Dariusz Żuraw nie jest pierwszym trenerem Lecha Poznań, który nie do końca przekonany jest do Portugalczyka. Amaral nie za bardzo pasuje do siłowego stylu naszej ligi. Lubi dryblować, ale wiąże się to z ryzykiem straty piłki. - Jego powroty do obrony w spacerowym tempie, być może nikogo nie dziwiły w Portugalii, ale w naszej lidze są trudne do zaakceptowania. Wystawianie Amarala na skrzydle, wiąże się z tym, że obrońca nie ma praktycznie żadnej asekuracji. Nie dziwię się trenerowi Żurawiowi, że wolał stawiać na Tymka Puchacza, który jest gorzej wyszkolony technicznie, ale cofa się po stratach, więcej biega i walczy - mówi nasz ekspert marek Rzepka, były obrońca Lecha Poznań.
Czytaj też: Lech Poznań: Kolejorz wygrał z Piastem, ponieważ nie był to typowy mecz dla Lecha
Także Adam Nawałka, który najpierw wystawiał Amarala w ataku, w pewnym momencie uznał, że za mało pracuje dla zespołu i nawet odsunął go od składu. - Fajnie, że mamy indywidualności, ale one muszą pracować na resztę. Tylko wtedy można mówić o prawdziwym zespole - mówił były selekcjoner. Amaral obronił się jednak liczbami. Strzelił 8 goli, dodał 3 asysty, był w poprzednim sezonie drugim strzelcem zespołu po Christianie Gytkjaerze.
- Amaral umie grać w piłkę, ale niestety słabo broni - podkreśla też Ryszard Rybak, były skrzydłowy Kolejorza. - Trener Żuraw zawiódł się na nim w meczu ze Śląskiem, gdzie nie nadążał za Broziem. Na pewno sztab szkoleniowy podczas analiz meczowych, zwracał uwagę Amaralowi na to co robi niewłaściwie. Skoro nie było jego reakcji, trudno się dziwić, że usiadł na ławce rezerwowych - dodaje Rybak.
Czytaj też: Lech Poznań: Byli piłkarze Kolejorza mistrzami Białorusi
Teraz też liczby bronią Amarala. Choć wystąpił tylko w 7 meczach w wyjściowym składzie ma na swoim koncie dwa gole i trzy asysty. Mający dwa razy razy więcej minut Tymoteusz Puchacz strzelił jednego gola i dwa razy asystował. Reprezentant Polski do lat 20, wygrywał jednak rywalizację z Portugalczykiem, bo choć nie jest tak kreatywny, to lepiej broni i w dodatku Lech widzi w nim jednego z liderów, budowanego w oparciu o wychowanków nowego zespołu.
Dlatego trener Żuraw kilka razy powtarzał, że nie ma gdzie wstawić Amarala. Mógłby być zmiennikiem Darko Jevticia, skoro jednak Szwajcar znów spisuje się poprawnie, szkoleniowiec mógł pozwolić sobie na komfort trzymania Portugalczyka na ławce rezerwowych.
Przełom nastąpił po meczu z Koroną. Kiedy okazało się, że promowana na siłę młodzież Jakub Kamiński czy Filip Marchwiński nie gwarantuje wyników, a na dodatek słabszy dzień ma Puchacz, piłkarzy o takich umiejętnościach jak Amaral trzeba "wyciągnąć z szafy". Deklaracje o odmładzaniu zespołu czy pracy nad ofensywnym stylem, brutalnie zostały zweryfikowane przez ekstraklasową rzeczywistość. Kiedy Lechowi zaczął grozić dłuższy pobyt w dolnej połówce tabeli, a do trenera dotarło, że jest jednym najgorzej punktujących ostatnio szkoleniowców w lidze, znów zaczął sięgać, po graczy, których wcześniej lekceważył.
Amaral w meczu z Piastem dał dobrą zmianę, pokazał, że zależy mu na występach w Lechu i można na niego liczyć. Czy zmieni się jego rola, zależy już tylko od szkoleniowca i... stanu zdrowia Kamila Jóźwiaka, którego występ w piątek w Płocku stoi pod znakiem zapytania.
Zobacz też:
Sprawdź też:
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?