Kolejorz 6 tysięcy kilometrów od awansu do kolejnej rundy

Jacek Pałuba/Głos Wielkopolski
Po ostatnim gwizdku belgijskiego arbitra Luca Woutersa, kibice Kolejorza odetchnęli z wielką ulgą. Lechici po zwycięstwie z Żetysu Tałdykorgan 2:0, zrobili pierwszy krok do awansu do drugiej rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej.

Ale po pierwszej części czwartkowego spotkania nikomu nie było do śmiechu. Poznaniacy przez 45 minut grali wyjątkowo słabo i nic tak naprawdę nie zapowiadało poprawy po przerwie.

Przez 15-20 minut widziałem jednak takiego Lecha, jakiego mam nadzieję widzieć w nowym sezonie. - Chwilami traciliśmy kontrolę nad grą, a to bardzo niedobrze. Musimy to zmienić. Cieszę się, że nowi zawodnicy pokazali się z niezłej strony. Gergo strzelił gola i zaliczył asystę, a Łukasz grał dobrze i gdyby nie kontuzja byłby na boisku. Jesteśmy w dobrej sytuacji przed rewanżem, ale to jeszcze nie koniec tej rywalizacji - tłumaczył Mariusz Rumak, trener Kolejorza.

Rzeczywiście w pierwszym pojedynku nowego sezonu okazało, że zarówno Łukasz Trałka, jak i Gergo Lovrencsics mogą być ważnymi postaciami zespołu. Jasne też było, jak potrzebnym drużynie zawodnikiem, jest Rafał Murawski. Kiedy "Muraś" pojawił się na boisku w drugiej odsłonie, to i zespół Kolejorza pokazał zdecydowanie lepsze oblicze.

- Jestem bardzo szczęśliwy, że już w pierwszym meczu o stawkę udało mi się zaliczyć asystę i strzelić gola. Stadion, kibice i atmosfera tego meczu, to było coś niesamowitego. Początek mieliśmy bardzo słaby. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy grać szybciej i druga połowa pokazała, że przyniosło to efekt - mówił zadowolony Gergo Lovrencsics.

- Tak naprawdę w mecz weszliśmy dopiero po przerwie. Dobrze, że nie straciliśmy bramki w pierwszej części, ale też szkoda, że sami niczego nie strzeliliśmy. W drugiej części graliśmy zdecydowanie lepiej i wygraliśmy 2:0. Było czuć, że nie jesteśmy jeszcze gotowi na sto procent. Przyznam, że rywale zagrali trochę inaczej niż mogliśmy przypuszczać. Poradziliśmy sobie z tym i na rewanż pojedziemy po to by awansować - powiedział Łukasz Trałka.

Niestety, właśnie pomocnik Lecha, może nie zagrać w spotkaniu rewanżowym 12 lipca w Tałdykorganie. Trałka na początku drugiej połowy meczu w Poznaniu, musiał opuścić boisko z powodu urazu. Jak się okazało po badaniach USG, Trałka ma naderwany mięsień czworogłowy. Pomocnika Kolejorza czeka teraz kilka dni rehabilitacji i prawdopodobnie wykluczy go z wyjazdu do dalekiego Kazachstanu.

Teraz poznaniakom pozostaje jak najlepiej przygotować się do rewanżu, który odbędzie się 12 lipca. Z pewnością po pierwszym meczu trener Rumak i jego podopieczni wiedzą już zdecydowanie więcej o przeciwniku, niż jeszcze kilka dni temu. Tę wiedzę należy odpowiednio wykorzystać, nawet jeśli jeszcze dzisiaj zawodnicy Kolejorza są w gorszej formie. Teraz dla lechitów to jest obowiązek, aby awansować do drugiej rundy kwalifikacji Ligi Europy. A tam, przynajmniej na razie (estoński Nomme Kalju zremisował w Lenkoranie z Chazarem 2:2), nie rysuje się tak daleka podróż, jak obecnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24