Komentarz: Oby jagiellońskie minusy nie przesłoniły plusów

Wojciech Konończuk
Kończący się 2018 rok był dla Jagiellonii (na biało) całkiem udany
Kończący się 2018 rok był dla Jagiellonii (na biało) całkiem udany Lucyna Nenow

Jaki był kończący się 2018 rok dla Jagiellonii? W mojej ocenie – bardzo dobry. Oczywiście, mogło być jeszcze lepiej, bo przecież białostoczanie nie wywalczyli historycznego mistrzostwa Polski, ale i tak trzeba docenić i uszanować to, co mamy.

Oczywiście, sezon piłkarski nie pokrywa się z rokiem kalendarzowym, więc wypada oddzielnie ocenić oba półrocza w wykonaniu Żółto-Czerwonych. W pierwszym fetowaliśmy drugie z rzędu wicemistrzostwo kraju, chociaż sami piłkarze Jagi podkreślali, że nie są z tego zadowoleni, bo tytuł był na wyciągnięcie ręki i tylko do siebie mogą mieć pretensje, że nie zdetronizowali warszawskiej Legii.

To prawda, ale pamiętajmy przy tym, jakie były przedsezonowe opinie co do potencjału białostockiego zespołu. Po odejściu trenera Michała Probierza i przejęciu zespołu przez Ireneusza Mamrota wielu ekspertów podkreślało, że podlaski zespół stoczy się z hukiem z ligowego podium do środka tabeli, a może nawet niżej. Ba, w czarne scenariusze wierzyło wielu sympatyków fanów naszego zespołu. Tymczasem działacze, trenerzy i piłkarze stanęli na wysokości zadania i pokazali, że Jagiellonia jest nadal krajową potęgą. Porównując klubowe budżety, to znakomite osiągniecie. Piłka nożna jest piękna, bo od czasu do czasu błyśnie jakiś kopciuszek. Tyle, że z reguły szybko znika w ligowej szarości, a w przypadku naszego zespołu tak się nie stało i wypada to docenić.

Nowy sezon też jest dobry i białostoczanie znów są w czołówce ekstraklasy. Cieniem na osiągnięciach Mamrota i jego zespołu kładzie się jednak słaby finisz. Tylko jedno zwycięstwo w sześciu ostatnich występach sprawiło, że strata do liderujących Lechii Gdańsk i Legii stała się wyraźna. Do tego w pamięć sympatyków Jagi wryły się dwa ciężkie, domowe lania po 0:4 ze Śląskiem Wrocław i Zagłębiem Lubin. Ale chodzi o to, by – przekręcając nieco słowa Ryszarda Ochódzkiego z kultowego filmu „Miś” – te minusy nie przesłoniły plusów, których w moim odczuciu jest znacznie więcej.

Pamiętać też trzeba o tytule mistrza Polski juniorów młodszych, po który w wielkim stylu sięgnął zespół, którego trenerem był Wojciech Kobeszko. Szkoda tylko, że ten wielki triumf nijak się miał do kolejnego sezonu. Po przejściu do starszego rocznika białostocka młodzież zaczęła grać znacznie poniżej oczekiwań i dopiero w końcówce rundy jesiennej złapała właściwy rytm i zaczęła piąć się w tabeli. Młodszy rocznik cudem uratował się przed degradacją z CLJ.

Ale jeszcze gorszy i trudny do zrozumienia jest brak przejścia białostockiej młodzieży do pierwszego zespołu. Cała piłkarska Polska dziwi się, że Jagiellonia co i rusz osiąga sukcesy w młodzieżowym futbolu i nie ma to najmniejszego przełożenia na ekipę seniorów. To niepokojące zjawisko, szczególnie w kontekście nakazu gry młodzieżowca w kolejnym sezonie. Trzeba koniecznie zmienić politykę kadrową i nie bać się stawiać na wychowanków, czego Jadze życzę w 2019 roku.

Jagiellonia Białystok wicemistrzem Polski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Komentarz: Oby jagiellońskie minusy nie przesłoniły plusów - Kurier Poranny

Wróć na gol24.pl Gol 24