Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech i Hamalainen nie zwalniają tempa. Kolejne zwycięstwo, kolejny gol Fina [RELACJA, ZDJĘCIA]

jac/Damian Wiśniewski
Korona Kielce - Lech Poznań
Korona Kielce - Lech Poznań Sławomir Stachyra / Polska Press
Lech Poznań Jana Urbana kroczy od wygranej do wygranej. Tym razem wygrał na wyjeździe z Koroną Kielce 1:0 (1:0). Trzy punkty zapewnił niezawodny Kasper Hamalainen. Fin strzelił w Ekstraklasie po raz siódmy i zarazem po raz trzeci z rzędu. Występ przeciwko Koronie był jego setnym w lidze.

Obie ekipy do spotkania podchodziły w zupełnie innych nastrojach. Choć Korona była nieznacznie wyżej w tabeli, to przegrała trzy ostatnie mecze z rzędu. Lech z kolei najwyraźniej wychodzi z kryzysu, bo wygrał cztery poprzednie mecze. W pierwszych minutach nie widać jednak było tej lepszej dyspozycji mistrzów Polski.

Już w piątej minucie gry mogło zrobić się 1:0. Kilka metrów od bramki Jasmin Buricia piłkę otrzymał Przybyła, ale futbolówka po jego uderzeniu odbiła się od słupka. Na odpowiedź gości musieliśmy czekać siedem minut – wtedy, zastępujący kontuzjowanego Zbigniewa Małkowskiego, Dariusz Trela kapitalnie obronił strzał głową Kamińskiego.

Gra była dość wyrównana, ale przez długi okres czasu żadna ze stron nie potrafiła stworzyć sobie czystej okazji do objęcia prowadzenia. W 31. minucie Sierpina zaatakował indywidualnie, zszedł z piłką z lewej strony do środka i oddał strzał. Tym razem bramkarz Lecha jednak znów nie musiał interweniować, ponieważ piłka odbiła się od poprzeczki.

Niewykorzystane sytuacje się mszczą i już po chwili gola zdobyli poznaniacy. Barry Douglas ładnie wypatrzył na lewej stronie Kaspera Hamalainena, a Fin pewnym uderzeniem nie dał szans bramkarzowi Korony. Do przerwy obie ekipy stworzyły sobie jeszcze po jednej dogodnej okazji, ale zarówno Vlastimir Jovanović, jak i Gajos pudłowali, więc wynik nie uległ zmianie.

Druga połowa również zaczęła się od dość wysokiego tempa gry obu ekip. Pierwszą dobrą okazję do strzelenia bramki w minucie 66. miał Radek Dejmek, ale futbolówka po jego strzale głową nieznacznie minęła bramkę. Chwilę potem, po błędzie niepewnego dziś Krzysztofa Kiercza, swoją szansę miał Dawid Kownacki, ale i on nie potrafił trafić w światło bramki.

Korona starała się prowadzić grę, ale w kluczowych momentach robiła to niedokładnie – brakowało albo dobrego dośrodkowania, ostatniego podania, lub po prostu lepszego strzału. W pewnym momencie Airam Cabrera próbował też wymusić podyktowanie rzutu karnego, ale arbiter nie dał się nabrać.

Lech nie zagrał rewelacyjnego meczu, ale kolejny raz może dopisać do swojego konta komplet punktów. Mądrze potrafili bronić dostępu do własnej bramki i trzymali kielczan w bezpiecznej od niej odległości i sami mogli podwoić swoje prowadzenie, ale Formella nie wykorzystał okazji po kontrze w doliczonym czasie. O kryzysie z początku sezonu chyba już nie ma mowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24