O tym jak słaby jest to sezon świadczą liczby. Dorobek Dariusza Żurawia z Lechem w tym sezonie to tylko 1.19 pkt na mecz. Ogólny bilans jest co prawda nieco lepszy, bo w 79 meczach osiągnął średnią 1,63, ale w sumie, z grona szkoleniowców, którzy mieli okazję prowadzić tak długo Kolejorza jak Dariusz Żuraw, ma on najgorszy bilans. Dla porównania Nenad Bjelica miał średnią 1,85 pkt w 78 meczach, Mariusz Rumak -1,83 pkt, Franciszek Smuda z 1,82 pkt, a Maciej Skorża z 1,73.
Lech Poznań podzielił się punktami z Zagłębiem Lubin. "Kolejorz" zremisował drugi mecz z rzędu
Co zatem powoduje, że Kolejorz nie decyduje się z nim rozstać, choć jego poprzednicy, gdy znajdowali się w podobnej sytuacji tracili pracę?
Warto przypomnieć słowa Piotra Rutkowskiego z obszernej rozmowy z Romanem Kołtoniem w „Prawdzie Futbolu” z 29 stycznia. Właściciel Lecha i jednocześnie prezes d/s sportowych przyznał, że drużyna nie była w stanie udźwignąć trudów jesiennej części rozgrywek ze względu na zbyt wąską kadrę. Tym samym nie obarczył całą winą za rezultaty szkoleniowca.
By umocnić pozycję trenera w listopadzie, Lech przedłużył z nim kontrakt do 2023 roku. To wywołało spore zdziwienie, bo mógł z tym jeszcze poczekać.
- To jest próba bycia konsekwentnym, próba odcięcia się od emocji. Próba podejścia analitycznie i racjonalnie do tego co dał Darek Żuraw Lechowi. Pokazał, jaki futbol może grać Lech i na co nas stać. Pokazał, jakie możliwości ma ten zespół. Bardzo dobrze wprowadza młodych zawodników, realizuje naszą filozofię gry w każdym aspekcie i to jest bardzo ważne. Ruchy transferowe mam nadzieję będą udane, a wychowankom jeszcze szybciej i łatwiej będzie znaleźć się w pierwszej drużynie - skomentował Piotr Rutkowski przedłużenie kontraktu w „Prawdzie Futbolu”.
Słowo klucz - konsekwencja
Słowo konsekwencja wydaje się tu kluczowe. Władze Lecha są przekonane, że realizują przyjęty plan, a gdy jest ciągłość i szansa kontynuacji realizowania przyjętej rok temu filozofii, to w dłuższej perspektywie da to klubowi dużą przewagę nad konkurencją. Lech bowiem bardzo dużo myśli przede wszystkim o swojej przyszłości.
- Pojawiły się pieniądze, ale dużo ciekawych projektów, na które chcemy je wydać jak choćby nasze centrum badawcze, które kosztuje 40 mln złotych. Będziemy najlepszą akademią piłkarską w tej części Europy - deklaruje Piotr Rutkowski.
Czytaj też: Nenad Bjelica, były trener Lecha Poznań: "Po przegranym finale z Kolejorzem nie spałem dwie noce"
Wprowadzanie do drużyny wychowanków i potem ich sprzedaż to jest wizja, którą pasjonuje się najważniejsza osoba w Lechu, a do niej Żuraw jak najbardziej pasuje. Jego ewentualny następca mógłby mieć nieco inne spojrzenie, co prędzej czy później doprowadzałoby do konfliktów.
Dłuższa umowa z trenerem jest też gwarancją, że nie trzeba będzie zmieniać priorytetów transferowych. Ewentualny nowy sztab szkoleniowy mógłby mieć inną wizję gry i domagać się innych zawodników, a to mogłoby zburzyć przyjęty program wzmacniania zespołu.
Lekarstwem na teraźniejsze problemy miały być natomiast zimowe transfery.
- Traciliśmy mnóstwo bramek, stąd była konieczność wzmocnienia obrony. Naszym zdaniem Salamon, Milić, Karlstrom to wzmocnienia. Jeszcze niedawno nie byłoby nas stać na takich zawodników. Mamy wobec nich duże oczekiwania - powiedział Piotr Rutkowski.
Punkt zapalny
Oznacza to, że zdaniem prezesa, szkoleniowiec dostał odpowiednie narzędzia, by poprawić grę drużyny. To może, być więc jedyny punkt zapalny na linii Żuraw - Rutkowski.
Usprawiedliwieniem trenera może być to, że zupełnie nie zadbano o uzupełnienie takich ubytków jak Kamil Jóźwiak czy Jakub Moder. Teraz widać ile znaczyli dla Lecha i ile stracił na jakości po ich odejściu jeśli chodzi postawę w ofensywie.
Lech wiosną i latem miał najwięcej strzałów w lidze, akcji ofensywnych, okazji bramkowych. Widać, że zmierza w dobrym kierunku.
Teraz tendencja jest odwrotna. Tydzień temu w meczu z Górnikiem Lech zaliczył najgorszy wynik w sezonie, oddając jedynie trzy celne strzały na bramkę. W piątek było jeszcze gorzej tylko dwa celne uderzenia na bramkę rywali. To wynik zawstydzający dla Lecha, mimo że przeciwko Zagłębiu wytoczył swoje największe działa, czyli Mikaela Ishaka oraz Dani Ramireza, którzy z powodu kontuzji i choroby stracili okres przygotowawczy i są w słabszej formie. To sprawia, że Lech jest przewidywalny, nie potrafi niczym zaskoczyć rywali i nie ma praktycznie żadnego planu B, bo na ławce rezerwowych siedzą piłkarze, którzy od dłuższego czasu nie wnoszą nic pozytywnego.
Kolejorz znalazł się więc podobnym w punkcie, w którym Żuraw obejmował zespół. Powtórzyła się sinusoida wyników, którą wielokrotnie już przerabialiśmy. Kryzys się pogłębia.
- W naszej grze widać brak spokoju, gdy byliśmy w dobrej dyspozycji, to noga nie drżała, potrzebujemy gola, potrzebujemy zwycięstwa. Wtedy wszystko powinno ruszyć - mówił po meczu z Zagłębiem trener Lecha.
Zobacz też: Lechu Poznań, czas na zmiany? Stołek Dariusza Żurawia jest coraz bardziej gorący
Niestety ostatnio zaufanie do możliwości Lecha zdecydowanie spadło. A przed nim kluczowy mecz z Radomiakiem w Pucharze Polski. Łatwo sobie wyobrazić, co stałoby się, gdyby "Poznańskiej Lokomotywie" jednak nie udało się ruszyć.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?