Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech pokonał HSV w pożegnalnym meczu Rudnevsa

Wojciech Maćczak
Lech Poznań - Hamburger SV
Lech Poznań - Hamburger SV Roger Gorączniak/Ekstraklasa.net
Zwycięstwem Lecha 2:1 zakończył się pojedynek z HSV Hamburg. Niestety był to typowy mecz towarzyski i z boiska przez większość czasu wiało nudą. Ciekawiej zrobiło się mniej więcej w ostatnim kwadransie gry, kiedy gospodarze zdobyli dwa gole. Artjom Rudniew grał przez 45 minut, a później długo jeszcze krążył wokół boiska, rozdając autografy poznańskim kibicom.

Zobacz zdjęcia ze spotkania Lech Poznań - Hamburger SV!

Spotkanie było efektem umowy transferowej Łotysza do niemieckiego klubu. Zawarto w niej punkt, zgodnie z którym HSV miało przyjechać do Poznania w optymalnym składzie i rozegrać mecz towarzyski z Lechem. Niestety, w zestawieniu podopiecznych Thorstena Finka próżno było szukać największych gwiazd drużyny. W Hamburgu zostali m. in. Rafael van der Vaart, Heung Min Son, czy też Marcell Jansen, pod nieobecność dwóch podstawowych bramkarzy między słupkami stanął Tom Mickel. Kibice „Kolejorza” mieli za to okazję oglądać w akcji Petra Jiracka, kata Polaków na Euro 2012, brata byłego zawodnika Lecha Jeffreya Brumę oraz oczywiście Rudniewa.

Trener Mariusz Rumak również nie postawił na wszystkich najlepszych zawodników, przynajmniej nie od początku meczu. W bramce stanął Krzysztof Kotorowski, eksperymentalnie zestawioną linią defensywy dowodził Łukasz Trałka, a na szpicy zagrał Vojo Ubiparip. Szansę występu od pierwszej minuty dostali dwaj młodzi zawodnicy, którzy zazwyczaj nie łapią się nawet do meczowej osiemnastki – Tomasz Kędziora i Jarosław Ratajczak.

Pierwsza połowa była jednak bardzo słaba w wykonaniu poznaniaków, dzięki czemu goście doszli do kilku wyśmienitych sytuacji strzeleckich, których chyba tylko z grzeczności nie wykorzystali. HSV miało przewagę w środku pola, gdzie bardzo słabo zagrał Rafał Murawski, z kolei Szymon Drewniak częściej niż do kolegów z zespołu, podawał piłkę do rywali. Nietypowe zestawienie obrony kompletnie nie zdało egzaminu, przez co Niemcy bardzo często przedostawali się pod bramkę Kotorowskiego. W 21. minucie niefrasobliwość defensywy mógł wykorzystać Rudniew, ale spudłował w sytuacji sam na sam z golkiperem Lecha. W odpowiedzi niezłą okazję dość przypadkiem stworzyli sobie gospodarze. A w zasadzie wykreował ją Tom Mickel, który niepewnie interweniował po dośrodkowaniu z prawej strony, wypuszczając piłkę wprost pod nogi Mateusza Możdżenia. Lechita był kompletnie zaskoczony takim przebiegiem spraw i spudłował.

W 25. minucie kolejny sygnał ostrzegawczy dali gracze z Hamburga, którzy spokojnie klepali sobie piłkę w polu karnym rywala, nie robiąc sobie nic z próbujących im przeszkadzać obrońców. Na szczęście dla Lecha całość zakończył kompletnie nieudanym strzałem Maximilian Beister. Sześć minut później ciąg błędów graczy „Kolejorza” wykorzystał Markus Berg – Drewniak fatalnie zagrywał do Ratajczaka, ten stracił piłkę na rzecz rywala, który nie pomylił się i pokonał Kotorowskiego. To był dobry przykład nieporadności graczy Lecha w tym meczu – widać było, że specjalnie nie chce im się grać w piłkę i chcą mieć po prostu to spotkanie za sobą. Rywal natomiast próbował grać w piłkę i wychodziło mu to nieźle.

W przerwie trener Rumak zdecydował się na siedem zmian w swoim zespole i trzeba przyznać, że odmieniły one oblicze Lecha. Dwójkę środkowych obrońców tworzyli Kebba Ceesay i Ivan Djurdjević, dzięki czemu zakończyły się bezkarne harce Niemców pod polem karnym Lecha. Bardzo dobre wrażenie sprawili Bartosz Bereszyński i Jakub Wilk, którzy byli zdecydowanie najaktywniejszymi zawodnikami w drugiej połowie, nieźle zagrał młody Karol Linetty, który pokazał, że powinien już otrzymać szansę debiutu w Ekstraklasie. Tyle że cały czas z boiska wiało nudą i za bardzo nie było czego oglądać.

Na bramkę czekaliśmy do 74. minuty. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do bramki przeciwnika trafił Djurdjević, a trzeba jeszcze dodać, że stały fragment gry był efektem niezłej akcji, zakończonej zablokowanym strzałem Bereszyńskiego. Dwie minuty później wracający z wypożyczenia do Warty zawodnik miał udział przy drugiej bramce dla Lecha. Bartosz wyłożył piłkę Wilkowi, a ten pokonał Mickela i ustalił wynik meczu na 2:1. W 80. minucie golkiper HSV obronił groźny strzał Linettiego, a chwilę później wygrał pojedynek z Bereszyńskim. W odpowiedzi w doliczonym czasie gry szansę na doprowadzenie do remisu miał Robert Tesche, ale w bramce kapitalnie spisał się Kotorowski.

Artjom Rudniew pożegnał się z poznańskimi fanami 45-minutowym występem. Mógł zdobyć bramkę, ale przestrzelił w sytuacji sam na sam z Kotorowskim. Po zejściu z boiska niemal do końca spotkania chodził wokół trybun, rozmawiając z kibicami, robiąc z nimi zdjęcia i rozdając autografy.

Poziom spotkania niestety nie zachwycił. Zwłaszcza do przerwy Lech grał wręcz katastrofalnie, w drugiej połowie wyglądało to trochę lepiej. Widać, że niektórzy gracze są kompletnie bez formy, ale kilku, jak wymienieni wcześniej Wilk czy Bereszyński zasługuje na pochwały. Ciekawe, czy w najbliższym meczu ligowym gracze „Kolejorza” spiszą się lepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24