"Kibic" nie znaczy "chuligan"

Aleksandra Buba/Nasze Miasto
Słowo "kibic" jednoznacznie kojarzy się z rozróbą, bójkami i przemocą, a nabudowany przez lata negatywny stereotyp przesłania każdą pozytywną akcję organizowaną przez kibiców. A fani piłki nożnej to wbrew pozorom bardzo różnorodna grupa.

Przeciętne skojarzenia ze słowem "kibic" nie należą do najlepszych. Z reguły wyobrażamy sobie wówczas rosłego młodego mężczyznę, z charakterystycznym szalikiem, ogoloną na zero głową i puszką piwa w dłoni. Najczęściej widzimy go po meczu na ulicy lub w tramwaju, kiedy z grupą podobnych sobie osobników skanduje tudzież śpiewa hasła i hymn swojej drużyny.

- Stadion może pomieścić 8 tysięcy osób i znajdziemy w nim cały przekrój społeczeństwa. My chcemy dać szansę tym, którzy wychodzą z inicjatywami, i pomóc im pokazać, że jednostronne postrzeganie kibiców jest niesprawiedliwe - wyjaśnia koordynatorka projektu "Kibice razem" Joanna Łaska.

Pomysł na kibicowskie projekty, których celem jest wyeliminowanie przemocy ze stadionów i kreowanie pozytywnego wizerunku fanów futbolu, przyszedł do nas z Niemiec. Pierwsze ośrodki dla kibiców zaczęły tam powstawać na początku lat 80. Dziś działa ich tam aż 48.

Dwa pilotażowe projekty dla polskich kibiców powstały Gdańsku i we Wrocławiu. Nie tylko pomogą one pokazać się naszym kibicom z dobrej strony, a na Euro 2012 zamienią się w ambasady kibiców. Będzie w nich można uzyskać wszelkie potrzebne fanom piłki nożnej informacje, pomoc wolontariuszy, a także spotkać się z ambasadorami biorących udział w turnieju drużyn.

Wrocławski lokal przy ul. Szewskiej swoje oficjalne otwarcie miał 28 września i docelowo ma być miejscem, w którym kibice będą mogli spotkać się na co dzień. Będą mogli poćwiczyć tu doping, przygotować oprawę meczu, ale także uzyskać pomoc w organizacji wszelkich inicjatyw, z którymi chcą wychodzić do mieszkańców miasta. Ostatnio przy Szewskiej dyskusją "Religia i polityka na stadionach piłkarskich, czyli o czym mówią trybuny" zainicjowano cykl rozmów o tożsamości kibiców. Po nowym roku już zaplanowano dwa turnieje piłkarskie dla kibiców - jeden w zimie, drugi latem.

- Mieszkałem jakiś czas w Wielkiej Brytami i zauważyłem, że bycie kibicem jest ważnym elementem tożsamości i nikt się nie wstydzi tego, że jest fanem swojej drużyny. Kiedy w Polsce mówię, że jestem kibicem Śląska, wszyscy pytają mnie: "Kiedy ostatni raz się biłeś?" - śmieje się Jakub Kurowski, drugi koordynator projektu "Kibice razem". Z wykształcenia jest socjologiem, z zamiłowania kibicem. Obydwie dziedziny połączył w swojej pracy magisterskiej poświęconej fanatykom piłki nożnej. - Ale nie w pejoratywnym sensie słowa fanatyk, bo to także taki kibic, który jest z drużyną zawsze, nie tylko wtedy, kiedy święci ona największe triumfy - tłumaczy.

Sam kibicuje od dziecka. Od kiedy po raz pierwszy zobaczył reprezentację Holandii na mistrzostwach Europy w 1992 roku, został fanem tej drużyny. Rozgrywki Śląska śledził jeszcze wtedy, kiedy triumfy święciła koszykówka. Wrocławska piłka nożna wciągnęła go na dobre, kiedy przyjechał do Wrocławia na studia.

Z kolei Asia Łaska pamięta, że kiedy przeprowadziła się z rodziną do Wrocławia, pierwsze, co zrobił jej tato, sam gracz i kibic, było wyrobienie jej i bratu karty kibica. Najpierw śledziła mecze ze spokojnej krytej trybuny, ale z czasem coraz częściej spędzała mecze na odkrytej trybunie, czyli w samym sercu meczu - tam, gdzie doping jest największy.

Najpierw została moderatorką forum kibiców Śląska, później jego administratorem, dwa lata temu zaczęła działać w stowarzyszeniu Wielki Śląsk. Obydwoje są najlepszymi przykładami różnorodności w środowisku kibiców, którą bardzo często podkreślają.

Asia i Kuba wiedzą, że zarówno zmiana zachowań na stadionach, jak i wizerunku kibica to długofalowy proces, dlatego bardzo duża część działalności projektu to praca z dziećmi, którym pokazują dobre wzorce kibicowania.
- Chcemy mieć wpływ na młodych ludzi, bo szukają oni swojego miejsca również na stadionie, a my im pokazujemy, że aby być fanem drużyny, nie wystarczy przyjść na mecz. Bo bycie kibicem to także organizowanie dopingu, wyjazdy, akcje charytatywnych - opowiada Asia. - Więź z drużyną buduje relację z miastem, regionem, a tym samym lokalną tożsamość. Sama jestem tego świetnym przykładem, ponieważ pochodzę z Lublina - dodaje Asia.

Kibice ze stowarzyszenia Wielki Śląsk już wcześniej zabierali dzieci z ośrodka Iskierka na mecze. Wkrótce w ramach programu "Pełny stadion" na ul. Oporowską będą zapraszać grupy wrocławskich uczniów. Ale na tym nie kończą się akcje, które "Kibice razem" organizują dla młodych wrocławian. Ostatnio, kiedy nasze miasto odwiedzili Slavko i Slavek - maskotki turnieju Euro 2012, oprócz konkurencji sportowych uczniowie, którzy siedzieli na trybunach w hali Orbita, nauczyli się dopingować w rytm bębnów. Bo to trzeba uczciwie przyznać - doping nie jest cichy, ale to właśnie on jest największą nagrodą dla piłkarzy w trakcie meczu - zapewnia Asia.

Jedną z ostatnich inicjatyw "Kibiców razem" były piłkarskie mikołajki dla dzieci ze świetlic środowiskowych. - Była z nami maskotka klubu, nasz orzeł, rozdawaliśmy dzieciom gadżety WKS-u i opowiadaliśmy o tym, czym się zajmujemy - mówi Kuba. - Dzięki temu dzieci mogą zobaczyć, że bycie fanem klubu to dobra zabawa - dodaje Asia.

I właśnie pozytywne aspekty piłki nożnej chce promować projekt "Kibice razem". - Wiemy, że wszystko nie zmieni się od razu, ale przedstawiciele fan-projektu z Hamburga uprzedzali nas, by się nie zrażać, bo do zmiany wizerunku potrzeba co najmniej kilku lat - przekonuje Kuba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24