Kim tak właściwie jest trenert ŁKS Łódź, Dariusz Bratkowski?

Paweł Hochstim / Dziennik Łódzki
Na forach internetowych kibice ŁKS domagają się zmiany trenera, ale szefowie klubu twierdzą, że na razie o tym nie myślą. Dariusz Bratkowski brutalnie zderzył się z ekstraklasą, a drużyna nie dość, że okupuje ostatnie miejsce w tabeli, to jeszcze gra fatalnie.

Bratkowski, choć jest pierwszym trenerem piłkarzy ŁKS, to dla wielu osób postać tajemnicza. Kiedyś był drugim bramkarzem klubu z al. Unii, a na koncie ma pojedyncze występy w ówczesnej pierwszej lidze. Bronił też bramki w klubach z niższych klas. Gdy skończył karierę, postanowił zostać trenerem. I w ŁKS przez długi czas pełnił funkcję trenera bramkarzy. Na tym przecież, jako były bramkarz, najlepiej się zna. Praca w klubie nie jest jego głównym źródłem utrzymania, bo jest właścicielem hotelu w Konstantynowie Łódzkim. Dlatego ma wielką zaletę dla ŁKS - jest tani. Nie ma wątpliwości, że najtańszy w ekstraklasie.

Wymieniając zalety trenera ŁKS jedno trzeba dodać - jest pasjonatem. Od dłuższego czasu wiadomo było, że marzy o tym, by zostać pierwszym trenerem. Nawet mniej uważni kibice w ubiegłym sezonie widzieli, że "właził na głowę" Andrzejowi Pyrdołowi, który - przynajmniej teoretycznie - był jego szefem. Zresztą Bratkowski nie był już wtedy trenerem bramkarzy, a właściwie nie tylko nim. Pełnił funkcję drugiego trenera i nie ukrywał irytacji, gdy dziennikarze pisali o nim jako o trenerze bramkarzy. Choć po objęciu stanowiska pierwszego trenera mówił, że długo się wahał, ale ci, którzy go znają, doskonale wiedzą, że to nieprawda.

W trakcie meczów w poprzednim sezonie Bratkowski szalał przy linii, krzyczał, podpowiadał, a tymczasem Pyrdoł - w końcu pierwszy trener - stał przy ławce. Sam wielokrotnie dziwiłem się, że Pyrdoł to toleruje. Piłkarze też żartowali, że na pytanie o ich trenera nie potrafiliby wymienić jednego nazwiska.

Gdy po pierwszym meczu tego sezonu z Lechem Poznań Pyrdoł został zwolniony - lub, jak twierdzą szefowie ŁKS, złożył rezygnację - Bratkowski został pierwszym trenerem i wtedy o jego istnieniu dowiedziała się cała Polska. Czy merytorycznie jest przygotowany do prowadzenia drużyny w ekstraklasie? Wymaganej przez Polski Związek Piłki Nożnej licencji nie miał...

Nie ma wątpliwości, że Bratkowski jest absolutnie najmniej medialnym trenerem w ekstraklasie od wielu lat. Nie lubi udzielać wywiadów i okazuje to aż nadto. Z tego powodu fatalnie wypada przed kamerami, czym naraża się na śmieszność. Wygląda to tak, jakby nie miał nic do powiedzenia.

To ogromna wada Bratkowskiego, bo poprzez medialność i błyskotliwość trener może budować sobie autorytet w drużynie. Tak jest choćby w przypadku Czesława Michniewicza, który - zanim osiągnął pierwsze sukcesy - też miał na plecach łatkę "rezerwowego bramkarza". Otwartością, inteligencją i medialnością szybko zmienił ten wizerunek. Bratkowski nawet nie próbuje. Nie ma wątpliwości, że najtrudniejszą pracę w ŁKS ma teraz rzecznik prasowy, bo nie jest łatwo dbać o wizerunek klubu z trenerem, który nie umie radzić sobie z mediami. W dzisiejszych czasach jest to absolutnie konieczne.

Czy Bratkowski może mieć autorytet w zespole? Prowadzenie takiej drużyny, jak ŁKS, jest pewnie trudniejsze od prowadzenia wielu innych. A to dlatego, że w zespole są piłkarze, którzy mają za sobą piękne kariery, grali w reprezentacji Polski, w Lidze Mistrzów i w silnych ligach zagranicznych. Ich trener, żeby mu zaufali, musi czymś ująć. Mam obawy, że Bratkowski ich nie ujął. Tym bardziej że niektórzy z nich już wprost mówią o konieczności zmiany trenera. - Możecie kupić jeszcze piętnastu, a jak nie zmienicie trenera, to i tak spadniemy - miał powiedzieć jeden z czołowych piłkarzy.

W czterech meczach Bratkowski wystawił cztery różne składy, a tylko czterech piłkarzy - Cezary Stefańczyk, Dariusz Kłus, Bartosz Romańczuk i Marek Saganowski - znalazło się we wszystkich z nich. Z tym, że tylko Kłus nie zmienił pozycji - Saganowski był pomocnikiem i napastnikiem, a Stefańczyk i Romańczuk pełnil rolę obrońców i pomocników. To pokazuje, że trener wciąż jest na etapie szukania optymalnej jedenastki. Trochę późno.

Krytykowane przez fachowców są też zmiany, które przeprowadza w czasie meczu trener ŁKS. Np. w ostatnim meczu z Legią, przegrywając 1:3, wpuścił na plac defensywnego Radosława Pruchnika. - Trener broni wyniku. Nie chce przegrać wyżej - żartowali komentatorzy telewizji Canal+. Zresztą odnoszę wrażenie, że Bratkowski najlepiej sprawdzał się, gdy był trenerem bramkarzy. A później było już coraz gorzej...

Jeśli właściciele ŁKS planują zmienić trenera, to powinni to zrobić teraz, gdy jest przerwa w rozgrywkach na mecze reprezentacji, a przed łódzkim zespołem wreszcie mecz, w którym nie będzie już przed pierwszym gwizdkiem skazany na porażkę. W przyszłą niedzielę łódzcy piłkarze zagrają bowiem w Krakowie z przedostatnią w tabeli Cracovią. Jak już pisaliśmy, głównym faworytem do stanowiska ewentualnie zwolnionego przez Bratkowskiego jest Marek Chojnacki, były trener i legenda ŁKS. Raczej niemożliwe jest zatrudnienie Rafała Ulatowskiego, o którym na forach piszą kibice, bo - jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy - jego kontrakt z Canal+ jest nie do rozwiązania w najbliższych miesiącach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24