Komornicki: Nie mamy lidera

Michał Mlecz
Ryszard Komornicki, Górnik Zabrze
Ryszard Komornicki, Górnik Zabrze Mikołaj Suchan/Polskapresse
Trener Górnika Zabrze, Ryszard Komornicki specjalnie dla Ekstraklasa.net podsumowuje rundę jesienią w wykonaniu swojego zespołu oraz opowiada o najbliższych planach na przyszłość.

Minęło pięć miesięcy odkąd trenuje pan Górnika. Jakie są pańskie odczucia po tym okresie pracy w klubie?
Bardzo mieszane. Nie jest łatwo pozbierać się w sytuacji, w jakiej znalazł się Górnik. Spadek z ekstraklasy na pewno był dla wszystkich szokiem. Mi osobiście towarzyszy pewien niedosyt, bo włożyłem spory energii i czasu w przygotowanie zespołu, a w końcówce słabą postawą popsuliśmy sobie całą rundę. Oczywiście przed rozpoczęciem pracy w Górniku, wiedziałem, że będzie ciężko. Początek sezonu napawał mnie optymizmem, pomimo że nie zawsze graliśmy dobrze. Co do końcówki, to moje odczucia są negatywne. W końcu w sześciu spotkaniach zdobyliśmy dwa punkty. Zrobiłem analizę tej sytuacji, ale wnioski wolałbym zostawić dla siebie.

Zespół przejął pan po Henryku Kasperczaku. Jak wiadomo sporo było kontrowersji wokół jego pracy w klubie. Czy obecna postawa Górnika może być „śladem” po pracy Kasperczaka?
Tak, ale ja nie chciałbym zagłębiać się w ten temat. W jednym z wywiadów pan Kasperczak powiedział, że trener, który przejmie Górnika będzie miał bardzo trudno zdanie. Miał rację. Ja po poznaniu drużyny dość szybko zorientowałem się co to za zespół. Może gdyby udało utrzymać się ekstraklasę, to inaczej by to wyglądało, ale widocznie nie było nam to dane. Nie chce nikogo krytykować, ale nie wydałbym tyle pieniędzy na pojedynczych zawodników. Nie obrażając nikogo w Górniku, nie mamy nikogo na miarę gwiazdy. Byłem mocno zaskoczony, bo tyle słyszałem o kwotach wydanych na zespół, ale to nie był zespół. Jednak to tylko moje zdanie. Na pewno zespół nie był optymalnie zestawiony i był budowany „na szybko”. Ja osobiście nie jestem zwolennikiem szybkich transferów i to w trakcie sezonu. Moim zdaniem wtedy jest już za późno. Mogę ze swojej strony powiedzieć, że robię wszystko by poprawić błędy, które oczywiście zostały popełnione. Bo gdyby wszystko było dobrze, to zespół nie spadłby z ekstraklasy.

Mówi pan, że w drużynie nie ma zawodnika, który byłby gwiazdą a jednocześnie zespół nie tworzy kolektywu. Czy są jacyś piłkarze, którzy w tej rundzie zasłużyli na pochwałę?
Trzeba zacząć od tego, że pierwsze trzy spotkania była naprawdę dobre. Po stracie bramki w meczu z KSZO, zaczęliśmy grać bardzo dobrze. Również nieźle zagraliśmy z Wisłą Płock czy z GKS-em Katowice. Pomimo tego w prasie pisało się, że gramy słabo. Patrząc „do tyłu”, gdybyśmy nie grali tak słabo w końcówce sezonu, to mielibyśmy ponad czterdzieści punktów i nie moglibyśmy sobie nic zarzucić. Czytając te negatywne opinie w prasie miałem wrażenie, że w zespole próbuje wprowadzić się nerwową atmosferę. Jeżeli nasze wyniki były dobre, to pisało się o słabym stylu. Osobiście uważam, że pierwsze mecze zagraliśmy dobrze i wtedy wszyscy zasłużyli na pochwałę. Do wygranych meczów każdy „wrzucił” swoją cegiełkę, jednak personalnie ciężko jest kogoś wyróżnić. Właśnie brak jednego pozytywnie wyróżniającego się zawodnika jest jednym z powodów naszej słabszej postawy.

Po meczu z Wisłą Płock mówił pan, że w zespole nie ma lidera. Czy któryś z piłkarzy, który jest obecnie w kadrze Górnika mógłby przejąć tę rolę?
Pod względem charakteru, od momentu kontuzji Adama Banasia nie mamy piłkarza, który mógłby być liderem. Problem Górnika polega na tym, że nie ma hierarchii, wszyscy są równi. Żeby być liderem trzeba mieć nieprzeciętne umiejętności, trzeba być zawsze wzorem do naśladowania i posiadać charyzmę, po to, aby inni zawodnicy cię słuchali. Ale jeśli w zespole ma się kilkunastu zawodników, którzy uważają się za gwiazdy i są odporni na wszelką krytykę, wtedy jest ciężko. Adam Banaś jest jedynym piłkarzem, który mógłby sobie poradzić w roli lidera, ale potrzebowałby też wsparcia od kilku zawodników. Jeden zawodnik nie da sobie rady. To jest dla mnie największym rozczarowaniem, bo mamy doświadczony zespół, a w krytycznych sytuacjach nie zachował się tak jak ja bym tego oczekiwał. Mam na myśli wygrywanie meczów bez względu na problemy, które też nas spotykały, a nie szukanie wymówki czy alibi. Próbowałem wytłumaczyć zawodnikom, że na końcu wszyscy będziemy przegranymi, jeśli nie awansujemy do ekstraklasy. Jeden z problemów, na który nie miałem wpływu to nie wypłacanie pensji. To nam na pewno nie pomogło. Również media nie pomagały, pisząc przedwcześnie o wietrzeniu szatni. W Górniku lidera trzeba wykreować. Oczywiście na wiosnę wraca Banaś, ale jeden zawodnik to za mało. W Zabrzu potrzebujemy zawodników, którzy swoim charakterem pasują do Górnika.

Żaden z zawodników nie chciał podjąć się roli przywódcy, dlatego, że brakowało umiejętności czy też bali się presji?
Zarówno brak umiejętności, jak i strach przed presją. Próbowałem nauczyć piłkarzy większej odpowiedzialności za to, co robimy. Zawodnicy mieli też wpływ na to, w jaki sposób trenujemy, ale piłkarze woleli nic nie mówić, żeby nie mówiono potem, że po ich decyzji „coś” nie wyszło. Zresztą było to widać podczas spotkań. Więcej graliśmy obok siebie niż ze sobą. Dlatego też nasze mecze wyglądały, jak wyglądały. Często zastanawiam się co tak naprawdę stało się po meczu z ŁKS-em ( od meczu z ŁKS-em Górnik nie wygrał żadnego spotkania przyp. – red). Oczywiście jako trener obserwuje pewne „rzeczy” i jestem je w stanie ocenić, ale z drugiej strony to nie mogło być tylko „to”. Musiało stać się jeszcze „coś”, o czym nie wiem i nie potrafię tego rozgryźć. To jest dla mnie największy problem.

Wcześniej mówił pan, że nie lubi Pan robić transferów w trakcie trwania sezonu. Ale na początku sezonu w Górniku były ruchu transferowe, czy były to rzeczywiste wzmocnienia, czy bardziej tzw. „zapchajdziury”?
Na pewno nie nazywałbym tych transferów „zapchajdziurami”. Miałem nadzieję, że swoim doświadczeniem bardziej pomoże nam Michał Karwan. Ale miał też dobre spotkania, w których nam pomógł. Moim zdaniem Przemek Kulig spełnił swoje zdanie. Natomiast Arifovic nie był przygotowany do gry, ponieważ długo nie trenował. Nie pomogło mu również zamieszanie z brakiem pozwolenia na grę i odjęciem punktów. Robert Trznadel jest za młody, natomiast Ales Besta dobrze się wprowadził, ale później doznał kontuzji. Bardzo chciałem mieć w zespole Mario Mutscha. Liczyłem, że uda się go sprowadzić do Górnika na wiosnę, ale rozmawiałem z nim ostatnio i raczej jest to niemożliwe. W chwili obecnej gra w Metz, podpisał tam dwuletni kontrakt i czuje się dobrze we Francji. Nie chce się usprawiedliwiać, ale zawodników, którzy zostali sprowadzeni nie znałem. Dlatego też polegałem na opiniach innych osób. Oczywiście nie twierdzę, że osoby, które pomagały nam przy transferach są winę, ale ciężko w takiej sytuacji znaleźć zawodnika, który jest tani i ma nieprzeciętne umiejętności. Jednak transfery, które zrobiliśmy nie miały wpływu na to, że zakończyliśmy rundę w tak słabym stylu. Oczywiście mogliśmy dokonać innych transferów oraz dokonać ich wcześniej, ale nie mieliśmy takiej możliwości. Poza tym za długo trwało zamieszanie z Kołodziejem oraz niepewność, kto zostanie, a kto odejdzie. Tak naprawdę przed sezonem większość zawodników chciała odejść. To również może być jeden z powodów, dla którego w końcówce graliśmy słabiej.

Nie rozumiem również jak zawodnicy mogą mówić, że są źle przygotowani pod względem motorycznym. Nie twierdzę, że byli przygotowani na najwyższym poziomie, dlatego, że latem jest to niemożliwe. Poza tym kilku zawodników pauzowało z powodu kontuzji, kilka problemów nałożyło się na siebie. Uważam, że mówienie, iż zawodnicy nie mają świeżości i siły na cały mecz tylko dlatego, że nie są dobrze przygotowani jest możliwe tylko w polskiej piłce. W Polsce nie rozumie się, że piłka to przede wszystkim charakter. Nawet, jeżeli ma się 50 lat i trenuje się dwa razy dziennie, to można zagrać 30 czy 40 minut. Pytanie tylko czy się chce i czy jest motywacja. Na pewno też brakowało nam tzw. „ walczaków”, czyli piłkarzy, którzy nie odstawiają nogi.

Kilka tygodni temu było sporo zamieszania wokół pańskiej osoby. Prasa spekulowała na temat pańskiej dalszy pracy w klubie, czy odbył Pan na ten temat rozmowę z prezesem Jędrychem?
Na pewno, jeśli trener przegrywa kilka spotkań w Górniku, to od razu zaczyna się na ten temat spekulować w mediach czy wśród ekspertów. Ja osobiście w ostatnim okresie nie dostałem żadnych sygnałów, które mówiłby, że klub chce ze mnie zrezygnować. Nigdy też nie dostałem żadnego ultimatum. Czasem mam wrażenie, że niektórzy dziennikarze myślą, że chce w klubie pracować 10 lat albo nigdy nie odchodzić z klubu.

Może również dojść do sytuacji odwrotnej. Ja chciałbym mieć wpływ na skład personalny drużyny i chciałbym „poukładać klocki”. Jeżeli nie będę mógł, to może też nie będę chciał czy mógł pracować w Górniku. Tego, co stało się w ostatnich meczach więcej nie będę promował swoim nazwiskiem.
Oczywiście, jeżeli dostanę pozwolenie na grę, którą ja preferuje to dobrze. Jeżeli nie, to nie będę stał nikomu na drodze.

Od kilku tygodni z drużyną pracuje psycholog. Czy to pan prosił o taką pomoc czy pomysł z psychologiem został odgórnie narzucony przez Allianz?
Odgórnie. Powiem szczerze, że osobiście, jako piłkarz czy trener nigdy nie potrzebowałem pomocy psychologa. Wydaję mi się, że psycholog pracuje z nami nie po to, aby zespół lepiej grał, tylko po to, aby sprawdzić i odporność na stres czy „stan ducha”.

Jeżeli sam nie będę mógł sobie poradzić, to skończę. Wiem, że grupa psychologów nie pomoże. To jest indywidualna sprawa każdego piłkarza. To powinny być indywidualne rozmowy i przede wszystkim zawodnik musi tego chcieć.

Ostatnio sporo było kontrowersji wokół odsunięcia od drużyny Szczota i Gorawskiego. Na temat dość
kontrowersyjnego wywiadu, którego udzielił Szczot już się pan wypowiadał, ale czy mógłby Pan powiedzieć, dlaczego ci dwaj zawodnicy zostali odsunięci od drużyny?

Na pewno nie będę zniżał się do poziomu Roberta Szczota i udzielał takich wywiadów. Uważam, to za karygodne, że piłkarz może coś takiego powiedzieć (Szczot w jednym z wywiadów powiedział, że z trenerem Komornickim nie chce już rozmawiać – przyp. red). Wiem, że dziennikarze mają przyjemność z tego, że piłkarz powiedział „coś” na trenera.
Gdyby nie było powodów, nie odsunąłbym od treningów Szczota i Gorawskiego. Ja jestem człowiekiem, który przestrzega pewnych zasad, a obaj zawodnicy dobrze wiedzą, dlaczego tak się stało. Były już sytuacje, w których rozmawiałem z tymi piłkarzami, a potem oni mówili zupełnie, co innego.

Zresztą wystarczy spojrzeć ile w ciągu roku grał Gorawski ze Szczotem i ile strzeli bramek, czy wypracowali sytuacji, odpowiedź będzie prosta. Nie mogę sobie przypomnieć żebym był „nie fair” w stosunku do tych dwóch zawodników. Ale w odwrotnym kierunku zdarzało się.

Musiałem podjąć decyzje o odsunięciu tych zawodników i biorę za to pełną odpowiedzialność. Natomiast wypowiedzi, którą Szczot się popisał komentować nie będę. Tu chodzi o Górnik Zabrze. To nie jest jakaś prywatna rozgrywka między mną a Szczotem. Liczę, że prezes Jędrych oraz właściciel klubu zareagują odpowiednio na tą wypowiedź.

Czy zatem wyobraża Pan sobie dalej współprace ze Szczotem i Gorawskim?
Górnik potrzebuje zawodników, którzy będą grać i czerpać z tego przyjemność, to jest podstawa. W końcu z niewolnika nie ma pracownika. My w zespole nie potrzebujemy gwiazd, tylko potrzebuje piłkarzy, którzy grają z sercem. Analizowałem mecze, które graliśmy i wiem, kto angażował się w grę, a kto nie. Nie chce komentować czy będę współpracował z tymi zawodnikami. Ale na pewno nie są to piłkarze, na których chciałbym opierać grę zespołu. Tacy zawodnicy jak Szczot i Gorawski powinny w trudnych chwilach strzelać decydujące bramki czy je wypracowywać, a tak nie było. Ja już nie będę miał więcej skrupułów, bo piłkarze ich nie mają.

Również w tej rundzie nie pomagali Wam sędziowie. Po meczu z Sandencją Nowy Sącz miał Pan sporu pretensji do sędziego Trochimiuka, ale wtedy Górnikowi udało się wygrać. Natomiast po ostatnim meczu z KSZO śmiało można powiedzieć, że sędzia Paterek zabrał Górnikowi przynajmniej jeden punkt.
Ale to Pan powiedział. Ja tego nie będę komentował, bo po meczu z Sandecją dużo osób mówiło mi, że za krytykę sędziowie będą „gwizdać” przeciwko Górnikowi. Jeżeli to ma tak wyglądać, to moja praca nie ma sensu. Ja tutaj przyjechałem po to, aby zajmować się piłką i to piłką, którą jest „fair”. Każdy robi błędy, także sędziowie, ale nie może być tak, że sędziowie „mszczą się” za krytykę. Przecież na całym święcie krytykuje się sędziów.
Na pewno błędy sędziów nie miały wpływu na nasza słabszą postawę. Górnik musi być tak mocny, że ani sędziowie, ani przeciwnik nie będą go w stanie pokonać. Były tez mecze gdzie sędzia nam nie przeszkadzał.

Od niedawna w Górniku pracuje Jan Żurek, który pełni funkcję skauta. Jak układa się pańska współpraca z panem Żurkiem?
Pan Żurek będzie moim następcą, ale to tajemnica( śmiech). A tak na poważnie uważam, że potrzebuje ludzi, którzy będą jeździć na mecze i oglądać zawodników. Sam nie dałbym rady. Cały czas jesteśmy w kontrakcie i ustalmy, jakich piłkarzy należy obserwować. Jednak trzeba poczekać na owoce tej współpracy, czyli jakich transferów dokonamy.
Chciałem podkreślić również, że nie będę miał do nikogo pretensji, jeśli ja odejdę, a trener Żurek przejmie zespół, bo jeżeli mnie nie będzie w Górniku to mi wszystko jedno, kto będzie trenował zespół.

Czy odbył pan już jakieś w spotkanie z szefami Allianz, w którym poruszył pan kwestie ewentualnych wzmocnień Górnika?
24 listopada w Warszawie mamy spotkanie. Muszę przedstawić raport na gry zespoły tej jesieni. Myślę, że po tym spotkaniu będzie można powiedzieć czy zostaję w Górniku. Chociaż ze strony szefów Allianz nigdy nie usłyszałem, że chcą ze mnie zrezygnować. Ale na pewno nie będę robił czegoś, tak jak ktoś chce. Nie wchodzi w grę praca z drużyną z jesienni. Jeżeli chcemy grać lepiej, musimy przebudować zespół. Jednak na pewno nie będzie łatwo znaleźć zawodnika, który nam rzeczywiście pomoże

A czy ma już Pan wizję, jak powinien wyglądać zespół na wiosnę?
Mamy listę zawodników, tylko trzeba wybrać odpowiednich piłkarzy. Jednak nie każdy piłkarz będzie chciał grać w Górniku.

Dlatego, że Górnik gra na zapleczu ekstraklasy?
Tak. Poza tym chodzi głównie o obcokrajowców, a Polska piłka nie cieszy się zbyt dużą renomą na zachodzie. Przecież ludzie czytają o tym, co się dzieje w polskiej piłce, mają uprzedzenia. Chodzi też o regularne pensję.
Zawodników do wyboru jest dużo, mam jeszcze dwa tygodnie, aby ich przetestować i później będziemy musieli decydować.

Czyli w styczniu chciałby mieć pan gotowy zespół?
To jest moje marzenie. Tak jak wcześniej mówiłem, nie chce testować zawodników w lutym czy w marcu. Jeżeli chodzi o jednego piłkarza, to nie ma problemu. Jednak, jeżeli to ma być kilku zawodników to może być naprawdę ciężko. Przecież trzeba zgrać zespół i przygotować.

To są podstawy przygotowania i budowania zespołu, a o tym w polskiej piłce się zapomina, dlatego nie odnosimy sukcesów. Polakom się wydaję, że jeżeli sprowadzą kilku piłkarzy za kilkanaście milionów w ciągu miesiąca, to za 3. miesiące będziemy grali na najwyższym poziomie. Dziwie się skąd to się bierze. Przecież ludzie, który trenują w Polsce wiedzą, że żeby dobrze przygotować i zgrać zespół potrzeba roku, a nie miesiąca. Dlatego myślę, że musimy szukać zawodników dobrze wyszkolonych technicznie i taktycznie, żeby znów nie trzeba było uczyć ich podstaw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24