Kuras chwali Aleksandra i Djuricia. Echa zwycięstwa Sandecji nad Arką

Marcin Rogowski
Na trybunach w Nowym Sączu zasiadł komplet kibiców
Na trybunach w Nowym Sączu zasiadł komplet kibiców Marcin Makówka
W niedzielę w Nowym Sączu spotkały się zespoły Sandecji i Arki Gdynia. Oba w tym sezonie nie zaznały jeszcze smaku zwycięstwa. Trenerzy zapowiadali, że ich zespoły będą grać tylko i wyłącznie o zwycięstwo. Na stadionie przy ulicy Kilińskiego 47 pojawił się komplet publiczności, w tym 150 kibiców z Gdyni.

Jeszcze przed rozpoczęciem meczu spiker przekazał informację od PZPN-u, że jeżeli kibice wywieszą flagę niezwiązaną z klubem, to mecz zostanie przerwany i goście wygrają walkowerem.

Mecz rozpoczął się o godzinie 17. Już w 5. minucie Milan Djurić pokazał, że jest sporym wzmocnieniem. Po zbyt krótkim wybiciu piłki przez obrońców Arki uderzył kąśliwie z 20 metrów, ale piłka poszła minimalnie obok prawego słupka bramki strzeżonej przez Juszczyka. Od tego momentu na boisku zaczęli przeważać goście, którzy stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji do strzelenia bramki. Najgroźniejsza z nich miała miejsce w 12. minucie kiedy to strzał zawodnika Arki zablokował Dymkowski (gdyby tego nie zrobił Kozioł byłby w poważnych opałach). W 18. minucie Sandecja przeprowadziła pierwsza akcję od dłuższego czasu. Djurić idealnie podał do Aleksandra, który przedłużył piłkę do Chmiesta. Jednak ten drugi był na spalonym, a Chmiest został ukarany żółtą kartką za grę po gwizdku sędziego. Minutę później w pole karne Arki dośrodkowywał Eismann, piłkę głową do bramki skierował Chmiest, ale sędzia dopatrzył się spalonego i nie uznał gola.

Potem gra toczyła się głownie w środku pola i nie było większych zagrożeń obu bramek. W 26. minucie Arka miała najlepszą okazję w meczu, aby zdobyć bramkę. Gdyby nie interwencja Dymkowskiego, który wybył piłkę spod nóg napastnika, to goście prowadziliby 1:0. W 32. minucie Aleksander zdecydował się na rajd przy końcowej linii boiska, wpadł w pole karne, gdzie został sfaulowany przez Krajanowskiego. Poszkodowany sam wymierzył sprawiedliwość mocnym strzałem w prawy róg bramki.

Trzy minuty później Sandecja mogła prowadzić dwoma bramkami, ale piłkę z linii bramkowej po strzale głową Aleksandra wybił Krajanowski. Można powiedzieć „co się odwlecze to nie ucieczce”, bo nie minęły kolejne trzy minuty, a na listę strzelców znów wpisał się Arkadiusz Aleksander. Wykorzystał on idealne dośrodkowanie Eismanna z rzutu wolnego, uprzedził wychodzącego Juszczyka i głową strzelił bramkę. Do przerwy nie działo się już nic ciekawego poza żółtą kartką dla strzelca bramek, za faul na Arifoviciu. Kibice Arki mieli nadzieję, że po przerwie dokona się taki sam cud jak w meczu z Piastem, kiedy to gdynianie odrobili dwubramkową stratę i zremisowali mecz.

Drugą połowę Sandecja rozpoczęła bez żadnych zmian w składzie, natomiast w Arce, Kowalskiego zastąpił Niedziela (który był najaktywniejszym zawodnikiem gości). Zaraz na samym początku z prawej strony idealnie dośrodkował Jędrzejowski, ale strzał głową Aleksandra powędrował kilka centymetrów nad poprzeczką. Kolejna groźna akcja meczu miała miejsce w 52. minucie, kiedy to piłka dwukrotnie była kierowana w pole karne Arki, ale nie było żadnego zagrożenia. Pięć minut później 18 metrów przed własnym polem karnym faulował Dymkowski. Z wolnego mocno uderzał Czoska, ale w bramce świetnie dysponowany był Marek Kozioł. Potwierdził to także w 63. minucie, kiedy wygrał pojedynek sam na sam z zawodnikiem Arki, a dobitkę zablokował Frohlich. Potem gra toczyła się głownie w środku boiska. 70 minuta meczu, to kolejna groźna akcja Arki. W sytuacji sam na sam z 12 metrów strzelał Niedziela, lecz znów na drodze piłki do siatki stanął sądecki bramkarz.

W 81. minucie Sandecja zadała ostatni cios. Djurić zagrał do Jędrzejowskiego, który wyszedł sam na sam, jednak zobaczył lepiej ustawionego Aleksandra, podał mu piłkę, a ten dopełnił tylko formalności. Minutę później Jędrzejowski przebiegł pół boiska, położył trzech rywali i w decydującej fazie akcji zabrakło mu zimnej krwi (posłał piłkę nad poprzeczką). Trzy minuty później boisko opuścił Aleksander, a w jego miejsce wszedł Wiśniewski. Bohatera meczu kibice pożegnali owacją na stojąco i gromkim „dziękujemy”.

Sandecja kończyła ten mecz w 10 po czerwonej kartce dla Dymkowskiego za faul na Ivanovskim, gdy ten był w sytuacji sam na sam. Sam poszkodowany podszedł do wolnego, jednak posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. W doliczonym czasie gry idealną okazję do zdobycia bramki miał Gawęcki, który będąc oko w oko z bramkarzem strzelił daleko obok prawego słupka bramki (w meczu z Wisłą Płock także zmarnował 100% okazję). Do końca meczu nie wydarzyło się już nic ciekawego i po dobrym spotkaniu Sandecja pokonała Arkę 3:0.

Pomeczowe wypowiedzi:

Mariusz Kuras, trener Sandecji: Wygraliśmy z klasowym rywalem. To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne, aby dowartościować się psychicznie. Chciałbym podziękować piłkarzom za serce i zaangażowanie. Cieszę się niesamowicie z tego zasłużonego, ale ciężko wywalczonego zwycięstwa. Arka to zespół z tradycjami, świetnym trenerem, ale to my byliśmy lepsi. Chciałbym pogratulować Arkowi hat-tricka. Pozytywnie spisał się Milan Djuric, który zaliczył udany debiut.

Petr Nemec, trener Arki: Powiem bardzo krótko. Przyjechaliśmy tutaj grać w piłkę. Gospodarze chcieli strzelać bramki i wygrać ten mecz. To była ta różnica. Nie tak sobie wyobrażam walkę o górną część tabeli.

Marcin Juszczyk, bramkarz Arki: Zaczęliśmy ten mecz dość dobrze. Mieliśmy sytuacje i potem był dość kontrowersyjny rzut karny. Aleksander biegł przy linii końcowej z Siebertem i upadł. Po utracie bramki z karnego nie wiem, co się z nami stało. Praktycznie stanęliśmy i dostaliśmy zaraz drugi cios. Niestety, tak jak z Piastem losów meczu nie udało się odwrócić. W końcówce po kontrach Sandecji mogło być nawet i 5:0. Musimy absolutnie z tego meczu wyciągnąć wnioski i to jak najszybciej. Musimy walczyć i się nie poddawać. Wtedy dopiero wychodzi charakter drużyny. Szkoda mi naszych kibiców, którym podziękowaliśmy po meczu za doping i obecność. Chylę czoła przed nimi. Na pewno nie zasłużyli, aby oglądać takie spotkanie w naszym wykonaniu. Niestety, zbyt wielu z nas nie miało swojego dnia. Każdego stać na to, aby dać z siebie więcej. Nie zawinił ktoś konkretnie, a zawiódł cały zespół.

Patryk Jędrzejowski, pomocnik Sandecji: Na początku mecz był wyrównany, ale tak się ułożyło że to my strzeliliśmy trzy bramki i cieszymy się że komplet punktów zostały w Nowym Sączu. Nie będę się sam oceniał, ponieważ od tego są trenerzy. Następny mecz gramy z Polonią Bytom. Uważam, że z takimi zespołami grając u siebie trzeba wygrywać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24