Kanonierzy sami pod ostrzałem

Paweł Zarzeczny
Paweł Zarzeczny
Paweł Zarzeczny Polskapresse
Mam dwie wiadomości, dobrą i złą. Dobra jest taka, że wreszcie Polak nie pracuje w Londynie na zmywaku, tylko stoi w bramce Arsenalu. Ale wiadomość zła - trafił tam w najgorszym z możliwych momencie.

Chodzi o Wojciecha Szczęsnego, który w Polsce uchodzi już za kogoś w rodzaju celebryty, fachowcy spierają się czy prezentuje klasę europejską czy może światową, natomiast w Londynie puścił właśnie dwa gole. "Przy żadnym nie ponosi winy" - zgodnie skomentowali obserwatorzy, co jednak jest bez znaczenia, bo on nie ponosić winy może już cały ten sezon. Arsenal, ten sławny zespół, jest bowiem w stanie rozsypki.

Nie, nie są to moje opinie, lecz… Arsene'a Wengera, menedżera Kanonierów, któremu przed tygodniem zebrało się na szczerość. Mianowicie komentując odejście Fabregasa do Barcelony Francuz prowokująco wyznał, iż Arsenal... nie jest już Wielkim Klubem. "Bo do Wielkiego Klubu nie przychodzą inne Wielkie Kluby, żeby zabrać mu najlepszych zawodników. Bo Wielkie Kluby nie pozwalają zabrać sobie nikogo, na kim im zależy" - powtórzył raz jeszcze menedżer, jakby tłumacząc się przed coraz częściej wygwizdującymi jego zespół fanami.

Myślałby ktoś, że Arsenal ma jakiś problem z pieniędzmi, albo z właścicielami. Skądże - dużych posiadaczy jest tam aż kilku, między innymi facet wżeniony w amerykańską fortunę Waltonów (tych od Wal-Martów), rosyjski oligarcha stalowy, a do niedawna także wielki żydowski handlarz diamentami. Ich majątek liczy się w miliardach, więc dla zwykłego fana niepojęte jest, iż na przykład Nasriego podkupuje City, a w bramce stoi żółtodziób (chodzi o naszego Wojtka). Niestety, gdzie właścicieli zbyt wielu tam trudno o jedność celów.

Zatem każdy wyraźnie ciągnie na osłabienie wspólników (czy to właściwe jeszcze słowo?) pragnąc przejąć całość i traktując ten sławny klub niczym stół do pokera. I w tym całym bałaganie znalazł się Szczęsny, który na własnym boisku bronić musi w sytuacjach sam na sam i to nie przeciw Gruzinom, a najlepszemu snajperowi Copa America Suarezowi. Przygotujmy się zatem na trudne chwile, bo chyba nie będzie to marsz Szczęsnego od zwycięstwa do zwycięstwa. Ba, ktoś nawet napisał, że z tych zgryzot jego trener może zostać trzecim menedżerem Kanonierów, który… umrze na posterunku. I mówiąc wprost - już w sobotę Wenger schodząc z boiska za dobrze nie wyglądał. A to dopiero początek sezonu.

Autor jest ekspertem stacji Orange Sport i publicystą Polska The Times

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24