Koronawirus szachuje Widzew i Legię. Czy w piątek dojdzie do meczu?

Działacze Widzewa poinformowali wczoraj, że są w drużynie kolejne przypadki COVID-19.

Po tym, jak w zeszłym tygodniu w pierwszym zespole Widzewa zdiagnozowano u dwóch piłkarzy zakażenie koronawirusem, cały zespół, wraz ze sztabem szkoleniowym, trafił - decyzją sanepidu - na kwarantannę. Przeprowadzono już kolejne badania, które wykazały zachorowania również u innych osób.

W komunikacie klubowym można przeczytać: „U większości widzewiaków wyniki testu były negatywne, mogą oni zgodnie z postanowieniem Sanepidu oficjalnie wrócić do treningów drużynowych. Pozostałe osoby, które nadal przebywać będą na kwarantannie, czują się dobrze i przechodzą chorobę bezobjawowo. Klub jest w stałym kontakcie z Sanepidem i Polskim Związkiem Piłki Nożnej”.

Ten komunikat nadal nie przesądza, czy piątkowy mecz Pucharu Polski dojdzie do skutku. Jedno jest pewne, że jeśli spotkanie z mistrzem Polski odbędzie się, to bez udziału kibiców.

Legia też ma problem
Swoje problemy ma także Legia. Również w stołecznej drużynie zostały ujawnione przypadki COVID-19, a wielu zawodników leczy urazy. W meczu przeciwko Pogoni Szczecin trener Czesław Michniewicz (dobrze znany w Łodzi) nie mógł skorzystać aż z czternastu zawodników ekstraklasowej kadry. Nie mogli zagrać m.in.: Radosław Cierzniak, Mateusz Wieteska, Mateusz Hołownia, Bartosz Kapustka, Kacper Kostorz, Marko Vesović, Rafael Lopes i Luquinhas.

Warto przypomnieć, że nieco ponad miesiąc temu, Michniewicz zastąpił Aleksandara Vukovicia. Pierwszym zadaniem 50-latka miał być awans do fazy grupowej Ligi Europy wywalczony z Karabachem Agdam. Nie wyszło. Pozostało tylko to, co w ostatnich latach jest tradycyjnym celem Legii - bitwa o mistrzostwo i Puchar Polski.