Kownacki pokazał, że ma talent. Ale teraz dajmy mu spokojnie pracować [KOMENTARZ]

Wojciech Maćczak
Dawid Kownacki to wielka nadzieja Lecha Poznań
Dawid Kownacki to wielka nadzieja Lecha Poznań Grzegorz Dembiński
Dawid Kownacki to jeden z największych wygranych pierwszych kolejek wiosennej części sezonu w Ekstraklasie. Młody zawodnik Lecha przed tygodniem zdobył w Szczecinie swoją pierwszą bramkę, a w meczu z Piastem Gliwice zaliczył dwie asysty. Ma za sobą bardzo istotny etap, ale przed nim jeszcze ważniejszy: nie zachłysnąć się pierwszymi drobnymi sukcesami i skupić się na pracy.

Ile to mieliśmy młodych talentów, których po kilku udanych meczach widzieliśmy w największych europejskich klubach? Ile było takich Smolińskich, Janczyków, Marciniaków czy Burkhardtów, którym dopiero co udało się prosto kopnąć piłkę, a my stawialiśmy ich w roli przyszłych liderów reprezentacji Polski? Daleko szukać – wspomnijmy chociażby lechitę Mateusza Możdżenia, którego bramką z Manchesterem City zachwycała się cała Polska, a który teraz ma problemy z wywalczeniem miejsca w podstawowym składzie Lecha. Jeszcze dobitniejszy przykład to Artur Marciniak, etatowy bywalec zgrupowań polskich młodzieżówek i wielka nadzieja „Kolejorza”, który obecnie pałęta się w drugiej lidze.

Takie przykłady można by mnożyć. W Polsce mamy tendencję do obwoływania gwiazdą każdego, kto pokaże choć odrobinę potencjału. Dziennikarze lubią nazwać objawieniem ligi zawodnika, który dopiero co trafił do zespołu seniorów i na dobrą sprawę nie zdołał jeszcze się w nim zadomowić. A opinia publiczna, spragniona sukcesów piłkarskich, szybko podłapuje i eksponuje tego typu doniesienia. Chcemy widzieć, że młody zawodnik to przyszły lider kadry i wielka gwiazda naszego futbolu mimo że dopiero stawia pierwsze kroki w profesjonalnej piłce.

Dlatego trochę zaniepokoiły mnie tytuły, wieszczące, że lechita Dawid Kownacki ma być przyszłą gwiazdą ligi. Fakt, chłopak pokazał, że ma wielki talent. Udowodnił, że gra bez kompleksów, że potrafi nie dać się presji i wchodząc z ławki może zagrać kapitalne spotkanie. Pokazał, że ma potencjał i przy odpowiednim prowadzeniu może zostać dobrym piłkarzem. Innymi słowy – chłopak ma papiery na dobre granie.

Tyle że, jak to było wspomniane na wstępie, takich z papierami mieliśmy już wielu. Niestety większość z nich nie udowodniła tego w praktyce – część okazała się po prostu przeciętnymi zawodnikami, część zbytnio zachłysnęła się pierwszymi sukcesami, uznając, że dalsza praca nie jest już konieczna. To jest w jakiś sposób normalne – jeśli młodemu chłopakowi, który wczoraj wszedł do składu a dzisiaj dowiaduje się, że jest gwiazdą, sodówka może strzelić do głowy.

Bardzo istotne jest więc, żeby młodego zawodnika odpowiednio pokierować. Ważne, by wpoić mu, że każdy kolejny krok będzie budował go jako piłkarza. Strzelenie gola w Ekstraklasie – choć w wieku siedemnastu lat pewnie niezmiernie cieszy – to tylko przystanek, etap, po którym trzeba iść dalej w górę. Teraz potrzeba codziennej, solidnej i wytężonej pracy, by przyszły dalsze efekty. By nie skończyć jak wiele innych niespełnionych talentów, tylko wybić się.

„Kownaś” wydaje się człowiekiem w pełni tego świadomym. Wygląda na chłopaka, który ma poukładane w głowie i któremu sodówka nie powinna zaszkodzić. – Dla mnie każda minuta w Ekstraklasie to duże doświadczenie – stwierdził po spotkaniu z Piastem, w którym zaliczył dwie kapitalne asysty. Najwyraźniej wie, że choć zaliczył dwa dobre występy, to przed nim jeszcze dużo pracy. I tylko jego wzmożony wysiłek może sprawić, że za kilka lat stanie się piłkarzem z prawdziwego zdarzenia.

Na razie ma za sobą pierwsze spotkanie z Ekstraklasą. Teraz czeka go jednak ważniejszy test – jak poradzi sobie z szumem wokół swojej osoby. A my powinniśmy w spokoju pozwolić mu szlifować jego talent. Trzeba zrozumieć, że Kownacki – choć rzeczywiście zaliczył dwa dobre występy – w Ekstraklasie rozegrał póki co mniej niż 90 minut. Nie jest to zawodnik, który od jutra wejdzie do podstawowego składu Lecha i zacznie decydować o losach zespołu. I nie oczekujmy tego od niego – niech stopniowo pracuje na kolejne szanse w Ekstraklasie, a do składu trafi, gdy będzie na to w pełni gotowy.

Trzeba dać mu czas. Nie oczekujmy cudów już teraz. Pozwólmy chłopakowi spokojnie pracować, dajmy mu popełnić błędy, czy zagrać słabsze mecze. Takie z pewnością się zdarzą, bo przecież tego się nie da uniknąć. Ważne, by Dawid w spokoju mógł szlifować swój talent, a dzięki temu za kilka lat może dać mnóstwo radości nie tylko kibicom w Poznaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24