Kamiński: Piłka wciąż nie chce wpaść do bramki

W sobotę przegraliście z jedną z najsłabszych drużyn wiosny. Jak to w ogóle możliwe?
Trudno to wszystko sobie wytłumaczyć. Zagraliśmy bardzo słabo w pierwszej części meczu i z tego wzięły się nasze kłopoty. Jagiellonia strzeliła bramkę, a później liczyła na kontry. Cały czas w drugiej połowie próbowaliśmy odrobić te straty, ale było coraz gorzej. Denerwowaliśmy się nieudanymi próbami. W 90. min Jagiellonia nas dobiła.

Już od 537 minut nie strzeliliście gola. To już musi siedzieć w waszych głowach.
Na pewno myślimy o tym problemie. Mamy swoje sytuacje do zdobycia bramki, ale piłka wciąż nie chce do niej wpaść. Jesienią też mieliśmy duży kłopot, ale wynikało to z czegoś innego. Za trenera Jose Bakero prezentowaliśmy zupełnie odmienny styl, wyglądało to inaczej. Nie stwarzaliśmy tylu okazji, co w ostatnich meczach. Teraz brakuje nam szczęścia, obijamy słupki i poprzeczki.

Wydawało się, że po zmianie trenera wasza gra nagle się odmieni i zaczniecie wygrywać. Tymczasem w poprzednim tygodniu przegraliście dwa ważne mecze: z Wisłą w Pucharze Polski i w lidze z Jagiellonią. Co teraz czujecie?
Przede wszystkim wielkie rozczarowanie i zawód. Czasami, kiedy brakuje nam gola, tracimy cierpliwość, gramy momentami nerwowo, a potrzeba spokoju. Musimy trochę zmienić podejście i konsekwentnie walczyć o swoje bramki. Tego nam zabrakło w sobotę.

Zdążycie się pozbierać i wygrać jutro z Wisłą w Pucharze Polski?
W sobotę było za dużo błędów, których nie wolno powtórzyć. Jeśli strzelimy Wiśle gola do przerwy, to będziemy mieli duże szanse na awans.

Kibice! Kobiety i mężczyźni, młodsi i starsi: łączcie się, chwytajcie za kamerę i nagrajcie, jak dopingujecie. Nagrody w nowym konkursie CalaPolskaKibicuje.pl czekają!