Kante z powodu urazu nie dotrwał nawet do końca pierwszej połowy. W 33 minucie musiał zmienić go Czech Tomas Pekhart. Gwinejczyk był wściekły na swój los. W tunelu prowadzącym do szatni ściągnął koszulkę, a potem kopnął ją z prawej nogi - przed ścianą ze zdjęciami legend: m.in. Kazimierzem Deyną czy Lucjanem Brychczym.
Na tym się jednak nie skończyło. Wzburzony Kante jeszcze kilkoma kopniakami potraktował koszulkę, zanim chwycił ją w rękę. To nie spodobało się kibicom jego drużyny, którzy do barw i herbu mają szczególny stosunek.
W przerwie kibice obejrzeli scenę na swoich telefonach. Doping w drugiej połowie rozpoczęli od przyśpiewki: Ch... ci na imię, hej Kante ch... ci na imię. Potem zachęcili do przeprosin i wyniesienia się z Legii.
Za pośrednictwem stacji Canal+ trener Aleksandar Vuković zaapelował do kibiców, by nie histeryzowali. - Jose popełnił błąd. Gdyby urodził się na Grochowie czy na Ursynowie, miałby wszelkie prawo przed tym meczem powiedzieć, że nie chce ryzykować swojego zdrowia (dopiero co wrócił po kontuzji - przyp. red.). On zostawia serce dla tego klubu - na boisku. Więc jak słyszę tę histerię, to mnie to boli. Jeżeli ktoś na chwilę traci głowę, to nie znaczy, że nie ma szacunku do klubu!
Po meczu głos zabrał Kante, który przeprosił kibiców za swoje zachowanie.
29-letni Kante jest w Polsce od 2016 roku. Najpierw grał dla Górnika Zabrze, potem dla Wisły Płock. Dla Legii występuje z przerwami od połowy 2018 roku. W tym sezonie zdobył 13 bramek w 26 meczach.
Legia przed przerwą straciła w sumie dwóch zawodników. W 45 minucie kontuzji doznał bowiem Marko Vesović.