Janik: Niezasłużenie przegraliśmy z KSZO

Bogdan Przybyło
Sebastian Janik (z prawej)
Sebastian Janik (z prawej) Gazeta Krakowska
- Myślałem, że spokojnie dowieziemy prowadzenie do końca. Mało tego, liczyłem, że ich jeszcze bez kłopotów dobijemy, zdobywając następnego gola, a tu taki niemiły psikus. Zepsuł mi radość ze zdobytej bramki, pierwszej w tym sezonie - mówi Sebastian Janik, piłkarz Puszczy po porażce z KSZO Ostrowiec.

Wydawało się, że musicie zwyciężyć z KSZO, tymczasem przegraliście i to na swoim boisku, po ponad trzech miesiącach. Co się stało?
Nie wiem, cały czas zastanawiam się, dlaczego nie udało się nam wygrać, zwłaszcza że prowadziliśmy i było blisko do końca meczu. Ale nie tylko to przemawiało za nami i za naszym zwycięstwem. Graliśmy w Niepołomicach i byliśmy przecież zdecydowanie, o klasę lepszą drużyną.

Po tej Pańskiej bramce jeszcze przez jakiś czas przeważaliście. Nie obawialiście się, że KSZO może wam jeszcze zagrozić i wszystko się dla was źle skończy?
Myślałem, że spokojnie dowieziemy prowadzenie do końca. Mało tego, liczyłem, że ich jeszcze bez kłopotów dobijemy, zdobywając następnego gola, a tu taki niemiły psikus. Zepsuł mi radość ze zdobytej bramki, pierwszej w tym sezonie. Niezasłużenie przegraliśmy ten mecz, ale taka jest właśnie piłka, że nie zawsze można być pewnym swego. A miało to być dla nas przełomowe spotkanie. Po serii remisów liczyliśmy, że tym razem będzie inaczej i będziemy się cieszyć z punktów. Bo gdzie wygrać, jeśli nie u siebie.

Czy zatem nie poczuliście się wtedy zbyt pewnie i widzieliście się już zwycięzcami, zamiast z uwagą grać do końca, nie pozwalając rozpędzić się rywalom?
Rzeczywiście, może powinniśmy być w tej końcówce bardziej skoncentrowani. Dla nas jest to nauczka, że tak musi być w każdym spotkaniu i w każdej chwili, niezależnie od tego z kim gramy, w jakiej sytuacji znajduje się przeciwnik. Nie chcę, żeby takie zdarzenia się powtarzały, bo mogłoby to nas kosztować kolejne punkty. Teraz będziemy dobrze pamiętać, że każdy przeciwnik jest trudny do ogrania, choćby wcześniej źle mu szło.

W końcówce wydawało się, że nie potraficie się bronić jako drużyna, a do tego doszło trochę indywidualnych błędów. Nie za dużo ich było w tych najważniejszych chwilach?
Na pewno za dużo, bo w przeciwnym razie, gdyby ich było mniej, to może nie przegralibyśmy. Zwłaszcza że prowadziliśmy, a wcześniej KSZO nam nie zagrażało i niewiele wskazywało na to, że może to zrobić.

Rozmawiał Bogdan Przybyło / Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24