Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec pięknej przygody. Ale piłkarzom Lechii Zielona Góra i tak bijemy wielkie brawa

Piłkarze Lechii Zielona Góra przegrali 0:3 z Legią Warszawa w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski.
Piłkarze Lechii Zielona Góra przegrali 0:3 z Legią Warszawa w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski. Mariusz Kapała / GL
Zakończyła się piękna, pucharowa historia Lechii Zielona Góra. III-ligowiec z Winnego Grodu przegrał 0:3 z utytułowaną Legią Warszawa w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski.

Lechia Zielona Góra – Legia Warszawa 0:3 (0:2)

  • Bramki: Pekhart (8), Kapustka (43), Carlitos (71).
  • Lechia: Fabisiak – Lechowicz, Ostrowski, Kurowski – Malec (od 75 min Maćkowiak), Zając (od 66 min Athenstadt), Loboda, Zientarski, Surożyński (od 75 min Shved) – Mwinyi (od 82 min Kołodenny), Mycan (od 82 min Staśkiewicz).
  • Legia: Hładun – Ribeiro, Augustyniak, Nawrocki – Slisz, Kapustka (od 85 min Celhaka), Strzałek (od 78 min Sokołowski), Mladenović, Wszołek (od 85 min Baku) – Pich (od 59 min Carlitos), Pekhart (od 78 min Rosołek).
  • Żółte kartki: Mycan, Loboda, Ostrowski – Nawrocki.

Do meczu Lechii z Legią przez kilka miesięcy szykowało się całe miasto. Zrobiono wiele, by na stadion MOSiR-u przy ul. Sulechowskiej weszło jak najwięcej kibiców. Postawiono tymczasową trybunę na ponad 1100 osób, obiekt wyposażono w monitoring, dodatkowe ogrodzenia i inne elementy pozwalające na przeprowadzenie imprezy masowej. Udało się, klub sprzedał pięć tysięcy biletów, można było zaczynać piłkarskie święto.

Zielonogórzanie wyszli na boisko i z początku odważnie zaatakowali utytułowanego rywala. Szybko jednak inicjatywę przejęli Legioniści, który otworzyli wynik już w ósmej minucie. Po akcji lewą stroną piłkę na piątym metrze otrzymał Tomas Pekhart. Co prawda Czech był wówczas ustawiony tyłem do bramki, ale nie przeszkodziło mu to w zdobyciu gola piętą, zaskakując tym samym Wojciecha Fabisiaka.

Lechia próbowała odpowiedzieć warszawianom, lecz dogodne pozycje do strzału nie przychodziły jej łatwo. Zwłaszcza, że Legia miała znacznie większe posiadanie piłki, które z czasem potrafiła zamienić na podwyższenie wyniku. Doszło do tego w najgorszym dla zielonogórzan momencie – pod koniec pierwszej połowy. Gola „do szatni” strzelił z 16. metra Bartosz Kapustka, który zapakował piłkę pod samą poprzeczkę.

Po przerwie podopieczni trenera Andrzeja Sawickiego próbowali wyjść wyżej, ale dalej musieli uważać na groźne ataki gości. Kilka razy czujnie interweniował Wojciech Fabisiak. Bramkarz Lechii nie był już jednak w stanie nic zaradzić w 71 minucie. Wówczas po szybkim ataku prawą stroną na 3:0 podwyższył Carlitos, który kilkanaście minut wcześniej pojawił się na boisku.

Kibice na meczu Lechii Zielona Góra z Legią Warszawa.

Takich tłumów stadion w Zielonej Górze nie widział od lat. K...

W końcowej fazie meczu Lechiści mieli jeszcze kilka okazji na zdobycie honorowego trafienia, lecz zabrakło nieco szczęścia. W 73 minucie Mateusz Surożyński wykorzystał nieporozumienie dwójki zawodników Legii i dopadł do piłki na 16. metrze. Po jego strzale futbolówka ostemplowała jednak poprzeczkę. 10 minut później zielonogórzanie popisali się składnym atakiem na jeden kontakt, który próbował wykończyć Krzysztof Staśkiewicz, ale kapitalną interwencją popisał się bramkarz Legii Dominik Hładun. Ostatecznie końcowy gwizdek sędziego wybrzmiał przy stanie 0:3.

Jestem zadowolony ze zwycięstwa, z zakwalifikowania się do kolejnej rundy. Zagraliśmy w takim stylu, w jakim chcieliśmy zagrać, z dobrym balansem między defensywą a ofensywą – powiedział po meczu Kosta Runjaić, szkoleniowiec zwycięskiej drużyny. – Spodziewaliśmy się, że rywale będą grali długimi podaniami. Co prawda nie każde z nich udało nam się wyłapać, ale koniec końców utrzymywaliśmy kontrolę nad tym spotkaniem, tak żeby się nic nie wydarzyło. Bardzo doceniam sposób, w jaki grali nasi rywale – z odwagą, z intensywnością. Życzę im wszystkiego dobrego na dalszą część sezonu.

Zielona Góra ma pierwsze w woj. lubuskim pełnowymiarowe, kryte boisko piłkarskie.

Obiekt robi wrażenie. Wielki balon przykrył boisko piłkarski...

– Kończy się nasza przygoda z Pucharem Polski. Oczywiście dzisiejsze zwycięstwo Legii nie podlega żadnej dyskusji. Była ona zespołem lepszym od nas – ocenił trener Lechii Andrzej Sawicki. – Z mojej perspektywy bardzo żałuję tak łatwo straconej bramki na 1:0, bo myślę, że to bardzo rzadko się zdarza, żeby z takiego kąta trafić piętą. Myślę, że obrońcy niestety nie zachowali się zbyt dobrze. Było widać dużo nerwowości, choć chcieliśmy ściągnąć tę presję, jaka towarzyszyła temu spotkaniu. W szatni to wyglądało okej, natomiast po wyjściu na boisko widać było, że jesteśmy trochę przytłoczeni tym. Oczywiście mecz zasłużenie wygrał zespół lepszy, natomiast uważam, że nie zagraliśmy dzisiaj na tym poziomie, na którym już grywaliśmy. Ewidentnie było dzisiaj również widać brak rytmu meczowego.

Szkoleniowiec Lechii, pytany o powrót do ligowej rzeczywistości, odpowiedział, że będzie to trudne zadanie: – Mam nadzieję, że posiadam w sobie pewne cechy, które potrafią trochę szybciej sprowadzić zawodników na ziemię, ale nie jest to łatwe. Jesienią po każdym spotkaniu pucharowym mieliśmy ten problem. Mam nadzieję, że ten mecz paradoksalnie zaprocentuje; mecz przy takiej publiczności; mecz przegrany, więc musimy wyciągnąć lekcję, bo prawda jest taka, że najlepiej uczą porażki. Mam nadzieję, że po dzisiejszym odpadnięciu szybko złapiemy rytm i z dobrym mentalem pojedziemy na pierwszą kolejkę.

Duży niedosyt. Powiem, że nie taki diabeł straszny jak by mógł się wydawać – stwierdził stoper zielonogórskiej drużyny Rafał Ostrowski. – Troszeczkę słabo weszliśmy w ten mecz, przede wszystkim mentalnie. Baliśmy się rozgrywać, brać ciężar gry na siebie, przez co Legia miała piłkę i stwarzała sobie sytuacje. W drugiej połowie to zmieniliśmy i nie dość, że utrzymywaliśmy się przy piłce, to jakieś zagrożenie stwarzaliśmy. Szkoda, że nie było tak od początku. Cenna lekcja na drugą część sezonu.

Na ćwierćfinale zakończyła się piękna przygoda Lechii w Fortuna Pucharze Polski. Zielonogórscy piłkarze nie będą mieli dużo czasu na odpoczynek po tak wielkim wydarzeniu. Już w sobotę 4 marca udadzą się oni w najdalszą delegację w lidze. Ich rywalem będzie zajmujący trzecią lokatę w tabeli Rekord Bielsko-Biała.

WIDEO: Andrzej Sawicki, najlepszy trener w sportach drużynowych w 60. Plebiscycie „Gazety Lubuskiej”

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Koniec pięknej przygody. Ale piłkarzom Lechii Zielona Góra i tak bijemy wielkie brawa - Gazeta Lubuska

Wróć na gol24.pl Gol 24