Wszystko przez wydarzenia, które miały miejsce podczas letniego okienka transferowego.
Cel Wisły Kraków? Odzyskać utracony tytuł. Cel Legii Warszawa? Zdobyć tytuł po pięciu latach. Cel Polonii Warszawa? Wygrać ligę. Cel Lecha Poznań? Obronić złoto.
Cztery drużyny i cztery identyczne cele. Ale zwycięzca może być tylko jeden. I teraz można powiedzieć, że tak jest co roku. Prawda. Tylko, że poczynania kandydatów do mistrzostwa na rynku transferowym nie były jeszcze nigdy tak odważne. Jeszcze nigdy główni faworyci nie stoczyli tak drogiej i zażartej walki w kupowaniu (bez ograniczeń) nowych piłkarzy. Legia, Polonia i Wisła nie szczędziły pieniędzy na nowych piłkarzy. Jakby właściciele klubów zaczęli nagle wyznawać zasadę - cel uświęca środki. A tym razem środki nie były małe. Wydatki liczone są w milionach euro. I to nie wszystkie razem wzięte, ale w każdym przypadku osobno. Tylko Lech nieco się wyłamał i na tle trójki rywali nie zaszalał z transferami.
Taki obrót spraw już teraz gwarantuje nam wielkie emocje i co najmniej trójkę (wielkich) przegranych. Może być czwórka, bo kto wie, czy na finiszu najlepsza nie okaże się jeszcze inna drużyna. W końcu nie tylko Polonia, Wisła, Legia i Lech marzą o złocie. Najwięcej do stracenia mają dwie stołeczne drużyny, bo wydały najwięcej. W razie niepowodzenia (czyli każde miejsce poniżej pierwszego) okaże się, że wszystkie fundusze zostały wyrzucone w błoto, bo przecież celu nie udało się osiągnąć. Wisła jest w nieco lepszej sytuacji, bo z sejfu przy Reymonta wypłynęło mniej kasy, więc ekonomiczny kac będzie dużo mniejszy. Wydaje się, że w najlepszej sytuacji jest "Kolejorz". W Poznaniu nie szastano pieniędzmi i jeśli Lech nie obroni majstra to płacz przy Bułgarskiej powinien być stosunkowo najmniejszy. Ale z drugiej strony, gdy na szczycie będzie ktoś, kto latem odważył się zainwestować w nowych graczy, to w Poznaniu będą pluli sobie w brodę. I wtedy pomyślą, że może jednak warto
było wydać kilka milionów złotych, które wpłynęły na konto po sprzedaży Roberta Lewandowskiego.
Mistrz oczywiście może być tylko jeden, a więc tylko jedna drużyna zamieni wydane miliony złotych w złoto. Kto będzie królem Midasem polskiej piłki? Wojciechowski? Walter? Cupiał? Rutkowski? A może ktoś inny, z drugiego szeregu? Odpowiedź poznamy w maju. Wtedy też dowiemy się kto będzie płakał proporcjonalnie do letnich wydatków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?