Korona Kielce – Pogoń Szczecin 1:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Adam Buksa 20, 1:1 Wato Arweladze 84.
Korona: Miśkiewicz – Kovacević, Marquez Ż, Tamm Ż (46. Pućko) – Rymaniak, Petrak (65. Arweladze), Gnjatić – Brown Forbes, Żubrowski, Gardawski – Górski (62. Soriano).
Pogoń: Załuska – Bartkowski, Fojut, Malec, Nunes – Podstawski, Kozulj (80. Delew Ż) – Drygas, Majewski Ż (85. Żyro), Guarrotxena (46. Kowalczyk) – Buksa Ż.
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Przed tygodniem kielczanie mieli sporo szczęścia, bo byli słabsi od Lechii Gdańsk w Kielcach, ale udało się im bezbramkowo zremisować. Tym razem też była w wielkich opałach przez większą część spotkania, ale uratowała remis. To już kolejny taki mecz Korony w Kielcach, w którym remisuje. W piątek zagrała słabo przed przerwą i była zepchnięta do defensywy, gdyż miała w składzie za dużo defensywnych graczy. Lepiej było w końcowej fazie meczu, gdy trener Gino Lettieri dokonał zmian i wprowadził do gry ofensywnych piłkarzy.
Korona i Pogoń zaczęły z kilkoma zmianami w wyjściowych jedenastkach, w porównaniu do poprzednich spotkań. W ekipie ze Szczecina po raz pierwszy w podstawowej jedenastce zagrał Jakub Bartkowski, a po prawie rocznej przerwie Jarosław Fojut. W kieleckim zespole w ataku wystąpił Maciej Górski, do drugiej linii po pauzie za kartki wrócił Jakub Żubrowski.
W pierwszych minutach gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, bez klarownej okazji do zdobycia bramki. W 14 minucie wszyscy obecni na stadionie wstali i brawami uczcili pamięć Sławomira Rutki, który w Koronie grał właśnie z numerem 14. W piątek minęło właśnie dziesięć lat od tragicznej śmierci byłego zawodnika kieleckiej drużyny. W tym momencie na telebimie pojawiło się zdjęcie popularnego „Łydy”.
Po kwadransie Pogoń zaczęła groźniej atakować i szybko przyniosło to efekty. Będący na lewej stronie Zvonimir Kozulj podał w tempo do Adama Buksy, który wbiegł z futbolówką w pole karne i uderzył. Piłka odbiła się od nogi Michała Miśkiewicza, później od słupka i wpadła do siatki! Radość Buksy ogromna, bo 500 minut czeka na trafienie.
Pogoń prezentowała się lepiej w tej części gry, miała przewagę w drugiej linii. W Koronie kompletnie niewidoczny był Oliver Petrak, bardzo mało było też akcji skrzydłami. Z długimi piłkami bez problemu radzili sobie defensorzy Pogoni. W efekcie Łukasz Załuska, były bramkarz Korony, a teraz Korony, był praktycznie bezrobotny.
W pierwszej połowie padły jeszcze dwa gole, ale nie zostały uznane. Weryfikacja VAR potwierdziła, że w tych sytuacjach był spalony. Nie uznane zostały trafienia Radosława Majewskiego w 33 minucie i Felicio Browna Forbesa w doliczonym czasie gry.
Na drugą połowę Gino Lettieri desygnował do gry Mateja Pućko i jego wejście na krótko nieco ożywiło grę w ofensywie. Ale i tak Pogoń była bliższa zdobycia bramki. W 52 minucie Michał Miśkiewicz uratował Koronę od utraty bramki – wyciągnął się jak struna i na róg sparował piłkę po strzale Adama Buksy.
Korona odpowiedziała mocnym, ale niecelnym uderzeniem Olivera Petraka. Później weszli jeszcze Elia Soriano – uderzył z rzutu wolnego, ale po rykoszecie piłka przeszła obok bramki i Wato Arweladze. Ten ostatni w 84 minucie zdobył wyrównującą bramkę. To miało być dośrodkowanie z rzutu wolnego, ale nikt nie dotknął piłki i ta niespodziewanie wpadła do siatki obok Łukasza Załuski.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
NAJWIĘCEJ INFORMACJI O ŚWIĘTOKRZYSKIM SPORCIE NA:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?