Jestem Polakiem - mam prawo pielęgnować historię!

Mariusz Roksela
W tym miejscu, zgodnie z planem miała pojawić się krótka, pomeczowa relacja kibicowska z dzisiejszego meczu pomiędzy GKS, a Legią. Będzie jednak, z dwóch zasadniczych powodów, inaczej. Po pierwsze w trakcie spotkania prawie nic ciekawego na trybunach się nie działo. Po drugie, właśnie o ten zwrot "prawie" chodzi.

Zacznijmy jednak od początku. Na długo przed meczem wiadomo było, że jedynie sektor zajmowany przez legionistów wypełni się do ostatniego miejsca. Frekwencja na meczach w Bełchatowie kuleje już od pewnego czasu, a powodów tego można upatrywać w wielu czynnikach - słaba postawa piłkarzy, brak promocji, wprowadzenie kart kibica... Nie zdziwiła mnie zatem frekwencja rzędu 2,500 - 3,000 widzów. Również Młyn GKS o wiele mniej liczny, niż na ostatnim pojedynku z Widzewem.

I tak w sielankowej atmosferze piłkarze kopali sobie piłkę, a kibice starali się im pomagać. Raz głośniej, raz ciszej, ale przez większość meczu. Na tym wypadałoby zakończyć tę relację, gdyby nie kolejny w ostatnim czasie "popis" ochrony, a wcześniej delegata, który miał miejsce około 60. minuty spotkania.

Od początku drugiej połowy na jednej z trybun wisiał estetyczny transparent "Chwała Bohaterom Września", który miał upamiętniać ludzi, którzy oddali swoje życie w 1939 roku. Z jakichś powodów - być może dlatego iż nie wychwalał "wyzwolicieli" radzieckich z 1945 roku - nie spodobał się on delegatowi, który nakazał jego ściągnięcia, o czym niezwłocznie poinformował spiker.

Kibice jednak ani myśleli go ściągać. Wszak, podobno żyjemy w kraju wolnym, gdzie panuje i wolność słowa, zwłaszcza słowa, które nikomu nie ubliża, a oddaje hołd osobom, które przelały krew za jego wolność. Widać innego zdania byli organizatorzy meczu, którzy po transparent wysłali "dzielnych" ochroniarzy.

Mężni stróże prawa, porządku i ładu stadionowego niezwłocznie zaczęli zmagać się z biednym płótnem. W porę jednak zauważyli to i zareagowali zgromadzeni nieco niżej kibice z tzw. młyna - ups, przepraszam, element reakcyjny i kibolstwo zgromadzone na obiekcie, tak będzie chyba bardziej "poprawnie politycznie" - i udało im się owy napis odzyskać. Chwilę później, przy aplauzie praktycznie całej publiki widniał on ponownie na trybunie, tym razem pod pilnym okiem osób odpowiedzialnych za doping.

Cały czas jednak zachodzę w głowę, do czego jeszcze w kraju, który latami walczył o niepodległość, posuną się niektórzy ludzie, którym nie w smak będzie pielęgnowanie historii i postawy patriotyczne! Zrozumiałbym, gdyby dzisiejsze wydarzenia odnosiły się do napisów obrażających jakieś grupy społeczne lub etniczne. Gdyby były na nim treści wulgarne lub powszechnie uznane za nieodpowiednie.

Nie jest to jednak w ostatnim czasie jedyne podobne zachowanie na polskich stadionach. Niemal rok temu informowaliśmy o zerwaniu płotu oddzielającego murawę od trybun biało-czerwonej flagi z napisem Lwów, co wykonane zostało na polecenie ukraińskich działaczy piłkarskich. Również w ostatnim czasie głośno było o tym, jak ochrona w Gdańsku, przed meczem z Niemcami nakazywała rozcinać flagi w barwach narodowych, gdyż "były zbyt duże".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24