Kamil Sobala: Nie spodziewałem się, że ludzie aż tak doceniają to, co zrobiłem w Hutniku [ROZMOWA]

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Kamil Sobala z pamiątkową koszulką, przypominającą jego dorobek w Hutniku: 146 meczów, 64 gole
Kamil Sobala z pamiątkową koszulką, przypominającą jego dorobek w Hutniku: 146 meczów, 64 gole Tomasz Bochenek
- Przez te pięć lat szedłem na trening, wychodziłem na mecz i robiłem swoje, po prostu - mówi Kamil Sobala. Grając w Hutniku Kraków od marca 2017 roku do grudnia 2021 strzelił 64 bramki, wywalczył z drużyną awanse do trzeciej i drugiej ligi. W minioną sobotę, podczas meczu z Pogonią Grodzisk Mazowiecki, już jako były zawodnik Hutnika, stał się bohaterem dnia na Suchych Stawach.

Kiedy na pożegnanie z klubem piłkarz wychodzi na boisko po to, żeby szefowie wręczyli mu oprawioną, pamiątkową koszulkę, a kibice przygotowują dla niego transparent i zapraszają na trybunę, by z nimi oglądał mecz, to chyba czuje się spełniony?

Spełniony, i mogę śmiało powiedzieć, że w stu procentach. Dopiero w tym dniu zdałem sobie sprawę z tego, jak jestem lubiany i jak dużo wniosłem do tego klubu. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Nie spodziewałem się, że ludzie aż tak doceniają to, co zrobiłem. Dla mnie było to ogromne zaskoczenie, ale też duma i zaszczyt, że kibic zaprosił mnie, żebym poprowadził doping, coś powiedział. Myślę, że była to dla mnie nagroda na, można powiedzieć, już zakończenie poważnej przygody z piłką. To, co zrobili w sobotę kibice i zarząd przerosło moje wszelkie oczekiwania.

Hutnik Kraków. Feta na stadionie po awansie do II ligi [ZDJĘCIA]

Aż trudno mi w uwierzyć w to, co pan mówi. Ja nie mam żadnych wątpliwości, że w erze Nowego Hutnika 2010 najważniejsze postaci wśród piłkarzy to Krzysztof Świątek i właśnie pan.

Co do Krzysia: jeśli chodzi o rozegrane mecze, czas spędzony na Hutniku, to nawet trudno mi się z nim porównywać, to jest przepaść. A ja? Przez te pięć lat szedłem na trening, wychodziłem na mecz i robiłem swoje, po prostu. Okazuje się, że kibic, który przychodzi co sobotę na mecz, docenia to. Miałem świadomość, że jestem lubiany, że dużo robię dla Hutnika swoją grą, ale – mówię to z ręką na sercu – nie spodziewałem się, że aż tak to będzie zapamiętane, aż tak to zostanie podkreślone na koniec mojej przygody z Hutnikiem. Kiedy na trybunie dostałem od kibiców parę minut, żeby coś powiedzieć, to się wzruszyłem. „Dobra, kończę to panowie, jeszcze raz dziękuję, bo zaraz pęknie coś we mnie, a nie wypada, żeby ktoś tu na sektorze łezkę uronił”... Nigdy nie zapomnę tego dnia. Zaproszenie do „młyna”, do sektora było miłe, w rozmowach z kibicami dużo fajnych wspomnień wróciło, parę rzeczy mi się przypomniało. W mojej przygodzie z piłką - bo tego nie można nazwać jakąś karierą – Hutnik to klub, w którym spędziłem swoje najlepsze lata. Mówię o grze, ale też o atmosferze. Sam fakt, że pozostałem w Krakowie, mimo że skończyłem grać w Hutniku, o czymś świadczy.

Najbardziej oczywiste pytanie przy tej okazji – jakie momenty z Hutnika najmocniej pan zapamiętał?

Było ich mnóstwo. Ale nie ukrywajmy: mecz z Motorem, hat-trick, to moment, którego nigdy nie zapomnę (we wrześniu 2018 roku w III lidze – przyp.). Mecz, w którym kibice skandowali moje imię i nazwisko, pierwszy raz w życiu to przeżyłem. Dla zawodnika to naprawdę coś dużego i ważnego… Zapamiętam też wiele sytuacji z szatni, anegdot. Bo Hutnik ma bardzo specyficzną szatnię, bardzo przyjazną. Ktoś odchodzi, ktoś przychodzi, ale cały czas wszyscy są w kontakcie. W podsumowaniu tych pięciu lat na Facebooku napisałem, że Hutnik to jedna wielka rodzina. Zawodnicy, którzy odchodzą z Hutnika mówią, że to jest klub, w którym jest najlepsza atmosfera. To w jakimś stopniu przekłada się na wynik, na funkcjonowanie drużyny, i też jest to warte zapamiętania, poza wydarzeniami boiskowymi. A jeśli chodzi o te sprawy sportowe, to wiadomo, że najmocniej w pamięci zostały awanse, mecze w II lidze - już na fajnych stadionach, z dobrymi przeciwnikami. No i oczywiście mecz z Motorem.

Hutnik Kraków - Motor Lublin

Hutnik - Motor. Tak było na trybunach [ZDJĘCIA KIBICÓW]

Fajną klamrą spiął pan te pięć lat, strzelając gola w – jak się okazało – ostatnim pana meczu w Hutniku.

To był mój trochę słabszy moment sezonu, z tego względu, że nie grałem. Trener Lipecki miał trochę inne pomysły na zespół. Ale dużo osób zna mój charakter i wie, jaki jestem – ja na każdym treningu, w każdym sparingu udowadniałem, że zasługuję na grę. Przed tamtym meczem z Pogonią Siedlce (5 grudnia 2021 – przyp.) odbył się sparing z zawodnikami testowanymi. Strzeliłem w nim hat-trick, miałem asystę. Trener trochę nie miał wyjścia, musiał mnie wystawić w Siedlcach. I tego owocem było to, że strzeliłem bramkę. Nie spodziewałem się, że będzie moją ostatnią w Hutniku, ale tak jakoś się to, niestety, potoczyło… A może ten gol w Siedlcach nie będzie ostatnim w Hutniku? Los pisze przecież różne scenariusze… W każdym razie cieszę się, że moją przygodę w Hutniku zacząłem bramką i skończyłem bramką. Bo w debiucie strzeliłem dwie, wygraliśmy wtedy 2:0 z Iskrą Klecza.

Co pan dziś powie o rozstaniu z Hutnikiem?

Koniec końców, nadal jesteśmy w bardzo dobrych relacjach. A jak było? Decyzją trenera, popartą zgodą zarządu, klub postanowił rozwiązać obowiązującą ze mną umowę. Przez miesiąc dawałem sygnał, że chcę jeszcze walczyć, ale zmiany decyzji ze strony klubu nie było.

Na rozwiązanie kontraktu z Hutnikiem zdecydował się pan po tym, jak w lutym rozwiązano drużynę rezerw.

Tak. Bo pierwszym moim pomysłem było to, żeby zostać w rezerwach. Czułem, że jestem w dobrej formie, a wiem, jak to jest w II lidze: kontuzje, kartki, i nagle okazuje się, że pierwszej drużynie potrzeba 2-3 zawodników na mecz... No, ale kiedy rezerwy zostały rozwiązane, a ja miałem trenować z juniorami – i przez tydzień tak było – stwierdziłem, że to nie w moim stylu.

Hutnik Kraków. W tych strojach grali hutnicy. Zobacz, jak si...

Wiem, że Dalin nie był jedynym klubem w regionie, który zainteresował się tematem „Sobala odchodzi z Hutnika”.

Tak, miałem wiele propozycji. Ale nie było poważnych propozycji, nawet z trzecioligowego klubu. Powiem więcej: od samego początku, jak przyszedłem do Hutnika, nie miałem nigdy żadnej konkretnej, mocnej oferty, nawet z trzeciej ligi. Kiedyś bardzo delikatnie był poruszony temat z Motoru Lublin, kiedy poszedł tam trener Hajdo. Były jakieś wstępne rozmowy, kontrakt z Hutnikiem kończył mi się w czerwcu. Hutnik, jak to Hutnik, sobie czekał, bo był przekonany, że ja po prostu przedłużę umowę. I to był jedyny moment, kiedy jakiś inny klub próbował ze mną prowadzić rozmowy. Przez ten cały czas, przez ten szmat czasu, nie miałem pół konkretnej propozycji odejścia gdziekolwiek. Sam nie wiem, o czym to świadczyło? Czy ludzie z innych klubów po prostu mnie już przywiązali do tego Hutnika czy nie pasowałem im sportowo do innych drużyn...

Mówiąc szczerze: piłkarz po trzydziestce to jednak zupełnie inna kategoria niż piłkarz lat, powiedzmy, 22.

Kluby rzeczywiście idą teraz w kierunku pozyskiwania młodych zawodników. Tak widocznie miało być.

Pan za to miał piękne pożegnanie w Hutniku.

Doszło to do mnie po kilku dniach. Jak popatrzyłem na tę koszulkę, na zdjęcia z trybun. Jestem wszystkim kibicom, wszystkim ludziom z klubu za to bardzo, bardzo wdzięczny. Kibice powiedzieli mi, że rzadko się zdarza, by kogoś zaprosili na sektor. Porozmawialiśmy, powspominaliśmy, były zdjęcia. Poczułem się bardzo doceniony.

A w Dalinie ma Pan namiastkę Hutnika - w postaci Piotra Stawarczyka i Mateusza Reczulskiego, z którymi grał pan na Suchych Stawach.

Dokładnie, jest „Stawar”, który bardzo pomaga swoim doświadczeniem, jest „Reczul”. A Dalin to jeszcze fajna, stara szatnia. Wielu zawodników jest po trzydziestce, wielu grało na wyższym poziomie niż czwarta liga. I ta szatnia jest trzymana, można powiedzieć, starą dyscypliną. Młody musi umyć piłkę, nie spóźniamy się na trening, itd. Jak na czwartoligowy zespół wszystko jest tip-top. I jakoś walczymy. Na razie trzy mecze – dziewięć punktów, oby tak dalej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kamil Sobala: Nie spodziewałem się, że ludzie aż tak doceniają to, co zrobiłem w Hutniku [ROZMOWA] - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24