Klich: Powrót do polskiej ligi byłby ostatecznością. Wolałem sprawdzić się w Holandii

Maciej Kmita/Gazeta Krakowska
- Pojawiały się tematy polskich klubów, ale powrót do Polski traktowałem zawsze w kategoriach ostateczności. Wolałem zostać na Zachodzie i sprawdzić się w Holandii - mówi Mateusz Klich, który w niedzielę zadebiutował w PEC Zwolle.

Zobacz także w Gazecie Krakowskiej: Wach nie składa broni: nie przyjąłem tej propozycji

Gratulacje z okazji wznowienia kariery...
(śmiech) Złośliwi tak mówią i to jest nawet zabawne, ale przecież ja nie zakończyłem nigdy kariery. Bardzo się cieszę, że w końcu zagrałem. Czekałem na to bardzo długo, ale nie wszystko zależało tylko ode mnie...

Jak to się stało, że trafił Pan do PEC Zwolle?
Chciałem odejść na wypożyczenie i kiedy pojawiła się możliwość gry w Holandii, od razu się zgodziłem. Miałem jeszcze opcję z 2. Bundesligi, ale wybrałem Holandię, bo zawsze lepiej iść do klubu najwyższej klasy rozgrywkowej niż do drugiej ligi.

To był transfer "last minute"?
Wszystko odbyło się bardzo szybko. Pojawił się temat Zwolle, od razu się zgodziłem, tego samego dnia byłem już w Holandii i w kilka godzin wszystko załatwiliśmy. Cieszyłem się, że w końcu będę mógł grać.

Kiedy trenerem VfL Wolfsburg został Dieter Hecking, wydawało się, że dostał Pan "czystą kartę", ale i tak musiał Pan zmienić klub.
Nie odszedłem z Wolfsburga, bo wyrzucił mnie trener. Niestety, w Wolfsburgu kadra jest rozrośnięta. Tam na ławce siedzą reprezentanci swoich krajów. Było nas więc za dużo i w pierwszej kolejności odejść musieli ci, co grali mało lub w ogóle - tak jak ja - i to przede wszystkim dla swojego dobra. Ja jeszcze miałem tego pecha, że na mojej pozycji jest Diego, który nigdy nie schodzi w czasie meczu, a w drugiej kolejności jest Thomas Kahlenberg. Dalsze moje siedzenie w Wolfsburgu nie miało sensu.

Zwolle może Pana wykupić?
Chciało mieć prawo do wykupu, ale go nie ma. Jestem tu do czerwca, potem wracam do Wolfsburga, z którym mam jeszcze roczny kontrakt. Koncentruję się na Zwolle, na grze i pokazaniu się z jak najlepszej strony.

Jak Pan ocenia swój debiut w Zwolle i w Eredivisie przeciwko Twente Enschede?
Bardzo pozytywnie. Wydaje mi się, że nie wyglądało to najgorzej. Długo nie grałem, więc chciałem się pokazać z dobrej strony i myślę, że to się udało. Debiut był od razu z mocnym przeciwnikiem i przed własną publicznością. Cieszę się, że mogłem zagrać aż 45 minut. Myślę, że to wykorzystałem i będę grał w następnych meczach. Już jest na pewno lepiej, niż kiedy stawiałem pierwsze kroki w Wolfsburgu (śmiech).

Były trener Cracovii Jurij Szatałow kiedyś stwierdził, że dolna połowa tabeli Eredivisie nie różni się od polskiej ekstraklasy. A jaka jest Pana ocena?
Poziom piłkarski jest na pewno wyższy. Wszyscy starają się grać w piłkę, nie ma "kopaniny" - jest większa kultura gry. Liga holenderska nie jest słaba, grają tu bardzo dobrzy zawodnicy. W Niemczech poziom jest wysoki, ale jest bardzo dużo walki. W Holandii jest mniej walki, a więcej gry w piłkę. Mi to odpowiada. Byłem pozytywnie zaskoczony atmosferą na trybunach. Fajny doping był przez cały mecz, a po dobrych akcjach były owacje. To było bardzo pozytywne. Na szczęście nie rozumiem holenderskiego, więc nawet jeśli ktoś nas wyzywał, to nie rozumiałem (śmiech).

W zimowym oknie transferowym zerkał Pan w stronę kraju?
Teraz też pojawiały się tematy polskich klubów, ale powrót do Polski traktowałem zawsze w kategoriach ostateczności. Wolałem zostać na Zachodzie i sprawdzić się w Holandii. Zwolle walczy o utrzymanie, ale ja na razie całe życie walczę o utrzymanie, więc nie mam z tym żadnego problemu.

Czytaj cały wywiad z Mateuszem Klichem >>

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24