Łazarek: W Wiśle jest taka karuzela, że trudno pawia nie puścić

Piotr Tymczak/Gazeta Krakowska
Wojciech Łazarek: Mecz z Pogonią  nawarstwił marazm
Wojciech Łazarek: Mecz z Pogonią nawarstwił marazm archiwum
Trener Wisły Michał Probierz miał kilka miesięcy na poprawę gry Wisły. Nie wykorzystał tego czasu. Teraz zostało mu kilka dni. Jeżeli "Biała Gwiazda" nie wygra najbliższego meczu z Lechią Gdańsk, to zapewne nie dostanie już kolejnej szansy.

W tak krótkim okresie jaki pozostał, nie za bardzo można diametralnie zmienić styl gry, ale szkoleniowiec ma jeszcze czas na rozmowę z zawodnikami i popracowanie nad tym, aby poprawić atmosferę w zespole. Z otoczenia drużyny są sygnały, że nie da się jej budować na krzyku, gdy brakuje konstruktywnego dialogu z piłkarzami.

- To przypomina mi koncert orkiestry symfonicznej, w której dyrygent spojrzał na skrzypka, a ten narobił w gacie ze strachu, na sali śmierdzi i skrzypek źle gra - komentuje Wojciech Łazarek, były trener "Białej Gwiazdy". - To są dorośli ludzie. Oczywiście, są różne formy rozmowy, ale bez przesady. Ci ludzie muszą być odpowiedzialni za to, co robią. Mają wykonywać to, na co ich stać i realizować koncepcję taktyczną, jaką w danym meczu chce wyegzekwować trener.

Kryzys w drużynie Wisły jest jednak widoczny i martwi to byłych piłkarzy i trenerów tego klubu. Sami zawodnicy przyznają, że gra nie wygląda tak jakby chcieli. Znamienne jest, że gdy pytamy, co trzeba poprawić, to odsyłają nas do trenera, który ustala skład i taktykę.

- Można było się spodziewać, że może być ciężko, ale nie aż tak. Szwankuje każdy element, w tym taktyka i zaangażowanie - mówi były piłkarz "Białej Gwiazdy" Marcin Jałocha. - Zapewne trener Probierz nie tak to sobie wyobrażał. To młody szkoleniowiec, pracował z powodzeniem w poprzednich klubach, czas ucieka, ale wierzę w to, że sobie poradzi.

- W Wiśle nie ma obecnie zawodników kreatywnych w drugiej linii. Takich, którzy prowadziliby grę. Wisła gra piłkę prostą, ty do mnie, ja do ciebie - ocenia były trener Wisły Lucjan Franczak. A o Maorze Meliksonie mówi: - Jest ogłoszony gwiazdą piłkarską na terenie Polski. Ja uważam, że jeszcze mu dużo do tego brakuje.

- Maor jest specyficznym zawodnikiem, w Wiśle jest obecnie motorem napędowym, ale nie może być takiej sytuacji, że jak Maor nie gra, to nie gra cały zespół. Reżyserów gry powinno być kilku, jak komuś nie idzie, to ten drugi ciągnie wózek - mówi były zawodnik "Białej Gwiazdy" Grzegorz Pater. Jego zdaniem obecnej drużynie Wisły brakuje wszystkiego po trochu, także szczęścia jak w ostatnim meczu w Szczecinie, kiedy sędzia błędnie uznał dwie bramki dla Pogoni. - Trzeba mieć taki zespół, który potrafi się podnieść. Jak traci jedną bramkę, to strzela dwie. Może coś nie wychodzić, ale jak się nie zostawi serducha na boisku, to nie ma mowy o zwycięstwie. Walczyć trzeba do końca - zaznacza Pater.

Wiślakom prowadzonym przez trenera Probierza nie można było odmówić walki do końca, chociażby w pierwszym ligowym spotkaniu z GKS Bełchatów. Później z każdym kolejnym meczem z zespołu zaczęło uchodzić powietrze. - Mecz z Pogonią nawarstwił marazm. To było coś okropnego. Wierzę jednak w to, że Wisła się odrodzi i kolejne mecze będą radosne - prognozuje Łazarek.

Jego zdaniem obecna sytuacja w Wiśle to wypadkowa tego, co działo się w tym klubie w ostatnim sezonie. Chodzi mu o to, że było zbyt dużo zmian na stanowisku szkoleniowca. - Na takiej karuzeli trudno zachować spokój, aby pawia nie puścić. Obroty były na niej coraz szybsze i takie są efekty - stwierdza trener Łazarek.

Zwraca też uwagę, że na poprawę gry Wisły w tym sezonie miał wpłynąć nie tylko trener, ale także nowi zawodnicy. Tymczasem (nie licząc powrotów dawnych wiślaków) nowi piłkarze zawodzą. Za politykę transferową odpowiada wiceprezes Wisły Jacek Bednarz, ale działa w porozumieniu z trenerem. Sprowadzono m.in. Daniela Sikorskiego, który miał się odrodzić w Wiśle, a siedzi na ławce rezerwowych. Romell Quioto na razie pokazał się od najgorszej strony i po brutalnym faulu został zawieszony na pięć meczów. Kiepsko spisuje się też ściągnięty w ostatniej chwili lewy obrońca Jan Frederiksen. Nie pozyskano ani jednego zawodnika, który wniósłby do drużyny coś nowego.

- Może transfery nie były najlepsze. A jeżeli ktoś się nie pomylił, to niech zawodnicy udowodnią, że zostali przyjęci jako muzycy do dobrej orkiestry. Wisła w tej chwili jest przyprószoną firmą, ale zawsze firmą. Oni muszą zebrać ten kurz, aby koncert był właściwy - podkreśla Łazarek. - Zawodnicy, którzy dzięki temu pionowi szkoleniowemu zostali w tej drużynie, nie mogą teraz zawieść.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24