Lech Poznań: Ivan Djurdjević zdziwiony krytyką, ale Kolejorz spisuje się coraz gorzej i to jest frustrujące

Maciej Lehmann
Maciej Lehmann
Ivan Djurdjević chce stawiać na wychowanków, ale czy dokonuje dobrych wyborów?
Ivan Djurdjević chce stawiać na wychowanków, ale czy dokonuje dobrych wyborów? Paweł F. Matysiak
Gra obronna to od dłuższego czasu największy problem Lecha Poznań. Plaga kontuzji wśród graczy defensywnych sprawiła, że szkoleniowiec Kolejorza Ivan Djurdjević zadał po meczu w Lubinie dramatyczne pytanie - kim mam grać? Niestety, ta formacja została w okresie transferowym kompletnie zaniedbana. Brak wzmocnień odbija się teraz czkawką, która ma już wpływ na atmosferę panującą wokół klubu.

Od kilku tygodni sygnalizujemy, że polityka transferowa, jeśli chodzi o defensywę, to proszenie się o kłopoty. Władze klubu bagatelizowały sugestie, że konieczne jest wzmocnienie tej formacji, a sam Ivan Djurdjević przekonywał, że ma w odwodzie charakternych zawodników, których dobrze zna i jest pewny, że nie zawiodą go w trudnych momentach.

- Proszę mi powiedzieć, kim mam grać? Maciej Orłowski i Marcin Wasielewski są naszymi graczami, Polakami, młodymi graczami. Uważam, że nasi młodzi gracze powinni grać. Tymczasem są tak mocno krytykowani po kilku meczach, że jestem tym zdziwiony - powiedział trener Lecha po niedzielnym spotkaniu.

Lecz ta krytyka jest zasadna. Po pierwsze Orłowski i Wasielewski nie są już młodymi graczami, mają po 24 lata, a po drugie nie mają odpowiednich umiejętności, by występować w ekstraklasie. Ten pierwszy zdawał sobie sprawę, że wielkiej kariery w piłce nie zrobi i myślał o studiowaniu. Gdyby nie wyciągnął go z rezerw Djurdjević, pewnie byłby na wakacjach i kompletował potrzebne podręczniki na pierwszy semestr. Wasielewski latem nie przeszedł testów w pierwszoligowej Warcie, wcześniej był na wypożyczeniu w Zniczu Pruszków. Gdyby nie trener, który w 2015 roku „wyciągnął” go z III-ligowej Unii, dziś pewnie kopałby piłkę gdzieś amatorsko.

Obaj więc sporo zawdzięczają trenerowi, podobnie jak Veron De Marco, który cały poprzedni sezon też spędził w trzecioligowych rezerwach Kolejorza. I ta trójka grała niestety na poziomie rezerw, bo od dawna już nie potrafi przekroczyć tego progu, co w ich wieku jest absolutnie normalne.

ZOBACZ TEŻ: Zmiany na stadionie przy Bułgarskiej [ZDJĘCIA]

Mając takich obrońców, Wasilewski grał na dodatek po raz pierwszy na pozycji lewego wahadłowego, Lech Poznań popełnia proste błędy, traci bramki, na dodatek ma to też przełożenie na grę ofensywną, bo widać, że coraz bardziej frustrują się inni zawodnicy, którzy mają świadomość, że z taką defensywą trudno będzie im wygrywać.

Djurdjević mówił jeszcze niedawno, że nie potrzebuje wzmocnień i poradzi sobie z tymi, których ma. To był dosyć karkołomny pomysł i teraz są tego efekty. Kibice może, by to zaakceptowali, gdyby obrona gwarantowała odpowiednią jakość. Niestety jest wręcz przeciwnie. Poza tym, nie chce nam się wierzyć, że wiele się zmieni, gdy powróci Rogne czy Vujadinović. Djurdjević nie może też zapominać, że kibicom przede wszystkim zależy na wynikach, a nie na tym by Lech na siłę ogrywał Polaków czy swoich wychowanków. Bo to nie jest cel, który ich elektryzuje.

CZYTAJ: Lech Poznań: Darko Jevtić - co się dzieje z pomocnikiem Kolejorza?

Jeśli na dodatek na ławce rezerwowych siedzą Paweł Tomczyk czy Kamil Jóźwiak, którzy rokują znacznie lepiej niż Wasielewski czy Orłowski, to wątpliwości, czy Ivan Djurdjević trochę nie zagubił się w swoich wyborach, jest coraz więcej.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lech Poznań: Ivan Djurdjević zdziwiony krytyką, ale Kolejorz spisuje się coraz gorzej i to jest frustrujące - Głos Wielkopolski

Wróć na gol24.pl Gol 24