"Kolejorz" ograł Lechię i zmierza do Ligi Europejskiej

Wojciech Maćczak
Lech odniósł czwarte zwycięstwo z rzędu
Lech odniósł czwarte zwycięstwo z rzędu Marcin Bukowski/Ekstraklasa.net
Czwarte zwycięstwo z rzędu na własnym stadionie odnieśli piłkarze poznańskiego Lecha. Podopieczni Mariusza Rumaka okazali się wyraźnie lepsi od walczącej o utrzymanie Lechii Gdańsk i zasłużenie zwyciężyli 2:1. Dzięki zdobytym punktom „Kolejorz” awansował na czwarte miejsce, które przy obecnym układzie tabeli daje awans do Ligi Europejskiej.

Lechici rozpoczęli spotkanie ze sporym animuszem, od początku starając się zepchnąć rywala do obrony. Trzeba przyznać, że wychodziło im to bardzo dobrze, szybko zarysowali swoją przewagę i kilkakrotnie w groźny sposób atakowali bramkę Wojciecha Pawłowskiego. Sporo sytuacji miał zmierzający po koronę króla strzelców Ekstraklasy Artjom Rudnev. Gdyby Łotysz miał tego dnia lepiej ustawiony celownik, to mógłby zakończyć spotkanie nawet z hat-trickiem na koncie. Już w siódmej minucie po dograniu Aleksandara Tonewa napastnik Lecha przestrzelił w bardzo dogodnej sytuacji z jedenastu metrów. Kolejną wyśmienitą okazję Rudnev zmarnował w 28. minucie – znów dogrywał Tonew i ponownie jak w pierwszym przypadku, piłka poszybowała obok bramki Lechii.

Rywale w zasadzie nie potrafili zagrozić bramce Buricia. Goście nie mieli pomysłu na atak pozycyjny, specjalnie nie wychodziła im również gra z kontrataku. Gdy w 32. minucie zdołali wyprowadzić niezłą kontrę, to akcję niepotrzebnie spowolnił Abdou Razack Traore, który na dodatek chwilę później stracił piłkę. W zasadzie była to jedyna godna odnotowania akcja Lechii. Słaba postawa gdańszczan połączona z przemyślaną grą w destrukcji poznańskiego zespołu sprawiły, że bramkarz Lecha przez większą część meczu był kompletnie bezrobotny.

Strzelenie bramki przez zespół Lecha od początku meczu wydawało się kwestią czasu. Jednak mimo przewagi poznaniaków długo utrzymywał się wynik bezbramkowy, a zmieniło się to dopiero dwie minuty przed przerwą. Niepilnowany Vojo Ubiparip dostał piłkę od Marcina Kikuta na szesnastym metrze i miał wystarczająco dużo czasu, by przymierzyć w długi słupek, nie dając Pawłowskiemu szans na obronę. Zbyt biernie w tym wypadku zachowali się obrońcy gości, którzy zostawili Serbowi zbyt dużo swobody i tylko przyglądali się jego poczynaniom.

Po przerwie obraz gry nie uległ zasadniczej zmianie. Inicjatywa nadal leżała po stronie Lecha, który dążył do podwyższenia prowadzenia, dość niespodziewanie jednak to Lechia doprowadziła do wyrównania. W 64. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Marcin Kamiński wygrał pojedynek główkowy z Sebastianem Maderą, ale uderzył piłkę na tyle niefortunnie, że ta, odbijając się po drodze od nogi Dimitrije Injaca, trafia do bramki Buricia. Dość niespodziewana strata gola podcięła skrzydła poznaniakom, przez co spotkanie nieco wyrównało się.

Remis nie był dobrym wynikiem dla żadnej ze stron, dlatego jasne było, że oba zespoły do końca powalczą o zgarnięcie pełnej puli. Ostatecznie poznaniacy przechylili szalę zwycięstwa na własną korzyść w 86. minucie. Po dośrodkowaniu Louisa Henriqueza Jakub Wilk wybił piłkę głową przed własne pole karne, tam dopadł do niej Mateusz Możdżeń i huknął w dolny róg bramki Pawłowskiego. Chwilę później Lechici mieli szansę na podwyższenie prowadzenia – Rudnev wyłożył piłkę Szymonowi Drewniakowi, a ten przegrał pojedynek sam na sam z golkiperem Lechii.

Dzięki zwycięstwu nad Lechią poznaniacy – przynajmniej do poniedziałku – zajmują czwarte miejsce w tabeli Ekstraklasy. Biorąc pod uwagę fakt, że w finale Pucharu Polski zagrają ze sobą będące w czołówce Legia Warszawa i Ruch Chorzów, może okazać się, że również ta pozycja da awans do Ligi Europejskiej. Gdańszczanie natomiast nadal nie mogą być pewni utrzymania. Mają co prawda dwa punkty przewagi nad strefą spadkową, ale i trudne mecze z Ruchem, Legią i Śląskiem, a więc zespołami, walczącymi o najwyższe miejsca w lidze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24