Jesień Lecha Poznań: Zmiana trenera odmieniła oblicze zespołu [PODSUMOWANIE]

Wojciech Maćczak
Zmiana szkoleniowca odmieniła zespół poznańskiego Lecha
Zmiana szkoleniowca odmieniła zespół poznańskiego Lecha Łukasz Gdak
Podsumowując wyczyny piłkarzy Lecha Poznań w rundzie jesiennej obecnego sezonu łatwo można dostrzec moment przełomowy. To oczywiście początek września i zmiana na ławce trenerskiej. Zatrudniony w miejsce Jana Urbana Nenad Bjelica nadał zespołowi styl, przyciągnął kibiców z powrotem na trybuny i dał nadzieję, że wiosną poznaniacy powalczą o coś więcej niż miejsce w ósemce.

Czarne chmury nad głową poprzedniego szkoleniowca zaczęły się zbierać już podczas rundy wiosennej poprzedniego sezonu, a konkretnie rozgrywek grupy mistrzowskiej, w której Lech wygrał zaledwie jedno na siedem spotkań. Już wtedy słychać było sporo głosów, domagających się zwolnienia trenera, ze względu na swoje usposobienie złośliwie określanego mianem „wesołego Janka”. Obok oczywistego zarzutu, jakim były niezadowalające wyniki zespołu, Urbanowi wytykano głównie brak stylu, a także brak charakteru. Zespół wygrywał i przegrywał przypadkowo, nie miał wypracowanych mechanizmów, a na jego grę często po prostu nie można było patrzeć. Nie było również żadnych przesłanek, by twierdzić, że pod wodzą obecnego sternika dana sytuacja ulegnie zmianie.

Oliwy do ognia dolał tragiczny początek tegorocznych rozgrywek – po pierwszych czterech kolejkach Lech miał na koncie zaledwie jeden punkt i jedną zdobytą bramkę. Wprawdzie w kolejnych trzech spotkaniach było już zdecydowanie lepiej (dwa zwycięstwa i jeden remis), ale nie uratowało to posady szkoleniowca, którego podczas wrześniowej przerwy na mecze eliminacji Mistrzostw Świata zastąpił Nenad Bjelica.

Początki Chorwata w Poznaniu również nie były różowe, w pierwszych sześciu meczach pod jego wodzą drużyna zanotowała dwa zwycięstwa, dwa remisy i dwie porażki. Zauważalny był jednak progres w postawie zespołu, próba nadania mu indywidualnego stylu, a w wypadku obu przegranych spotkań poznaniacy mogą mówić o ogromnym pechu. W Gdańsku byli zespołem wyraźnie lepszym, natomiast w Warszawie stracili punkt po błędnej decyzji sędziego Szymona Marciniaka.

W kolejnych meczach „Kolejorz” rozpędził się na dobre. Pięć zwycięstw, jeden remis i jedna porażka to bardzo dobry bilans, który pozwolił lechitom wywindować się w górę tabeli i oczywiście zmniejszyć dystans do ścisłej czołówki. W tej chwili strata do lidera to siedem punktów, ale już do trzeciego miejsca, gwarantującego udział w eliminacjach Ligi Europy poznaniakom brakuje już tylko trzech oczek. Biorąc pod uwagę podział punktów po trzydziestej kolejce – wszystko jest do nadrobienia.

A jeżeli nawet w lidze coś pójdzie nie tak, to zespołowi Lecha pozostaje jeszcze Puchar Polski. W meczach półfinałowych przeciwnikiem będzie Pogoń Szczecin, a po ewentualnym wyeliminowaniu tej przeszkody w finale na Stadionie Narodowym o trofeum podopieczni Bjelicy zagrają ze zwycięzcą starcia Wigry Suwałki – Arka Gdynia. Każdy z trzech wymienionych tutaj zespołów jest teoretycznie słabszy, a więc to poznaniacy są faworytami do końcowego triumfu. Wydaje się, że właśnie przez PP wiedzie najkrótsza droga do Europy i rozgrywki te będą traktowane wiosną bardzo poważnie. Oczywiście nie wpłynie to na postawę zespołu w lidze, gdzie jak co roku, celem jest mistrzostwo Polski.

Jesień Lecha Poznań: 7/10

Najlepszy mecz: Ruch Chorzów – Lech Poznań 0:5 (04.11.2016 r.).
To był prawdziwy majstersztyk w wykonaniu zespołu Nenada Bjelicy, który zaaplikował rywalowi aż pięć goli na jego terenie. Na listę strzelców wpisywali się Darko Jevtić, Dawid Kownacki, Szymon Majewski, Marcin Robak i Szymon Pawłowski.

Najgorszy mecz: Korona Kielce – Lech Poznań 4:1 (06.08.2016 r.).
Gdy w szesnastej minucie wynik spotkania otworzył Marcin Robak wydawało się, że będzie to udane spotkanie w wykonaniu poznaniaków. Tyle że po pięciu minutach do wyrównania doprowadził Łukasz Sekulski, a po przerwie ten sam zawodnik dał Koronie prowadzenie 2:1. Kolejne trafienia dołożyli Miguel Palanca oraz Rafał Grzelak, w związku z czym kibice ze stolicy Wielkopolski musieli przełknąć bardzo gorzką pigułkę w postaci porażki z zespołem, skazywanym na walkę o utrzymanie.

Najwyższa frekwencja:
Lech Poznań – Arka Gdynia 0:0 (25.09.2016 r.) – 39 539 widzów.

Najniższa frekwencja:
Lech Poznań – Wisła Płock 0:0 (29.10.2016 r.) – 9 591 widzów.

Bohater jesieni: Darko Jevtić
Wybór jednego zawodnika wcale nie był prosty, gdyż w Poznaniu jesienią błyszczało przynajmniej kilku zawodników. Nasz wybór padł jednak na Szwajcara, który ma za sobą zdecydowanie najlepsze półrocze, odkąd trafił do zespołu Lecha. W ligowych spotkaniach zdobył cztery gole i zanotował cztery asysty, dokładając do tego bramkę w spotkaniu Pucharu Polski z Wisłą Kraków. W wielu meczach to właśnie Jevtić decydował o obliczu zespołu, biorąc na swoje barki odpowiedzialność za prowadzenie gry. I pomyśleć tylko, że na początku sezonu Jan Urban nie widział dla niego miejsca w podstawowym składzie.

Antybohater jesieni: Maciej Wilusz
Powiedzmy wprost: Lech to zbyt wysokie progi dla byłego reprezentanta Polski. Jesień zaczął w podstawowym zestawieniu, ale po czterech kolejkach Jan Urban posadził go na ławce rezerwowych. Kolejną, póki co ostatnią szansę w Ekstraklasie, otrzymał w dziewiątej kolejce, gdy za kartki pauzować musiał Jan Bednarek, i całkiem dobry występ w Gdańsku skwitował wtedy… samobójczym golem trzy minuty przed zakończeniem spotkania, który dał rywalowi zwycięstwo 2:1. To wydarzenie bardzo dobrze obrazuje cały pobyt Wilusza w Lechu – gra bardzo nerwowo, często popełnia błędy, a do tego ma ogromnego pecha, bo drużyna przegrywa zdecydowaną większość spotkań, w których ten zawodnik występuje. Rozstanie będzie lepsze zarówno dla poznańskiego klubu, jak i dla samego piłkarza.

Najlepszy transfer: Matus Putnocky
Trzeba przyznać, że latem dział skautingu Lecha odwalił kawał niezłej roboty, bo praktycznie wszyscy sprowadzeni zawodnicy okazali się wzmocnieniami lub cennymi uzupełnieniami składu. Najlepszą spośród tych decyzji było naszym zdaniem zatrudnienie Matusa Putnockiego. Słowacki bramkarz trafił do Lecha za darmo po wygaśnięciu kontraktu z Ruchem Chorzów i od razu wywalczył miejsce między słupkami, wygrywając rywalizację z Jasminem Buriciem. Bronił pewnie, nieraz ratując zespół w trudnych sytuacjach i z pewnością był jednym z jego najmocniejszych punktów.

Najgorszy transfer: Dariusz Formella
Nazywanie powrotu z wypożyczenia transferem jest może lekko naciągane, ale abstrahując od tego musimy stwierdzić, że drugie podejście Formelli do Lecha było zupełnie nieudane. Zaczął z wysokiego „C”, strzelając Legii dwa gole w meczu o Superpuchar Polski, później jednak głównie wchodził z ławki, na listę strzelców wpisując się jeszcze tylko raz. W tej chwili w hierarchii skrzydłowych jest nawet za młodym Kamilem Jóźwiakiem, nic więc dziwnego, że w Poznaniu po raz kolejny postanowiono wypożyczyć go do Gdyni. W zeszłym sezonie wydatnie pomógł Arce w awansie do Ekstraklasy, ciekawe zatem, jak będzie spisywał się w jej barwach już w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Objawienie jesieni: Jan Bednarek
Przykład zupełnie odwrotny niż wspomnianego akapit wyżej Formelli. Bednarek wrócił z wypożyczenia z Górnika Łęczna i pierwsze cztery spotkania oglądał z ławki rezerwowych. Na szansę czekał do piątej kolejki, po czym w pełni ją wykorzystał. Stanowił bardzo pewny punkt poznańskiej defensywy, nie popełniał błędów i udowodnił, że dojrzał już do poważnego grania. Warto odnotować, iż w niemal wszystkich 19 spotkaniach, w których wystąpił jesienią (15 ligowych i 4 PP) zagrał w pełnym wymiarze czasowym, opuszczając tylko ostatnie 11 minut rewanżowego pojedynku z Koroną Kielce. Jedynym minusem 20-letniego środkowego obrońcy są często łapane żółte kartki – jesienią zebrał już siedem upomnień.

Nie do zdarcia: Tomasz Kędziora
Tę kategorię stworzyliśmy specjalnie dla niego uznając, że prawy obrońca Lecha zasługuje na specjalne wyróżnienie. To jedyny zawodnik, który wystąpił we wszystkich 25 spotkaniach od pierwszej do ostatniej minuty. A poza tym nie zapominajmy, że Kędziora jest ważnym ogniwem młodzieżowej reprezentacji Polski, przygotowującej się do przyszłorocznych Mistrzostw Europy. Trzeba przyznać, że ma za sobą bardzo intensywną, a przy tym udaną rundę.

Największy pechowiec jesieni: Nicki Bille Nielsen
W pierwszych meczach jesieni spisywał się bardzo słabo. Gdy już wydawało się, że jego forma wystrzeli, gdy zdobył dwie bramki w pucharowym starciu z Podbeskidziem, pojawiły się problemy z pachwiną, które uniemożliwiły mu występy do końca rundy jesiennej. Zamiast ekstraklasowych stadionów były gabinety lekarzy, a w miejsce strzelanych goli – żmudna rehabilitacja.

Najlepszy strzelec: Marcin Robak (10 goli)
Niemal cały ubiegły sezon stracił przez problemy zdrowotne. Jesienią, już w pełny zdrowy, udowodnił, że mimo 34 lat na karku nadal potrafi strzelać bramki. W lidze zdobył ich dziesięć, co czyni go najskuteczniejszym Polakiem w Ekstraklasie i daje drugie miejsce w klasyfikacji strzelców za Nemanją Nikoliciem i ex aequo z Konstantinem Vassiljevem. Do tego dołożył dwa trafienia w Pucharze Polski. Fakt, że połowa jego dorobku padła po skutecznym wykonaniu rzutów karnych nie może obniżać oceny jego dokonań – wszak podyktowaną jedenastkę trzeba umieć wykorzystać.

Najlepszy asystent: Maciej Makuszewski (5 asyst)

Lider klasyfikacji kanadyjskiej: Marcin Robak (10 goli + 2 asysty)

Pozycje wymagające wzmocnień
W przerwie zimowej Lechowi zdecydowanie przydałoby się uzupełnienie linii defensywnej, tym bardziej, że do Brøndbyernes odchodzi Paulus Arajuuri. Podstawowe zestawienie w postaci: Kędziora, Nielsen, Bednarek, Kadar wygląda całkiem nieźle, jednak w takim układzie na ławce rezerwowych pozostają jedynie Wilusz i nieograny na poziomie Ekstraklasy Robert Gumny, którego zresztą klub chciałby wypożyczyć. Trenerowi Bjelicy wyraźnie brakuje tu solidnych zmienników, którzy podjęliby walkę o miejsce w podstawowym składzie.

Prognoza na wiosnę: triumf w Pucharze Polski, miejsce na podium w lidze
Lech już teraz ma na tyle silną kadrę, by wiosną włączyć się do walki o najwyższe miejsca w lidze, a przecież nie rozpoczęło się jeszcze zimowe okienko transferowe. O mistrzostwo może być ciężko, zważywszy na spore apetyty rywali, zwłaszcza Legii Warszawa, wzmocnionej przez finansowy zastrzyk z Ligi Mistrzów. Niemniej obstawiamy, że podopieczni Nenada Bjelicy zakończą rozgrywki ligowe w pierwszej trójce. Ponadto naszym zdaniem to właśnie „Kolejorz” sięgnie po Puchar Polski – poznaniacy bez wątpienia są najmocniejszym pozostałym w stawce zespołem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24