Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt w Elanie Toruń, który nie prowadzi do awansu

Sławomir Pawenta
Sławomir Pawenta
Prezes Elany Jarosław Więckowski (z prawej) musi rozwiązać problem konfliktu Roberta Kłosa (z lewej) z częścią sztabu szkoleniowego
Prezes Elany Jarosław Więckowski (z prawej) musi rozwiązać problem konfliktu Roberta Kłosa (z lewej) z częścią sztabu szkoleniowego Jacek Smarz
Przed sezonem działacze Elany Toruń mieli plany awansu do II ligi. W przerwie letniej wymienili praktycznie cały zespół ze sztabem szkoleniowym na czele.

Do początku okresu przygotowawczego przed rundą wiosenną prawie wszystko szło według planu.

W przerwie zimowej Elana miała dokonać kilku roszad w składzie. Z zespołem pożegnało się siedmiu piłkarzy, wśród nich Michał Steinke i Tomasz Bzdęga. Brak wspomnianych graczy jest najbardziej widoczny na boisku w rundzie wiosennej.

Skład uzupełniono kilkoma graczami. Na plus okienka transferowego można zapisać pozyskanie Huberta Świtalskiego, Bartosza Tetycha i Huberta Krawczuna. Wiele spodziewano się po Aleksandrze Tomaszewskim, jednak ten zawodnik zawodzi. Zimowe transfery z pewnością nie były wzmocnieniami, a jedynie uzupełnieniem składu.

Już zimowe sparingi pokazały, że Elana ma wielkie problemy w defensywie. Potwierdziły to spotkania ligowe.

ZOBACZ TAKŻE:

Kompromitacja Elany Toruń z Leśnikiem Manowo [GALERIA]

Nerwowo zaczęło się robić po inauguracyjnym meczu rundy wiosennej z Gwardią Koszalin (porażka 2:3 - dop. red). Już po tym spotkaniu do naszej redakcji dotarły głosy o zmianie szkoleniowca.Później była wymęczona wygrana z Wdą Świecie (2:1) i pechowy mecz w Przodkowie z GKS-em (2:2). Po tej potyczce Jerzy Cyrak dostał ultimatum - utrzymanie posady za trzy wygrane z rzędu. Już zremisowany mecz z KKS-em Kalisz, choć drużyna rozegrała niezłe zawody, oznaczał pożegnanie ze szkoleniowcem. Klub cały czas zapewniał, że ma plan awaryjny. Mimo zwolnienia trenera, nie był jednak przygotowany jego następca. Czekaliśmy na niego tydzień.

W środę trzecioligowa piłka w Toruniu prawie sięgnęła dna. Elana, która miała walczyć o awans do wyższej klasy rozgrywkowej, ledwo zremisowała z Leśnikiem Manowo 2:2, którego bilans po meczu na stadionie miejskim wynosi: dwie wygrane - jeden remis i 20 (!) porażek.

Za wynik nie można winić nowego trenera (rozpoczął pracę z zespołem we wtorek), ani piłkarzy. Ich postawa to z pewnością wypadkowa atmosfery panującej w klubie i wokół niego.

Elana, po zwolnieniu Jerzego Cyraka, miała problem ze skompletowaniem sztabu szkoleniowego. Po dymisji szkoleniowca drużyny nie chcieli prowadzić Krzysztof Wasilkiewicz (II trener) i Izaaak Stachowicz (trener bramkarzy).

Prezes dementuje, ale...

- W ostatnich dniach pojawiły się sprzeczne informacje o Toruńskim Klubie Piłkarskim Elana S.A., czy ma trenerów czy ich nie ma - dementował na poniedziałkowej konferencji prasowej nasze doniesienia Jarosław Więckowski, prezes spółki. - Prawdą jest tylko, że drużyna nie miała pierwszego szkoleniowca.

W tym momencie należy wrócić do chwili zwolnienia Jerzego Cyraka. Głośno mówi się o konflikcie na linii sztab szkoleniowy - Robert Kłos (menedżer drużyny), Pozostali szkoleniowcy nie wyobrażają sobie współpracy z byłym piłkarzem. W sobotę, po spotkaniu z Sokołem Kleczew, doszło do spotkania m.in. prezesa, współwłaścicieli klubu i trenerów. Nikt nie chce zdradzać szczegółu rozmów.

ZOBACZ TAKŻE:

Staże trenerów w Ekstraklasie. Od ilu dni pracują? [GALERIA]

Drużyna od początku rundy wiosennej nie miała kierownika drużyny, który jest ważną częścią sztabu szkoleniowego. Nie kwapił się do tej funkcji Robert Kłos.

Po zmianie szkoleniowca w protokole meczowym w meczu z Leśnikiem znalazł się wychowanek Elany. Pokłosiem całej sytuacji najprawdopodobniej było to, że szkoleniowiec bramkarzy Izaak Stachowicz obejrzał mecz z trybun. Oficjalnie - jest na zwolnieniu L4. Nieoficjalnie można się domyśleć, że chodzi o konflikt z menedżerem klubu. Stachowicz odmówił komentarza w tej sprawie, odpowiadając „pomidor”.

Kłos debiutu w roli kierownika nie może uznać za udany. W środowym spotkaniu do protokołu wpisał Marcina Tarnowskiego. Nie byłaby to sprawa dziwna, ale zawodnik jest kontuzjowany i nie zasiadł na ławce rezerwowych. Natomiast w zestawieniu zabrakło… Marcina Trojanowskiego, który o tym fakcie dowiedział się tuż przed meczem od… sędziego. Gdyby arbiter nie znał pomocnika żółto-niebieskich i nie poinformowałby o tym fakcie, a zawodnik wszedłby na boisko Elana przegrałaby walkowerem.

We wspomniany konflikt włączyli się kibice. Podczas środowego meczu skandowali „Nie chcemy Kłosa w Elanie”.

Nadal nie wyjaśnione jest rozstanie się z Młodzieżową Akademią Footballu „Elana” jej dyrektora Patryka Kniata. Sam zainteresowany nie chce się wypowiadać na ten temat.

- Teraz dla mnie najważniejsza pierwsza komunia święta syna - ucina dyskusję Kniat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Konflikt w Elanie Toruń, który nie prowadzi do awansu - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na gol24.pl Gol 24