszczek.

LIGA EUROPY w GOL24

Spadek Wisły Kraków stał się faktem, ale baczny obserwator mógł to przewidzieć znacznie wcześniej. Biała Gwiazda już kilkanaście miesięcy temu obrała kurs na 1 Ligę, ale nikt na najwyższych stanowiskach nie był w stanie dopuścić do siebie myśli o relegacji. Na to, że pół Krakowa jest dziś we łzach smutku, złożyło się kilka poważnych czynników. Oto one.

Dlaczego Wisła Kraków spadła? 7 grzechów głównych

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24