KGHM Zagłębie Lubin - Lechia Gdańsk 2:2. Remontada Zagłębia. Miedziowi wyszarpali remis (Skrót, wideo, bramki, gole, zdjęcia)

KGHM Zagłębie Lubin w sobotnie popołudnie podejmowało głównego faworyta do zajęcia w tym sezonie 4. miejsca w PKO Ekstraklasie. Miedziowi po porażce z Górnikiem Zabrze 2:4 potrzebowali punktów jak tlenu, bo ich przewaga nad strefą spadkową wynosiła zaledwie 2 pkt.

Trener Piotr Stokwiec wiedział, że musi coś zmienić, dlatego mocno przemodelował obronę. Na ławce rezerwowych usiadł Jhon Chancellor, a w pierwszym składzie pojawił się dawno niewidziany Aleks Ławniczak, który wraz z Bartoszem Kopaczem i Sašą Baliciem stworzył tercet środkowych obrońców. W fazie bronienia niżej schodzili także Mateusz Bartolewski i Kacper Chodyna, ale i tak nie uchroniło to gospodarzy przed szybką utratą bramki, która ostatnio jest ich przekleństwem (mecze z Górnikiem i Cracovią).

W 7 min aktywny od początku Kacper Sezonienko posłał wrzutkę w pole karne do Łukasza Zwolińskiego, ale napastnik gdańszczan nie doszedł do tej piłki, ponieważ uprzedził go Ławniczak, pakując futbolówkę do własnej bramki.

Zagłębie po tej sytuacji nie ruszyło z huraganowymi atakami, ale miało kilka sytuacji, zwłaszcza po stałych fragmentach gry. Raz bardzo blisko szczęścia był Ławniczkak, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. Chwilę później zatrzymał atak Lechii i posłał piłkę za plecy obrońców do Chodyny, ten wyłożył piłkę do Erika Daniela, lecz Czech zmarnował 100 proc. okazję.

Co na to Lechia? Podopieczni Tomasza Kaczmarka postanowili przypomnieć wszystkim, na czym polega stare piłkarskie porzekadło, że niewykorzystane akcję się mszczą i Portugalczyk Flavio po efektownej akcji indywidualnej oddał strzał na dalszy słupek, zdobywając swojego 101. gola na poziomie ekstraklasy.

Do przerwy wynik nie uległ już zmianie, choć gdańszczanie byli bliscy rozstrzygnięcia meczu, ale piłka po strzale Rafała Pietraka odbiła się od słupka bramki Kacpra Bieszczada.

Na drugą połowę gospodarze wyszli nastawieni bardziej ofensywnie. Bliski szczęścia był Martin Doležal, ale Dušan Kuciak kapitalnie wyciągnął spadającą mu za kołnierz piłkę. Zagłębie przeważało i w 68 min wpakowało bramkę kontaktową. Najprzytomniej w polu karnym Lechii zachował się Szysz, który w dużym zamieszaniu złożył się do strzału wolejem i wlał nadzieję w serca miejscowych kibiców, którzy kilka minut wcześniej nie patyczkowali się z nim, jego kolegami i trenerem Stokowcem.

Ten ostatni kilka chwil później za ciągłe podważanie decyzji sędziego zobaczył drugą żółtą kartkę i musiał udać się na trybuny. Drużyny to nie podłamało, poszła za ciosem i w 82 min doprowadziła do wyrównania. Kolejny z wyzywanych przez kibiców z nazwiska zawodnik — Filip Starzyński — spokojnym, mierzonym strzałem na dalszy słupek z okolic 16 metra pokonał Kuciaka.

Miedziowi chcieli iść po pełną pulę, do końca szukali zwycięskiej bramki, kolejną szansę miał Doležal, ale wybitnie nie chciało mu wpaść. W tych okolicznościach gospodarze muszą szanować ten remis, ale będą nerwowo spoglądali na niedzielne derby Krakowa. Jeśli wygra je Wisła, to zrówna się z Zagłębiem Lubin w tabeli i je wyprzedzi, bo ma lepszy bilans meczów bezpośrednich.