Kamil Broda: Będę się starał czerpać jak najwięcej z każdej danej mi szansy

Bartosz Karcz
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com
Dość nieoczekiwanie w Trnawie do bramki wszedł Kamil Broda. Bramkarz Wisły Kraków puścił trzy bramki, a zespół przegrał 1:3, ale on sam swojego występu na pewno nie musi się wstydzić.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Kiedy dowiedział się pan, że zagra w meczu ze Spartakiem Trnawa?
- Tak oficjalnie w dniu meczu na odprawie. Miałem już jednak wcześniej sygnały, żebym był po prostu gotowy. I w Trnawie to się potwierdziło.

- Trener Kazimierz Moskal pytany na konferencji prasowej o obsadę bramki, powiedział, że po prostu zapracował pan sobie na tę szansę swoją postawą na treningach.
- Między nami bramkarzami jest rywalizacja, ale jest też bardzo dobra atmosfera. Jeden drugiego napędza. Nieważne, który z nas gra, wspieramy się wzajemnie. Oby to było tylko z korzyścią dla zespołu.

- Dla pana to był debiut w europejskich pucharach. Mimo wyniku będzie pan ten dzień wspominał w jakimś stopniu miło?
- Powiem tak - inaczej sobie wyobrażałem wynik końcowy tego meczu i swój debiut w europejskich pucharach. W pierwszej połowie prezentowaliśmy się nieźle, ale weszliśmy źle w drugą część i sami napędziliśmy przeciwnika. Wykorzystał swoje momenty i z naszego prowadzenia 1:0, budziliśmy się po kolei z 1:1, 1:2, 1:3. Cóż, trzeba się szybko otrząsnąć, bo przed nami kolejny mecz ligowy, a później rewanż ze Spartakiem.

- W pierwszej połowie miał pan może ze dwa groźne strzały. W drugiej pracy było już znacznie więcej.
- Przed przerwą mieli jeszcze jakieś stałe fragmenty, ale generalnie kontrolowaliśmy sytuację. Później ewidentnie źle weszliśmy w drugą połowę. Mieliśmy dwie, trzy proste straty przy wyprowadzaniu piłki. No i ta pierwsza stracona bramka. Mieliśmy piłkę do wybicia na nodze dwa razy, a ona spadła akurat zawodnikowi Spartaka pod nogi. Umiejętnie to zrobił, dobrze wykończył, ale tak naprawdę to był prezent od nas.

- Przy drugiej wydawało się, że już jest po niebezpieczeństwie, ale został pan przelobowany.
- Ładnie to uderzył. Trzeba docenić klasę zawodnika Spartaka. Nie może być jednak tak, że piłka trafia od bramkarza bezpośrednio do ich zawodnika, gdzie wychodzi ze mną sam na sam. Na szybko oglądaliśmy w szatni po meczu te bramki i będę się upierał, że ciężko było, żebym pomógł w tych sytuacjach. Może gdybym zrobił szybciej krok, dwa w tył przy tym drugim golu, ale naprawdę dobrze i szybko uderzył.

- Znów musicie szybko przestawić myślenie na ligę. W Pruszkowie się nie udało, a teraz będzie jeszcze trudniej, bo Ruch jest lepszą drużyną niż Znicz.
- Ja uważam, że do każdego meczu musimy podchodzić tak samo. Wychodzić na boisko po to, żeby po prostu wygrać. Tak to powinno wyglądać bez względu na rozgrywki.

- Kto wejdzie do bramki w meczu z Ruchem?
- Nie wiem. To już trzeba pytać trenerów. Tak samo jak na bieżąco ustalany jest skład jeśli chodzi o zawodników z pola, to tak samo jest w przypadku bramkarzy. Nic, pozostaje cały czas ciężko pracować i zobaczymy, co się wydarzy.

- Ale przynajmniej już pan wie, że Anton Cziczkan nie musi bronić wszystkiego…
- Spodziewałem się tego. Mamy tyle meczów czy to w lidze czy w europejskich pucharach, że można się było spodziewać, że miejsce dla bramkarza numer dwa też się znajdzie. Będę się starał czerpać jak najwięcej z każdej danej mi szansy. Mam nadzieję, że będę mógł pomagać zespołowi i cieszyć się z chłopakami po wygranych meczach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kolejny cios w PKOL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24