"Po tsunami, które ostatnio zabrało ze sobą kilku ekstraklasowych trenerów, są kluby, gdzie zastanawiają się nad kolejnymi ruchami. Powszechnie uważa się, że wiosenne burze nie są zbyt groźne, ale wydarzenia w Lechu, Arce i Legii temu przeczą" – pisze Dariusz Dziekanowski w "Przeglądzie".
Przypomnijmy. Adam Nawałka pracował na Bułgarskiej cztery miesiące. Pod jego kierownictwem Lech zdobył w 11 meczach tylko 16 punktów. 31 marca był selekcjoner reprezentacji Polski został z Lecha zwolniony.
– Wydaje mi się, że w jego pracy nastąpił moment, w którym stracił kontakt z rzeczywistością. Jego znakiem firmowym stały się długie godziny spędzane na analizach i rozmowach z asystentami, a nie styl gry drużyny. W zasadzie te godziny w pracy od jakiegoś czasu są odwrotnie proporcjonalne do efektów sportowych – twierdzi Dziekanowski.
Czytaj także: Ivan Djurdjević, były trener i zawodnik Kolejorza dostał propozycję z Widzewa
– Ale patrząc na drugą stronę, czyli pracodawców – czy oni tego nie wiedzieli? A jeśli wiedzieli i dali się przekonać do określonej wizji sportowej, to dlaczego tę wiarę tak szybko stracili? Cztery miesiące na poważny projekt to nie jest dużo czasu – kwituje Dariusz Dziekanowski.
Sprawdź się w quizie: Jak dobrze znasz trenerów Lecha Poznań?
Zobacz też:
Wokół Bułgarskiej - zobacz najnowszy odcinek magazynu o Kolejorzu:
POLECAMY:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?