W chwili przerwania rywalizacji kluby miały już za sobą półmetek rozgrywek, a na pierwszym miejscu w tabeli znajdował się Ruch, który miał jednak dwa mecze rozegrane więcej od drugiej Wisły Kraków i jedno spotkanie więcej od trzeciej Pogoni Lwów - oba te kluby traciły do Niebieskich 2 punkty. W związku z niedokończeniem rozgrywek tytuł mistrza Polski nie został nikomu przyznany - czytamy na stronie Historia Polskiej Piłki Nożnej.
Liga w stanie wojennym
Jak będzie teraz? Ze względu na przełożenie mistrzostw Europy na 2021 rok, jest nadzieja, że piłkarskie rozgrywki uda się dokończyć w maju i czerwcu. Inne dyscypliny nie czekały - mistrzem Polski koszykarzy jest już Stelmet Enea BC Zielona Góra, a koszykarek - Arka Gdynia. Wszyscy uczestnicy tego sezonu mają prawo przystąpić do następnych rozgrywek. Przerwano też rywalizację w Polskiej Hokej Lidze, a tytuł mistrzowski trafił do GKS Tychy. Zawieszone są rozgrywki siatkarek i siatkarzy oraz piłkarek ręcznych i piłkarzy ręcznych.
Sytuacja przypomina wojnę, choć gdy w Polsce był stan wojenny, sport chyba nie znalazł się w takim stanie niepewności, jak teraz przy pandemii koronawirusa.
- To był środek zimy, 13 grudnia 1981 roku, nie było wtedy ligi i nie miałem takich myśli, że możemy nie wrócić do grania - przyznaje Edward Socha, ówczesny piłkarz Górnika Zabrze. - Mieszkałem z rodziną w Zabrzu. Rano w niedzielę, gdy nie było w telewizji „Teleranka”, tylko przemawiał generał Jaruzelski, podjęliśmy szybką decyzję, że wsiadamy w samochód i jedziemy do Wodzisławia, do moich rodziców i do teściów. Córka Kasia miała trzy lata, syn Bartek cztery miesiące, ich bezpieczeństwo było najważniejsze. Pamiętam, że nikt nas wtedy nie zatrzymał, choć na każdym skrzyżowaniu stały czołgi i transportery opancerzone. Potem, aby przejechać z miasta do miasta potrzebne były przepustki.
To był środek zimy, 13 grudnia 1981 roku, nie było wtedy ligi i nie miałem takich myśli, że możemy nie wrócić do grania
Piłka miała przerwę, ale Główny Komitet Kultury Fizycznej i Sportu zawiesił inne rozgrywki, w tym koszykówki.
- Liga była zawieszona na miesiąc i nie można było grać. Przecież nie wolno było się przemieszczać - wspomina Dariusz Szczubiał, wtedy zawodnik Zagłębia Sosnowiec, cytowany przez Onet. - Później, gdy już rozgrywki odwieszono, musieliśmy jeździć z przepustkami. Kontrole były ciągle. Zwłaszcza jak pokonywało się drogę z jednego do drugiego miasta. Pamiętam, jak jechaliśmy z Sosnowca do Bytomia. Pierwszą kontrolę mieliśmy na granicy Katowic. Było dosyć ostro. Od wszystkich milicja zażądała dowodów, autobus był sprawdzany z każdej strony. Później kolejna kontrola w Chorzowie i jeszcze jedna w Bytomiu. Wyruszyć trzeba było z dużym wyprzedzeniem.
Mistrzem został Górnik Wałbrzych, Zagłębie zajęło 4. miejsce, a Stal Bobrek Bytom - 7.
Odsunięta podróż życia
- Z tego, co pamiętam wróciliśmy normalnie do treningów, a ja z rodziną ponownie mieszkałem w Zabrzu, więc nie było problemów z przemieszczaniem się - wraca do wspomnień Edward Socha. - Jednak o rok odsunęła się od nas podróż życia, czyli tournee Górnika po Ameryce Południowej. Oczywiście, nie myśleliśmy wtedy, czy zupełnie nam to przepadło. Mieliśmy inne problemy, bo nic nie było w sklepach. Za zaoszczędzone pieniądze kupowało się dolary, aby w Pewexie kupić coś dla dzieci, na przykład mleko Humana. Nam jako piłkarzom, do trenowania nie brakowało niczego, mieliśmy trochę łatwiej niż inni.
Za zaoszczędzone pieniądze kupowało się dolary, aby w Pewexie kupić coś dla dzieci, na przykład mleko Humana
Liga zaczęła wiosnę 6 marca i musiała skończyć się do 9 maja ze względu na mundial w Hiszpanii. 7 marca w obecności 18 tys. widzów Górnicy pokonali Niebieskich 2:1. Mistrzem został Widzew, a Górnik był na 5. miejscu. Gdy zabrzanie polecieli już na wymarzone tournee w 1983 roku, to przy powrocie na lotnisku we Frankfurcie „ulotnił się” bramkarz Aleksander Famuła.
Wyścig w cieniu Czernobyla
W Polsce zanim zawieszono rozgrywki przez koronawirusa, grano bez udziału kibiców - odbyły się mecze piłkarskiego Pucharu Polski z udziałem GKS-u Tychy oraz Piasta Gliwice, czy ligowe spotkanie koszykarzy MKS Dąbrowa Górnicza w Zielonej Górze. W 1986 roku, tuż po wybuchu w elektrowni atomowej w Czernobylu, nikt się nie patyczkował z uczestnikami 39. Wyścigu Pokoju. Katastrofa nastąpiła 26 kwietnia, a prolog i pierwsze trzy etapy odbyły się w Kijowie w dniach 6-9 maja.
- Przygotowywaliśmy się na zgrupowaniu we Wrocławiu, podczas którego trenowaliśmy razem z Amerykanami. Nagle ekipa USA zaczęła się pakować. Zapytaliśmy, co się stało i od nich dowiedzieliśmy się o awarii w Czarnobylu, bo oficjalnie ta informacja pojawiła się dopiero po kilku dniach - wspominał ówczesny trener kadry Ryszard Szurkowski. Polscy kolarze nie chcieli jechać do Kijowa, ale w końcu ulegli naciskom władz państwowych.
Do wyścigu przystąpiło tylko 64 zawodników, w tym sześciu Polaków - z własnym prowiantem, wodą i licznikami Geigera. Wśród licznej publiczności na etapach w Kijowie nie było dzieci. Nie chciano ich narażać na promieniowanie i wywieziono poza ten obszar. Polscy kolarze na pytania, dlaczego nie wypadli dobrze, na przykład w jeździe indywidualnej na czas, mieli tłumaczyć, że bali się głębiej oddychać, ze względu na obawę przed skażonym powietrzem.
Zobacz koniecznie
Nie przegap
Zobacz koniecznie
🔔🔔🔔
Pobierz bezpłatną aplikację Dziennika Zachodniego i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.
Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.
Bądź na bieżąco i obserwuj
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?