Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KGHM Zagłębie Lubin - Lech Poznań 3:3. Świetny mecz w Lubinie! Zagłębie dało sobie wyrwać pewne zwycięstwo (wynik, relacja, skrót, bramki)

Piotr Janas
Piotr Janas
FOT. GRZEGORZ DEMBINSKI
KGHM Zagłębie Lubin zremisowało z Lechem Poznań 3:3 (3:1) w meczu 28. kolejki PKO Ekstraklasy. Bramki dla gospodarzy zdobywali Saša Živec oraz Filip Starzyński, który dwukrotnie wykorzystał rzut karny. Dla gości trafiali Christian Gytkjær, Jakub Kamiński i Dami Ramirez z karnego. Było to pierwsze spotkanie ligowe w Lubinie po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa.

Mecz KGHM Zagłębia Lubin z Lechem Poznań zapowiadał się jako jedno z ciekawszych wydarzeń 28. kolejki PKO Ekstraklasy. "Miedziowi" przystępowali do tego spotkania napędzeni wygraną z Pogonią w Szczecinie 3:0 w poprzedniej serii gier, ale jednocześnie na musiku. Mimo dobrej gry i przekonującego zwycięstwa na Pomorzu Zachodnim, lubinianie wciąż plasowali się na 10. miejscu w tabeli, ze stratą 4 punktów do miejsca w górnej ósemce.

Trener Martin Ševela w myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia, postawił na dokładnie tę samą jedenastkę.

W składzie Lecha Poznań największym nieobecnym był Kamil Jóźwiak, który w poprzedniej serii gier zobaczył czwartą żółtą kartkę. Lechici przegrali na własnym stadionie z Legią Warszawa 0:1 i praktycznie zamknęli sobie drogę do walki o tytuł. Z tego samego powodu co Jóźwiak w Lubinie pauzował też stoper Đorđe Crnomarković. Żuraw zastąpił ich odpowiednio Jakubem Kamińskim i Thomasem Rogne.

To właśnie 18-letni Jakub Kamiński był "bohaterem" pierwszej ważnej akcji w tym spotkaniu. W 7 min sfaulował we własnym polu karnym Filipa Starzyńskiego, a ten z 11 metrów pewnie pokonał Mickey'a van der Harta.

Lech odpowiedział w 21 min za sprawą swojego strzelca wyborowego Christiana Gytkjæra. Duńczyk, który wrócił do wyjściowej jedenastki "Kolejorza", dostał bardzo dobre podanie od Daniego Ramireza i w sytuacji sam na sam z bramkarzem pokonał Dominika Hładuna podcinką a'la Tomasz Frankowski za najlepszych lat.

Trudno powiedzieć, by poznaniacy zasłużyli na tego gola, bo to Zagłębie rozdawało karty w tym spotkaniu i już 5 min później odzyskali prowadzenie. Tym razem Alan Czerwiński, który od przyszłego sezonu będzie piłkarzem... Lecha Poznań, dośrodkował na głowę Sašy Živca, a Słoweniec uderzeniem na dalszy słupek nie dał szans golkiperowi.

Lubinianie ani myśleli zwalniać i jeszcze przed przerwą wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Ponowie swojemu przyszłemu pracodawcy we znaki dał się Czerwiński, którego dośrodkowanie ręką zablokował Wołodymyr Kostewycz i prowadzący te zawody Piotr Lasyk znów wskazał na wapno. Do piłki ponownie podszedł Starzyński i choć Van der Hart wyczuł jego intencje, to piłka zatrzepotała w sieci.

Zagłębie grało jak z nut, tempo meczu i ilość atrakcyjnych dla oka akcji mogła się podobać, choć trzeba oddać, że Lech także miał swoje okazje. Dwa atomowe strzały z dystansu oddał Kalro Muhar, ale Hładun zdołał zbić jego uderzenia na rzut rożny. Poprzeczkę po jednym ze stałych fragmentów gry obił także stoper przyjezdnych Ľubomír Šatka.

W przerwie trener Żuraw nie czekał. Na drugą połowę nie wyszedł już bezproduktywny Tymoteusz Puchacz, a za Muhara wszedł nieco bardziej ofensywnie usposobiony Jakub Moder. Lech wyglądał lepiej, ale Zagłębie odgryzało się groźnymi kontrami, w których brylowało trio Živec, Bohar i Dražić.

Lech grał nieustępliwie i długimi fragmentami zamykał gospodarzy nie tylko na ich połowie, ale nawet w polu karnym. Dalej nie przekładało się to jednak na dogodne okazje i w pewnym momencie ciśnienia nie wytrzymał trener Żuraw, który zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartę. Wraz z nim ławkę opuścił jeden z jego asystentów, który także zobaczył czerwony kartonik.

Paradoksalnie bez krzyczącego na arbitra trenera Lech zdołał strzelić bramkę kontaktową. W 77 min Kamiński przyjął piłkę w polu karnym, ładnie się z nią obrócił i mierzonym uderzeniem na dalszy słupek wlał nadzieja w serca poznańskich kibiców.

W poczynania gospodarzy wkradło się trochę nerwowości, dlatego trener Ševela zrezygnował z ofensywnego Dražicia i posłał do boju swojego człowieka od zadań specjalnych Jakuba Tosika. Chwilę wcześniej zmęczonego Živca zastąpił Dawid Pakulski.

Lech dalej nacierał, aż i w końcu dopiął swego. W 84 min ręką we własnym polu karnym zagrał bezbłędny do tej pory Ľubomír Guldan. Sędzia początkowo puścił tę akcję, ale dostał informację z wozu VAR, że powinien przyjrzeć się tej sytuacji jeszcze raz i tak uczynił. W powtórkach widać było jak kapitan Zagłębia cofa rękę, ale jednak w nią dostaje, więc decyzja mogła być tylko jedna. Ciężar odpowiedzialności wziął na siebie Ramirez i nie pomylił się. Zagłębie - Lech 3:3.

Do regulaminowego czasu gry arbitrzy doliczyli aż 6 minut. Jeśli ktoś był bliższy przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę w tym okresie, to był to Lech. Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów. Zagłębie nie wykorzystało szansy, by zbliżyć się do pierwszej ósemki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska